"Obrabiali" banki w białych kołnierzykach

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Prawie każdy z nich mógł tytułować się prezesem, ponieważ wykupywali spółki, po czym działali wspólnie w celu oszukania banków. Udało im się doprowadzić do niekorzystnego rozporządzenia mieniem o dużej wartości trzy banki oraz m.in. niemiecką firmę handlującą mięsem. Skazani w 2016 roku nieprawomocnym wyrokiem za m.in. działanie w zorganizowanej grupie przestępczej chcą łagodniejszych kar, najlepiej w zawieszeniu.

Do krakowskiego sądu apelacyjnego wpłynęły wnioski dotyczące pięciu osób, które są oskarżane o udział w zorganizowanej grupie przestępczej prowadzonej przez Jerzego B. Najpierw pozyskiwali spółki kapitałowe, a za ich pomocą dokonywali oszustw, m.in. poprzez wystawianie fałszywych dokumentów i fikcyjnych faktur VAT. Działali od 2008 do 2011 roku na terenie całej Polski, w tym również w Krakowie.

Z tej grupy najsurowszy wyrok usłyszał Bartosz S., prezes i wspólnik w trzech firmach (Aminex, Amber i Agrotech). Sąd skazał go na 5,5 roku więzienia za m.in. wprowadzenie w błąd pracowników takich banków jak Raiffeisen, Milenium czy BPH. W wyniku przedstawiania nieprawdziwych dokumentów i fikcyjnych faktur udało mu się pozyskać m.in. kredyt na 2,4 mln złotych, podpisać umowy na prowadzenie rachunku firmowego z limitem 700 tys. zł, czy wyłudzić meble o wartości pół miliona złotych. Udało mu się również podpisać umowę faktoringową w wysokości 5 mln złotych.

Wprowadził również w błąd niemiecką spółkę z Lipska, w wyniku czego ta straciła ponad milion złotych. Dodatkowo śledczy udowodnili 28-latkowi, że ten posiadał na dysku komputerowym materiały pornograficzne przedstawiające nieletnich.

Samemu nie udałoby mu się w ten sposób oszukać banków. Potrzebował do tego innych firm. Te oczywiście chętnie wystawiały fikcyjne faktury. W proceder zamieszany był według sądu również Krzysztof P., prezes Irydy i Akomu. Zdaniem sądu był winny przedstawiania nieprawdziwych dokumentów i fikcyjnych faktur. Przez to wprowadził w błąd pracowników banków oraz doprowadził do niekorzystnego rozporządzenia mieniem o dużej wartości. Za swoje przestępstwa został skazany na cztery lata więzienia.

Maria M. była księgową i obsługiwała te wszystkie zaprzyjaźnione firmy. Również usłyszała podobne zarzuty, co poprzedni oskarżeni, jednak było ich dużo mniej. Sąd Okręgowy w Kielcach skazał kobietę na karę dwóch lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności.

Oskarżonymi byli jeszcze dyrektor Agrotechu, Marek W. (22 miesiące więzienia) oraz Dariusz S. (półtora roku w zawieszeniu na cztery lata i solidarna zapłata z dwoma innymi oskarżonymi ponad pół miliona złotych na rzecz poszkodowanych).

Nie było organizacji?

Obrońcy wszystkich oskarżonych podkreślali w apelacjach, że nie była to grupa zorganizowana. – Bartosz S. działał na polecenie B., więc było to działanie nieumyślne, a grupa zorganizowana nie istniała. Mój klient był figurantem, podporządkowanym i związanym z B. Nie przyznał się też do zarzucanych mu czynów – odniósł się do części zarzutów mecenas Kamil Gadowski.

Bartosz S., który miał wówczas 18-lat, miał o niczym nie wiedzieć, jedynie robić, „co mu kazano”. Zdaniem jego obrońcy dysk z materiałami pornograficznymi nie był jego. Mecenas zawnioskował o maksymalnie 2,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata.

Obrońca księgowej przekonywał sąd, że również Maria M. nie odgrywała żadnej znaczącej roli w procederze. Miała tylko i wyłącznie pracować dla tych spółek. – Nie wprowadziła w błąd pracowników banku, nie przygotowywała dokumentów, nic nie kupowała i nie spotykała się z przedstawicielami banku – stwierdził adwokat Marek Zięba, apelując o karę wolnościową.

Ogłoszenie wyroku zostało odroczone.

News will be here