Wbrew zapowiedziom, Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu nie zniknie 1 września. Radni przesunęli termin głosowania w tej sprawie z początku lipca na sierpień. W dyskusji na ten temat dominowały głosy, że reorganizacja jednostki powinna być przeprowadzona rozważnie i gruntownie, by nie ograniczyła się tylko do zmiany nazwy.
Podczas rekordowo długiej sesji tematowi Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu poświęcono bardzo dużo czasu. Dyskusja dotyczyła zarówno aktualnej sytuacji w jednostce, jak i planowanej reorganizacji. ZIKiT pod obecną nazwą ma przestać istnieć, a w jego miejsce mają powstać Zarząd Dróg i Zarząd Transportu Publicznego. Równocześnie część dotychczasowych kompetencji miałyby przejąć Zarząd Inwestycji Miejskich i Zarząd Zieleni Miejskiej.
Siedem grzechów
Z mównicy padło wiele krytycznych słów – w większości zresztą podnoszonych już wcześniej wielokrotnie. Radny Włodzimierz Pietrus z PiS wymienił „siedem grzechów głównych ZIKiT” m.in. zły stan torowisk, brak koordynacji inwestycji, nadużywanie procedury ZRID przy inwestycjach deweloperskich czy chaos w zarządzaniu jednostką. Jak mówił, częste zmiany dyrektorów utrudniają stabilne funkcjonowanie. Stąd też dystans klubu PiS wobec przedstawionych przez prezydenta propozycji zmian.
– Nie chodzi o to, byśmy dokonywali zmian niekoniecznych, tylko żebyśmy poprawiali sytuację – przekonywał Pietrus. – Żeby się nie okazało, że na decyzję, którą dziś ZIKiT podejmuje np. w ciągu 30 dni, będzie się teraz czekać trzy miesiące.
Jak w Bollywood
W podobnym tonie wypowiadali się przedstawiciele komitetu „Nic o nas bez nas”, którzy zgłosili się do dyskusji. – Pan prezydent proponuje nam dziś, niczym reżyser w Bollywood, kolejną reinkarnację ZIKiT-u – mówiła Agnieszka Madeja. – To nie nazwa tam zarządza, tylko konkretne osoby – podkreślała. Mieszkańcy dawali do zrozumienia, że chodzi im w pierwszej kolejności o wicedyrektora Łukasza Franka. – Zamierza pan nałożyć czapę na ZIKiT i przeprowadzić tę reorganizację po cichu. Myślę, że się panu nie uda – mówił Marek Gilarski do nowego szefa ZIKiT, Marcina Hanczakowskiego, który niedawno pozytywnie wypowiedział się o kompetencjach wicedyrektora.
To nie facelifting
Hanczakowski odpierał zarzuty wobec działań i planów jednostki. – To nie będzie facelifting. To będą rozwiązania, które jeszcze nie funkcjonowały na terenie Krakowa. Będą zmierzały do specjalizacji, która pozwoli w sposób klarowniejszy wskazać osoby odpowiedzialne za poszczególne obszary działań – przekonywał.
Tłumaczył też sprawy, na które zwracali uwagę radni i mieszkańcy. Mówił m.in. o obecnej sytuacji na rynku budowlanym, która skutkuje ciągłym wzrostem cen i problemami przy rozstrzyganiu kolejnych przetargów. Komentował też niedawne nakazy wojewody, dotyczące strefy ograniczonego ruchu na Kazimierzu, oznakowania i tzw. „wjazdówek”. – W mojej ocenie właściwie dobrze się stało, że takich zezwoleń nie będzie – powiedział. – Ale trzeba znaleźć rozwiązanie, które nie wyleje dziecka z kąpieli – podkreślał, wskazując na przykład lekarzy dojeżdżających do pacjentów.
Ostatecznie radni zdecydowali o przesunięciu głosowania w sprawie reorganizacji dopiero na sierpniową sesję rady. Chcieli tego radni Prawa i Sprawiedliwości. Radni Platformy Obywatelskiej byli przeciwnego zdania, twierdząc, że zmiany trzeba przeprowadzić sprawnie. Również w ich wypowiedziach pojawiały się jednak wątpliwości co do uzasadnienia podziału ZIKiT.