Sekundniki wracają w nowej odsłonie. Co na to Kraków?

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Najpierw chętnie montowano je w wielu miastach, potem znikały ze skrzyżowań. Teraz temat sekundników przy sygnalizacji świetlnej wraca, choć już w innej odsłonie.

Sekundniki odmierzające czas do zmiany świateł to jedno z bardziej kontrowersyjnych urządzeń w miejskiej przestrzeni. Wielu kierowców je chwali i przekonuje o pozytywnym wpływie na płynność ruchu. Eksperci są już mniej przychylni, zwracając uwagę na to, że wyświetlacze zachęcają do przyspieszania tuż przed zmianą światła lub do ruszania zbyt wcześnie, bez sprawdzenia sytuacji na drodze.

Zamontowane i zdjęte

Przez Kraków też już te wszystkie dyskusje zdążyły się przetoczyć. Projekt przewidujący montaż sekundników na skrzyżowaniach wygrał w 2014 roku w głosowaniu budżetu obywatelskiego. Urządzenia zostały zamontowane m.in. na al. 29 Listopada, al. Kijowskiej czy Brodowicza.

Potem stopniowo znikały. Urzędnicy tłumaczyli, że takie sekundniki mogą współpracować tylko z sygnalizacją stałoczasową. Tymczasem montaż sekundników pokrywał się w czasie ze stopniowym obejmowaniem kolejnych krakowskich skrzyżowań systemem inteligentnego sterowania, który reaguje na natężenie ruchu i na podstawie zebranych danych ustawia na bieżąco czasy zielonego i czerwonego światła.

Te tłumaczenia z kolei spotykały się z krytyką – usuwanie sekundników na krótko po montażu niektórzy nazywali wręcz zabijaniem budżetu obywatelskiego. W jednej z późniejszych edycji BO projekt przewidujący montaż sekundników został odrzucony jeszcze na etapie weryfikacji.

Wracają

Podobne dylematy miały inne miasta – automatyczny system wypierał sekundniki m.in. we Wrocławiu, krytycznie o ich montażu wypowiadali się urzędnicy w Warszawie.

Inną drogą poszedł Szczecin i teraz to właśnie w oparciu o jego doświadczenia temat sekundników wraca na tapet. Tamtejsi urzędnicy zdecydowali się na rozwój systemu i połączenie jego działania z sekundnikami. Pod koniec ubiegłego roku miasto rozpoczęło testy nowego ITS, z uwzględnieniem ponad 430 liczników, zamontowanych już na 57 skrzyżowaniach.

W minionym tygodniu władze Rzeszowa zapowiedziały pójście w ślady Szczecina i wyciągnięcie liczników z magazynów (obecnie pozostały już tylko na jednym skrzyżowaniu).

To inne urządzenia

Czy Kraków przygląda się tym tendencjom? Zapytaliśmy o to w Wydziale Miejskiego Inżyniera Ruchu. Dyrektor Łukasz Gryga podkreśla, że sekundniki zamontowane w Szczecinie działają inaczej niż te, które pojawiły się kilka lat temu w Krakowie.

– Podczas wyświetlania sygnału czerwonego i zielonego nie pokazują sekund tylko dwie poziome kreski. Dopiero przy rozpoczynaniu zmiany sygnału zielonego lub czerwonego odlicza kilka ostatnich sekund do zmiany – mówi Gryga. Jak tłumaczy, może to być problematyczne, ponieważ o ile jeszcze przy czerwonym świetle odliczanie ostatnich sekund może trwać dłużej, o tyle w przypadku światła zielonego bywa nawet niemożliwe, ze względu na to, że system automatycznie zmienia sygnał po zjeździe ostatniego pojazdu.

Dwa powody

Jak tłumaczy dyrektor Gryga, jeszcze za czasów ZIKiT ta technologia była rozważana, ale zarzucono temat, z dwóch powodów. Po pierwsze, chodzi o wspomniane na początku tekstu bezpieczeństwo. Ze względu na niebezpieczne zachowania kierowców, działające w Krakowie liczniki wygaszały się na kilka sekund przed rozpoczęciem sygnału zielonego. Gdyby taką zasadę zastosować do liczników akomodacyjnych, nie miałyby czego wyświetlać.

– Drugi powód to fakt, że ministerstwo legalizując liczniki zastrzegło, że można je stosować tylko na sygnalizacji stałoczasowej, więc nie podejmowaliśmy tematu. Jeżeli to rozwiązanie się przyjmie i ministerstwo uwzględni również liczniki w tej formie na akomodacji, to nie wykluczamy, że się pojawią. Na chwilę obecną uważnie się przyglądamy doświadczeniom zebranym w innych miastach – podsumowuje dyrektor wydziału.

News will be here