Większość dokumentów ze spalonego archiwum jest wciąż zamrożona

Zdjęcia z wyburzania fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Blisko pół miliona złotych kosztowało poddanie różnego rodzaju zabiegom 180 metrów bieżących ocalałych akt z pożaru, który strawił miejskie archiwum. Na swoją kolej czeka większa część archiwaliów.

Ponad dwa lata temu wybuchł pożar, z którym straż pożarna nie mogła sobie poradzić przez kilka dni. Ogień strawił większość papierowych dokumentów.

W pierwszym magazynie przechowywane było ponad 5,1 tys. metrów bieżących akt, w tym ponad 600 archiwalnych (kat. A). Mowa tu o książkach meldunkowych, kartach rejestru mieszkańców czy kopiach dowodów osobistych.

W drugiej hali przechowywane były dokumenty wydziału architektury i urbanistyki UMK – w sumie blisko 6 tys. mb. Z trzeciej hali, gdzie leżały dokumenty niearchiwalne z krótkim czasem przechowywania (4,7 mb.), nie dało się nic uratować.

Akcja ratunkowa archiwów

Urząd miasta informuje, że obecnie jeden z magazynów w budynku przy ul. Dobrego Pasterza 116a został w całości przeznaczony do przechowywania ocalałych dokumentów.

W magazynie przechowywane jest obecnie ok 180 m.b. akt, które przeszły zabiegi liofilizacji i dezynfekcji. Składa się na to ok. 20 m.b. akt poddanych suszeniu i dezynfekcji w Archiwum Państwowym w Katowicach, ok. 82 m.b. akt wysuszonych na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz ok. 82 m.b. akt wysuszonych przez firmę Belfor – mówi zastępca dyrektora Wydziału Organizacji i Nadzoru UMK. Oprócz tego znajduje się tam 127 m.b. akt, którymi zajmowali się pracownicy Biblioteki Jagiellońskiej.

Dotąd koszty ratowania dokumentów wyniosły 476 tysięcy złotych.

Co dalej?

Reszta, czyli około 650 m.b., w stanie zamrożonym, jest przechowywana w budynkach urzędu miasta przy ul. Wielickiej i Na Załączu. W tym roku część z nich ma zostać poddana zabiegom liofilizacji i dezynfekcji. Kto i za ile to zrobi, pokażą wyniki przetargu, który jest przygotowywany.

– Wstępnie szacowane jest, że w ramach dostępnego budżetu może być poddane procesowi liofilizacji do 200 m.b. akt. Jest to więc proces rozłożony na lata – mówi Skrabacz-Matusik.

Urzędniczka przypomina, że dokumenty stanowią dowód w postępowaniu, które toczy się w prokuraturze. – Ich udostępnianie jest ograniczone – podkreśla Barbara Skrabacz-Matusik.

Jeśli chodzi o samo śledztwo, to pod koniec stycznia tego roku Prokuratura Okręgowa w Krakowie poinformowała o postawieniu zarzutów czterem osobom: strażakowi, pracownikom Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego oraz rzeczoznawcy. W sprawie planowane są dalsze czynności.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Nowa Huta