Nie tak dawno, podczas prywatnego spotkania, pewien profesor powiedział: każdy kto pragnie wprowadzać zmiany polskim życiu publicznym, w państwie czy samorządzie, musi znać strukturę zatrudnienia oraz finansowania. W Krakowie sprowadza się do łatwiejszego pytania: jak wielkim pracodawcą jest miasto Kraków i ilu zatrudnia urzędników, pracowników, nauczycieli. Dlatego postanowiłem się tego dowiedzieć. Zgadujcie, poniżej zamieszczam odpowiedź i sądzę, że będzie dla Was zaskoczeniem!
W dzisiejszej dyskusji bardzo częsta narzeka się na biurokrację, ale przeważnie jest to bardzo powierzchowna krytyka i często szkodząca. Przeważnie nikt nie zadaje sobie trudu, by zbadać to zjawisko głębiej czy nawet dowiedzieć się jak wygląda struktura administracji i sektora publicznego w państwie. Często mylona jest również administracja z biurokracją i o ile ta pierwsza jest niezbędna, o tyle druga jest zjawiskiem patologicznym. Przy takiej analizie ważną i podstawową kwestią jest znajomość liczby zatrudnionych osób w konkretnych jednostkach czy spółkach, a także struktura budżetu z którego finansowane są zarobki pracowników sektora publicznego.
Przechodząc do sedna: miasto Kraków zatrudnia 29189 osób, natomiast dodatkowe 21033 osób było w 2014 roku zatrudnionych na umowy cywilno-prawne. W sumie daje to pięćdziesiąt tysięcy osób, które pobierały w 2014 roku pieniądze z budżetu Miasta Krakowa. Gdyby zebrać wszystkie te osoby to zapełniłyby wszystkie sektory na stadionie narodowym w Warszawie.
Gdzie są zatrudnieni?
Najwięcej zatrudnionych osób jest w szkolnictwie (16136), gdzie zdecydowaną większość stanowią nauczyciele. Na drugim miejscu lokuje się Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, gdzie pracuje 2460 osób. Na trzecim miejscu znajduje się Urząd Miasta Krakowa, gdzie zatrudnionych jest 2256 urzędników. Na dalszych miejscach lokuje się Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne (2248), miejskie instytucje kultury (1232) i Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji (1140). Co ciekawe Zarząd Infrastruktury Komunikacyjnej i Transportu w Krakowie w tym rankingu znajduje się w środku stawki, gdyż pracuje w nim 438 osób. Wbrew obiegowej opinii ZIKiT nie jest w tym rankingu rekordzistą.
Tylu pracowników pobiera rocznie aż 1,4 miliarda złotych z kasy miasta, co stanowi aż 34% całości budżetu Krakowa.
Władza-władzy
Ostatnimi czasy można zaobserwować powstawanie nowego zjawiska: kratokracji, opisywanej przez profesora Krzysztofa Szczerskiego, czyli władzy-władzy, gdzie miejsce władzy zajmuje biurokratyczne ciało, zdolne do reprodukcji i rozrostu na każdą dziedzinę życia. Stary podział na systemy scentralizowane i zdecentralizowane, z dużą liczbą urzędników i z państwem minimum przestaje być aktualny. Dzisiaj definicja władzy i jej zakres znacząco się zmieniają. Dzieje się tak w skutek rewolucji „cyfrowej”, ale także w wyniku zaawansowanych badań nad ludzką psychiką, społeczeństwem i ludzkim mózgiem. Do tej pory tematy wolnej woli, bytu, istnienia, relacji były zarezerwowane dla filozofów, później psychologów, a dzisiaj neurobiolodzy przejmują ich rolę. W wyniku tego stoimy na progu nowej rewolucji, rewolucji po której zamiast władzy, będziemy mieli bezosobowy aparat władzy, program komputerowy, lub grupę pozbawionych empatii i emocji zespołów ludzkich. W Stanach Zjednoczonych testowany był program, który na podstawie kilku podstawowych danych jak pobór wody przez mieszkańców i ilość produkowanych ścieków mógł ustalić, gdzie w mieście pojawią się niepokoje społeczne, gdzie może dojść do zamieszek i przestępstw.
Co nas czeka?
W najbliższej przyszłości prezydenci, radni mogą stać się tylko figurantami, którzy mimo dobrych intencji i sporych chęci, nie będą w stanie przeciwstawić się biurokratycznej maszynerii. Już dzisiaj socjologowie dostrzegają to zjawisko i upatrują w nim problemów naszego kraju. Niedługo może się okazać, że wybory na prezydenta miasta czy do rady miasta nie będą miały większego znaczenia, gdyż będziemy mieli samopowielający się aparat biurokratyczny z menagerami, analitykami, couchami, programami komputerowymi sterującymi nasze życie i rozbudowanym systemem kontroli. Wszystko w imię profesjonalizacji, tolerancji, wydawania najbardziej racjonalnych i beznamiętnych decyzji. To nie jest szansa, a potężne zagrożenie przed którym kilkadziesiąt lat temu przestrzegali Orwell czy Huxley. Francis Fukuyama ponad dwadzieścia lat temu zwiastował „koniec historii”. Dzisiaj można powiedzieć, że mocno się pomylił, gdyż życie toczy się nadal, a ludzie w dalszym ciągu nie znaleźli sposobu na zapewnienie „raju na ziemi”. Z pewnością nowa biurokracja – kratokracja na pewno tego nie zmieni.
Michał Drewnicki
Najmłodszy radny Miasta Krakowa