Radni mają problem z Traficarem

fot. Materiały prasowe

Co jakiś czas radni miejscy pytają o funkcjonowanie prywatnej firmy carsharingowej. Najwięcej ciekawości wzbudzają zasady postoju w strefie płatnego parkowania. Na pytania radnych muszą odpowiadać miejscy urzędnicy, a, jak kiedyś zostało wyliczone, koszt takiej odpowiedzi to nawet 500 zł.

Trzeba przyznać, że najwcześniej o parkowanie pytała radna Małgorzata Jantos z Nowoczesnej. Niedawno drugi z radnych, tym razem Wojciech Wojtowicz z Platformy Obywatelskiej, wziął Traficara za miejską inicjatywę. Członek Komisji Infrastruktury zapytał prezydenta, ile takich samochodów jeździ po Krakowie oraz czy w najbliższych latach będzie ten system rozwijany. Najświeższa interpelacja jest praktycznie kopią tej, którą złożyła radna Jantos. Pytającym tym razem jest Wojciech Krzysztonek, również z PO. Radny pyta, jak kto jest z tym parkowaniem w SPP.

Radni mają prawo pytać, ale czasem łatwiej jest wpisać w wyszukiwarkę to samo pytanie z interpelacji niż uruchamiać urzędników, aby zaspokoili ciekawość samorządowców. Zwłaszcza, że jak wyliczone zostało w 2014 roku, średni koszt przygotowania odpowiedzi na interpelację przez Referat Interpelacji i Informacji Publicznej wyniósł 240 złotych. Do tego należy doliczyć koszty z innych wydziałów lub biur UMK. Ówczesny rzecznik krakowskiego magistratu, Jan Machowski, stwierdził, że średni koszt przygotowania odpowiedzi to ok. 500 złotych.

Wracając do szukania odpowiedzi na zadane pytania. Wystarczyły dwa kliknięcia i już wiemy: po Krakowie jeździ 300 pojazdów, które można wynajmować na minuty. Jeśli chodzi o postój w SPP, Traficara obowiązują te same zasady, co 99% krakowian. Firma na początku musiała wykupić abonamenty, aby użytkownicy mogli zostawiać auta w strefie płatnego parkowania. Każdy z nich kosztuje 250 zł miesięcznie. Łatwo więc obliczyć, że miesięcznie do kasy Miejskiej Infrastruktury wpływało 25 tys. złotych. Obecnie Traficar korzysta z aplikacji obsługującej opłacanie SPP.

News will be here