Andrzej Iwan: Przed Wisłą Kraków rysuje się czarny scenariusz

Ktoś mówi, że wydawanie pieniędzy na młodzież jest bez sensu, bo lepiej kupować dojrzałych zawodników. Jakbym wiedział, że zawsze mnie będzie na to stać, to też inwestowałbym mniej w młodzież. Ale w sytuacji, jaka jest w Polsce, młodzież jest priorytetem – ocenia sytuację w krakowskich klubach Andrzej Iwan, 29-krotny reprezentant Polski, a obecnie komentator i ekspert Orange Sport.

Tomasz Nowak: Co może się stać się z Wisłą Kraków? Nie tyle w ciągu tygodnia, dwóch, ale przede wszystkim po sezonie? Wydaje się, że formuła się wyczerpała.

Andrzej Iwan: Scenariusz rysuje się czarny. Rozmawiałem także z Jackiem Bednarzem i jest to bardzo ciężka sprawa. Nie ma pieniędzy. Wisła jest przyzwyczajona do życia na wysokim poziomie. Niepokoi mnie, że Jacek Bednarz i właściciel odcinają się od pracy z młodzieżą. To jest największy błąd. Bo takiego klubu jak Wisła nie można zmarnować!

Kiedyś Wisła słynęła z pracy z młodzieżą. Jak jest teraz?

Widzimy „Akademię 21” Tomasza Frankowskiego i Mirosława Szymkowiaka. Wisła, jako firma pracująca z młodzieżą, nie ma marki. Czasy pana Chemicza dawno minęły. Nie można powiedzieć, że nie ma żadnego napływu młodzieży, ale nie jest to robione profesjonalnie.

Podchodząc do sprawy też czysto ekonomicznie – gdyby 500 chłopaków chciało się zapisać do Wisły, to wiadomo, że chcieliby chodzić na mecze z rodzicami, ze znajomymi.  To już jest półtora do dwóch tysiąca ludzi więcej na trybunach! To się przekłada na zyski z biletów. Niestety, brakuje infrastruktury, wychodzą braki w podstawach. Nie ma na bieżące wydatki, to nie będzie też pieniędzy na rozwój klubu.

Problemem był chyba brak pomysłu na wydawanie pieniędzy. Najpierw ściąganie lepszych zawodników za duże pieniądze, a teraz doświadczonych i tanich na krótkoterminowe kontrakty. To efekty działania Stana Valckxa ?

Nie da się ukryć, że niektóre transfery Valckxa wyglądały jak pomaganie znajomym. Tak ująłbym to najdelikatniej. Być może było tu jeszcze drugie dno, bo przecież miał on sprawę w PSV Eindhoven o niegospodarność  (pracował tam jako dyrektor techniczny - przyp.red.).

Istnieje teraz pogląd, że wydawanie pieniędzy na młodzież jest bez sensu i lepiej kupować dojrzałych zawodników. Jakbym wiedział, że zawsze mnie będzie na to stać, też nie inwestowałbym w młodzież. Jednak w takiej sytuacji, jak jest obecnie, młodzież jest priorytetem. Chodzi o to, żeby młodzi zawodnicy napływali do kadry pierwszego zespołu. Nawet jeśli to średniacy. Później taki zawodnik, mający za sobą występy w Wiśle czy Legii, jest łakomym kąskiem w polskiej lidze. Sprzedaje się go i są pieniądze na utrzymanie akademii.

Na młodzieży również można sporo oszczędzić. Umieszczając dwóch, czy trzech wychowanków w pierwszej drużynie nie musisz płacić zawodnikowi 150 tys. $, nawet jeśli przychodzi on za darmo. Wychowanka masz za 30 tysięcy. Ile można oszczędzić w taki sposób? Rozumiem, że Abramowicza stać na inny model działania w Chelsea Londyn, czy szejków z Manchesteru City.

Jak pan ocenia pracę trenera Kulawika?

Muszę być szczery. Problemem Tomka, jak i innych trenerów, jest to, że nie korzystają z młodszych zawodników. Jednych trzeba przesunąć wyżej –  do Młodej Ekstraklasy. A tym, którzy w niej grają, ale nie rokują, podziękować. Nie ma niestety takiej koordynacji, jaka była za Adama Nawałki. To jest ogrom pracy, który trzeba wykonać, a Adam to robił.

Uważa Pan, że Franciszek Smuda uzdrowi Wisłę?

Nie, jemu zależy, aby zarobić pieniądze, a nie uzdrawiać Wisłę. Przede wszystkim chce uzdrowić swoje finanse.

Pensja reprezentacyjna nie wystarczyła?

No, być może. Słyszałem, że zainwestował parę złotych w Amber Gold. Tak słyszałem, nie wiem ile w tym prawdy. Są ludzie, którym ciągle mało i wcale się nie dziwię, że być może właściciel nie pożałuje mu pieniędzy, a on obieca, że zrobi cokolwiek z tej drużyny. Bo Smuda zawsze będzie obiecywał. Nawet, że z gów... bat ukręci. Byle tylko dostać pracę.

Czyli tylko Nawałka?

Znalazłoby się jeszcze pewnie trzech innych trenerów, ale na myśl przychodzi mi właśnie on. Nie wiadomo jak się dalej potoczą jego losy w Górniku Zabrze, bo teraz na wiosnę ma czarną serię. Ale mimo wszystko widać, jaką pracę tam wykonuje. Jest to absolutnie ktoś, kto powinien przejąć Wisłę w tej chwili i dostać czas, aby pion sportowy zaczął funkcjonować w najlepszy sposób, na jaki stać klub obecnie.

Po drugiej stronie błoń nie jest lepiej. Są pieniądze, piękny stadion, renoma, cierpliwy prezes, a wyników nadal brak. Dlaczego?

Dziennikarze piszący o Cracovii zachwycali się Wojciechem Stawowym, gdy objął drużynę. Faktycznie, drużyna gra w piłkę. Ale co z tego? Oglądając grę FC Barcelony z Bayernem Monachium na myśl przyszła mi właśnie Cracovia. Grają nie powodując zagrożenia pod bramką przeciwnika. Poza tym robią dziwne transfery. Dziwię się, że nie można znaleźć dwóch, trzech dobrych zawodników. Kupują byle jak, byle kogo. W zimie kupili Zielińskiego, Lacicia, Perdjicia. Po co i komu? Zawodnicy mają tutaj cieplarniane warunki, ale w ogóle tego nie oddają, nawet nie mają szans żeby to zrobić. Bo przyszli piłkarze, którzy czasem nawet nie łapią się do meczowej osiemnastki.

Jak Pan ocenia trenera Stawowego?

Stawowy prowadzi zespół bardzo rygorystycznie, wprowadza do niego dużo nerwowości. Nie podoba mi się to, że przed meczami prowadzi całą drużynę do kościoła. Jeśli ktoś jest chętny, to oczywiście, ale nie można wszystkich zmusić. Powiedzmy, że pięciu nie będzie chciało i to już zniszczy całą atmosferę. Nie można mieć wszystkiego pod kontrolą, trzeba czasem też odpuścić.

Jego posada jest zagrożona?

Nie sądzę, pomimo takich wyników nie musi się bać o posadę. W  pierwszej lidze mamy „wyścig ślimaków” i tak naprawdę do końca rozgrywek będą się rozstrzygały losy awansu. Poza tym, to bardzo nieprzewidywalna liga, gdzie faworyci grają „w kratkę”. Weźmy ostatnią kolejkę. Cracovia remis, Flota Świnoujście w „czapę”, Zawisza Bydgoszcz podobnie, jedynie Dolcan Ząbki wygrał (przyp. red. rozmowa odbyła się przed 26. kolejką).