Antyaborcyjny samochód. Sąd zdecyduje o karze dla kierowcy

fot. Julia Ślósarczyk/LoveKraków.pl

24 listopada m.in. na ul. Łobzowskiej doszło do zatrzymania samochodu transportowego, którym prezentowane były antyaborcyjne treści. Kierowca i pasażer będą tłumaczyć się przed sądem ze swoich działań.

Antyaborcyjny samochód jeździ po Krakowie od kilku dni. Na plandekach znalazły się zdjęcia kobiet z „Aborcyjnego Dream Teamu” (z okładki jednego z wydań Wysokich Obcasów), rzekomo abortowane płody i antyaborcyjne hasła. Oprócz tego z głośników emitowany jest komunikat:

„30 tysięcy dzieci. Tyle każdego roku jest zabijanych w Polsce przez własne matki za pomocą pigułek aborcyjnych. 30 tysiącom dzieci nie jest dane się narodzić. W wyniku decyzji matek ich los to spuszczenie w toalecie, wyrzucenie do śmietnika w worku foliowym albo zakopanie w ziemi. Niektóre z nich, jeśli aborcja dokonywana jest późno, rodzą się żywe i umierają w męczarniach, dusząc się, walcząc o oddech. Niektóre z nich umierają już w szpitalach, bo aborcja nie do końca się udaje, a matki dostają krwotoków i wzywają karetki”.

To, jak pisze Fundacja Pro-Life Prawo do życia, część kampanii "Stop biznesowi śmierci". – Jednym z wielu podejmowanych podczas tej kampanii działań jest informowanie społeczeństwa, kto stoi za promocją pigułek aborcyjnych w Polsce oraz za przestępczością aborcyjną – czytamy na stronie fundacji.

24 listopada m.in. na ul. Łobzowskiej samochód został zatrzymany. Kilka osób wyszło na przejście dla pieszych przed maskę pojazdu. Na miejscu pojawiła się straż miejska, a później policja. Doszło też do niegroźnej szarpaniny.

Patrol, który przyjechał na miejsce podjął interwencję wobec osób znajdujących się w samochodzie.

– W tej sprawie skierowane zostaną dwa wnioski o ukaranie do sądu wobec kierowcy i pasażera z art. 343 Prawa ochrony środowiska. Za to wykroczenie grozi w sądzie kara grzywny do 5000 złotych – mówi Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej policji.