„Chciejstwo” radnych czy zagrożenia dla prezydenta?

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Wojewódzki Sąd Administracyjny rozpoznaje kolejną skargę na unieważnienie uchwały kierunkowej krakowskich radnych. Chodzi o zobowiązanie prezydenta do znalezienia środków na rekompensaty finansowe dla nauczycieli i pracowników oświaty, którzy strajkowali w kwietniu 2019 roku.

Trzytygodniowy strajk nauczycieli miał i ma swoje konsekwencje. Zgodnie z prawem za ten czas pedagodzy nie dostali pieniędzy. W skali miasta było to około 13 mln złotych, które zostały – teoretycznie – w kasach szkół.

W maju prezydent Jacek Majchrowski w telewizji TVN24 powiedział, że miasto zrobi wszystko, aby pieniądze, które się nauczycielom należą, znalazły się na ich kontach. Również większość miejskich radnych postanowiła zadziałać i ostatecznie została przegłosowana uchwała kierunkowa, w której to samorządowcy zobowiązali prezydenta do znalezienia rozwiązań zgodnych z prawem, które pozwolą na wypłacenie straconych środków.

Mogłoby to się odbyć w taki sposób, że np. przed świętami nauczyciele dostaliby większe nagrody czy dodatki. Problem jednak w tym, że z puli, która teoretycznie została po obcięciu wypłat majowych, czyli wspomnianych 13 mln złotych, jak donosiła grudniowa Gazeta Wyborcza, nic nie zostało. Pieniądze te zostały wydane na podwyżki dla… nauczycieli.

Wojewoda unieważnia i chroni?

Zostawiając jednak kwestie wykorzystania środków, wojewoda ponownie uznał, że radni miejscy przekroczyli swoje kompetencje, wskazując, co ma robić prezydent. A to jest przez prawo niedopuszczalne. Rada miasta skierowała więc skargę do sądu.

Pełnomocnik wojewody małopolskiego Joanna Żurek-Wójcik mówiła, że zapisy mówiące o tym, co ma zrobić prezydent, nie idą w parze z wyznaczeniem kierunku. A tak było w tej konkretnej uchwale.

Nie chodzi tutaj tylko o zablokowanie możliwości zrekompensowania nauczycielom utraconych zarobków, bo o tym wojewoda nie mówił, tylko o kwestie związane z pewnego rodzaju nadaktywnością radnych i zmianami w prawie.

Zdaniem pełnomocnika urzędu wojewódzkiego, odkąd obrady rady są udostępniane w internecie, wzrosła liczba projektów uchwał. – Wszystko po to, aby wyglądało, że radni dużo robią – stwierdziła Joanna Żurek-Wójcik.

Jednak nie tylko pozorne i robione dla poklasku (zdaniem urzędu) działania idą za dużą liczbą uchwał kierunkowych. Od czasu nowelizacji ustawy o samorządzie każda gmina jest zobowiązania do przedstawienia raportu o stanie gminy. Tam też znajdzie się sprawozdanie z wykonania uchwał, w tym kierunkowych. Natomiast brak ich realizacji daje radnym argument do ręki, dzięki któremu będą mogli nie przyznać absolutorium prezydentowi.

Wśród argumentów pojawił się również taki, że uchwała tworzy pozorne prawo, co jest niezgodne z Konstytucją RP. Adwokat przypomniała też, że mimo negatywnej opinii miejskich radców prawnych i prezydenta, radni postanowili przegłosować uchwałę, „chcąc zwiększyć swoją popularność”.

Anna Żurek-Wójcik dodała, że samorządowcy powinni wyrażać swoje stanowiska czy opinie w formie rezolucji i apeli, które nie są uwzględniane w raporcie o stanie gminy.

Wyjątkowa sytuacja

Według pełnomocnika rady miasta była to specyficzna sytuacja. – Uchwała została podjęta w okolicznościach nietypowych, kiedy to rząd podejmował rożne, nieprawidłowe zarządzania, np. te dotyczące składów komisji maturalnych – powiedziała.

– Rada chciała wyrazić swoje poparcie dla sytuacji i opowiedzieć się po stronie nauczycieli i pracowników oświaty – podkreśliła adwokat.

Zdaniem przedstawicielki rady miasta uchwała wskazywała na to, by w granicach prawa znaleźć rozwiązanie dla trudnej sytuacji np. poprzez wyższe nagrody przedświąteczne w ramach dostępnych finansów. Ostateczna decyzja miała jednak należeć do dyrektorów szkół, którzy są de facto pracodawcami nauczycieli.

Wyrok w tej sprawie Wojewódzki Sąd Administracyjny wyda 21 stycznia.

News will be here