Krakowska prokuratura nadal nie podaje, co było przyczyną pożaru miejskiego archiwum. Śledztwo trwa.
Otóż 9 kwietnia tego roku krakowski sąd skazał Andrzeja H., rzeczoznawcę ds. ochrony przeciwpożarowej, za podanie nieprawdziwych informacji w dokumentach. Przypomnijmy, że to wciąż jedyna osoba, oskarżona w sprawie pożaru archiwum. Choć nie jest to do końca precyzyjne sformułowanie. Sprawa Andrzeja H. została bowiem wyłączona do odrębnego postępowania i jak stwierdził sam sędzia, odczytując wyrok, „z pewnością oskarżony nie jest osobą odpowiedzialną za pożar” (informacja za „Dziennikiem Polskim”).
W ostatnich miesiącach wielokrotnie dopytywaliśmy prokuraturę, co było przyczyną tego, że spłonęło nowoczesne archiwum. Śledczy zasłaniali się jednak dobrem postępowania i przyczyny pożaru nie chcieli ujawnić. Skoro już jednak prawdopodobną przyczynę pożaru podał sąd, raz jeszcze wystąpiliśmy do prokuratury, by ta potwierdziła, czy faktycznie powodem katastrofy było samoczynne uruchomienie się urządzenia przeciwpożarowego? – Śledztwo w tej sprawie nie zostało zakończone. Z uwagi na to, że ewentualne informacje na temat przyczyny pożaru zostały wskazane w uzasadnieniu wyroku sądu, jedynie sąd jest właściwy do udzielenia w tej kwestii informacji – przekazała w odpowiedzi na nasze pytania prokurator Oliwia Bożek-Michalec, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej.
Reasumując: śledczy nadal nie chcą ujawnić, co było przyczyną pożaru.