Kraków to kolejny przystanek na trasie czerwonego autobusu SLD, który odwiedza wszystkie województwa w Polsce. Z dziennikarzami na pl. Matejki spotkał się przewodniczący Leszek Miller oraz kandydaci do PE z okręgu małopolsko-świętokrzyskiego – m.in. Joanna Senyszyn i Andrzej Szejna. Socjaliści zapewniali, że do 2020 r. zmniejszą liczbę bezrobotnych o 20 milionów osób.
Czerwony autobus SLD kilka dni temu wyjechał z Warszawy w trasę po całej Polsce. – Dzisiaj jesteśmy w okręgu nr 10, a lista nr 3 to ta, która ma znane postaci – mówił na pl. Matejki przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej Leszek Miller. W wyborach do Parlamentu Europejskiego SLD reprezentuje m.in. Joanna Senyszyn, Andrzej Szejna, Maciej Żurawski, Jerzy Jaskiernia czy Sławomir Pietrzyk.
Podczas spotkania, Miller zapewniał, że program SLD kładzie nacisk na kwestie społeczne, socjalne i gospodarcze, ponieważ Polska boryka się z problemami w tych aspektach. – W całej Europie jest 27 mln ludzi bez pracy, 100 mln jest na krawędzi minimum socjalnego. W Polsce również przeżywamy wiele rozmaitych społecznych i socjalnych bolączek, dlatego o tym wszystkim będziemy podczas podróży autobusem rozmawiać z wyborcami oraz proponować nasze rozwiązania – mówił Leszek Miller.
20 mln w sześć lat
– Mamy znakomity program – przekonywała z kolei Joanna Senyszyn. Według jej zapewnień, SLD zadba w przyszłej kadencji Parlamentu Europejskiego o to, aby było więcej pracy, mniej bezrobocia, aby poprawił się poziom życia Europejczyków, a także Polaków. – W Unii Europejskiej jest 120 mln osób żyjących na poziomie minimum socjalnego, ale socjaliści do 2020 roku zmniejszą tę liczbę o 20 mln, a później sukcesywnie bezrobotnych będzie mniej – mówiła Joanna Senyszyn. Jak twierdziła posłanka, nie wszystko można załatwić w UE, dlatego SLD będzie walczyć o duże wpływy w samorządzie i w Sejmie.
Od 2 maja SLD w całej Polsce zbiera podpisy pod obywatelskim projektem zmian w trzech dziedzinach życia. – Po pierwsze uważamy, że państwo polskie stać na to, aby o minimum 200 zł podnieść emerytury, po drugie, żeby ograniczyć umowy śmieciowe, a po trzecie, żeby wzorem innych państw wprowadzić w Polsce stawkę godzinową, zaczynając od 10 zł tak, aby Polki i Polacy nie byli skazani na pracę w zakładach pracy o stawce 3 czy 4 zł na godzinę – tłumaczył Leszek Miller.
Fot. Klaudia Kot/LoveKraków.pl