"Czuć w powietrzu zmianę". Aleksander Miszalski o przyszłości

fot. fot. www.storymakers.pl

Panie pośle, zbliżamy się do końca Sejmu. Dla pana była to pierwsza kadencja, jako parlamentarzysty. Jakie wrażenia po blisko czterech latach na Wiejskiej? Co było najtrudniejsze, co najprzyjemniejsze?

Była to specyficzna kadencja m.in. ze względu na pandemię Covid-19, która zaczęła się praktycznie zaraz na początku, co przełożyło się na dużo zdalnej pracy już na samym początku. Natomiast na minus zaskoczyło mniej, jak Sejm funkcjonuje pod kątem organizacji. Spotkań czasami nie ma przez miesiąc, a kiedy indziej są co tydzień i do tego zwoływane w ostatniej chwili. Do tego ustawy procedowane są często bez żadnych konsultacji społecznych.

Najważniejszy temat dla Pana podczas tej kadencji?

Było ich sporo. Głównie przez pryzmat komisji, w których pracuje – gospodarki oraz ochrony środowiska. Przez czas trwania pandemii składałem dużo interpelacji ws. pomocy dla przedsiębiorców. Do tego tematy krakowskie, które są zależne od polityki centralnej. Np. program Czyste Powietrze, współpraca z Alarmem Smogowym i ministerstwami, które realizują ten program.

Mocno zaangażowałem się także w prace nad ustawą metropolitalną dla Krakowa. Najpewniej ten Sejm już jej nie uchwali, ale w przyszłym będziemy mogli, dzięki pracy, którą już wykonaliśmy, stworzyć krakowski związek metropolitalny, który da Krakowowi i okolicznym gminom dodatkowe 300 mln zł do budżetu na działania transporotowe, antysmogowe, na gospodarkę komunalną, czy na poprawę współpracy między gminami.

Niemniej wiadomo, że opozycja w Sejmie nie może mieć takiej sprawczości, jak rządzący. Czy mimo to może pan powiedzieć, że jako poseł dał radę coś namacalnego zrobić?

Złożyłem wraz z moim zespołem ponad 2000 interpelacji i zapytań. Np. w ten sposób udało się przywrócić na listę leków refundowanych leki na raka Zoladex i Reseligo, które początkowo miały być wycofane. Z kolei kierując parlamentarnym zespołem ds. przebiegu trasy S7 w Małopolsce, spotykaliśmy się z mieszkańcami Swoszowic, Mogilan, Myślenic czy Wieliczki i udało się przekazać do GDDKiA ich  oczekiwania co do przebiegu trasy.

Jaka będzie pańska przyszłość? Poseł kolejnej kadencji, a może prezydent Krakowa? Nie jest tajemnicą, że pańskie nazwisko pojawia się co jakiś czas w krakowskich sondażach.

Ważna jest kolejność, czyli najpierw wybory parlamentarne i wszystkie ręce na pokład. Od tego, czy KO i opozycja wygrają wybory, będzie zależeć, czy samorząd w obecnej formule w ogóle przetrwa, bo PiS samorządów nie lubi i odbiera im środki.

Natomiast jeśli chodzi o wybory samorządowe, to KO będzie miała swojego kandydata. Czuć w powietrzu zmianę, nie tylko dla polityki krajowej, ale i lokalnie. Widać to i Warszawie, czy w Krakowie na dużych spotkaniach i marszach, ale i w mniejszych ośrodkach, jak Tarnów, Olkusz, Oświęcim, gdzie spotykamy się z mieszkańcami. Mam swoje pomysły na prezydenturę Krakowa. Byłem radnym miejskim i dzielnicowym, wiem jakie są bolączki i co trzeba naprawić. Staram się też trzymać rękę na pulsie w sprawach miasta. Organizowałem również kontrole poselskie m.in. ws. skandalicznych wypowiedzi Barbary Nowak i w obronie nauczycieli.

Pańskim problemem jest niska rozpoznawalność.

Pracuję przede wszystkim dla krakowian, dla wyborców. Nie szukam poklasku, nie uprawiam populizmu i nie walczę o wizerunek za wszelką cenę, co wydaje się chyba priorytetem dla niektórych kandydatów na prezydenta Krakowa.

Gdyby to Aleksander Miszalski był kandydatem KO na prezydenta Krakowa, to co by zmienił w Krakowie?

Kraków jest pięknym miastem, rozwija się, lecz wiele rzeczy nadal jest do poprawy. Czynnikami, które mogłyby pomóc, to szersze spojrzenie na gospodarkę i współpraca krakowskich uczelni z biznesem oraz przedsiębiorcami. Kreowanie energii krakowian w startupy i nowe firmy. Kwestie ekologiczne. Tu jest dużo do zrobienia, przede wszystkim w kwestii walki ze smogiem w gminach ościennych. Musimy coraz bardziej stawiać na odnawialne źródła energii. Warto zadbać o zieleń, której krakowianom cały czas brakuje. Pewne problemy inwestycje związane z branżą deweloperską trzeba naprawić tak, żeby Kraków rozwijać i budować nowe mieszkania, bo te są potrzebne, ale w takim wymiarze, aby mieszkańcy nie byli zaskakiwani i było to realizowane w sposób zrównoważony.