Wokół tej kamienicy była wielka awantura. „To jest dom pod kominami”

Fragment linii A-B z widocznym budynkiem Towarzystwa Ubezpieczeniowego, rok 1932 fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Zabytkowa kamienica czynszowa powstała w ścisłym centrum. Inwestycja wzbudziła ogromne kontrowersje.
W czasach II Rzeczypospolitej w Krakowie aktywnie działał inwestor, który budził bardzo duże kontrowersje. Chodzi o Towarzystwo Ubezpieczeniowe Feniks, które w 1928 roku wykupiło parcelę w narożniku ul. św. Jana 2 i Rynku Głównego. Wówczas była pusta. Stojące tam niegdyś zabytkowe kamienice wyburzono przed 1914 rokiem. W ich miejscu miał powstać hotel, ale ostatecznie do realizacji inwestycji nie doszło.

Towarzystwo miało w planach postawienie tam swojego pierwszego gmachu w Krakowie. „Po przejęciu gruntów zleciło wykonanie projektu Adolfowi Szyszko-Bohuszowi” – czytamy w książce o tym wybitnym polskim architekcie, którą napisał Michał Wiśniewski (również architekt). Ostatecznie, tuż przy rynku, w latach 1931-1932, powstał sześciokondygnacyjny budynek. „Formę gmachu należy określić jako w pełni nowoczesną, jednak uzyskany efekt bliższy był sztuce dekoracyjnej niż radykalnie pojętym normom funkcjonalizmu” – pisze Wiśniewski.

Na parterze i pierwszym piętrze znalazły się sklepy, kawiarnia i biura samego towarzystwa. Wyższe kondygnacje w całości wypełniały luksusowe mieszkania, przeznaczone na wynajem. „Budynek, mimo różnych propozycji na poszczególnych etapach projektowania, jest obecnie niemal pozbawiony dekoracji rzeźbiarskiej. Jedynym tego typu elementem jest narożne godło kamieniczne, przedstawiające najprawdopodobniej Higieję: wykonaną z blachy postać kobiecą, trzymającą w rękach wieniec laurowy i kaduceusz” – dodaje architekt. I zauważa, że obecny wygląd budynku jest efektem hitlerowskiej przebudowy z lat 1941-1942.

Tak obecnie wygląda budynek, fot. Krzysztof Kalinowski, LoveKraków.pl
Tak obecnie wygląda budynek, fot. Krzysztof Kalinowski, LoveKraków.pl


Dom pod kominami

Gdy budynek powstał, wywołał wśród mieszkańców Krakowa duże poruszenie i bardzo szybko stał się popularnym tematem rozmów, polemik, jak również żartów. W popularnym piśmie satyrycznym „Wróble na Dachu” pojawiła się jego karykatura, gdzie obok rysunku zamieszczono rymowankę:

Boże zmiłuj się nad nami
To jest dom pod kominami
Wszystkie szare – on czerwony
Siądźcie na nim kawki, wrony!!!


Na budynek posypała się lawina krytyki: a że różowy, a że wysoki, a że szklany itd. Dyskusja przybierała też momentami bardziej poważny charakter. Polski historyk sztuki Stanisław Tomkowicz krytykował nowoczesną formę budynku. Zasugerował, że miejsce dla takiego eksperymentowania znajduje się na przedmieściach, a nie w centrum Krakowa, „gdzie może dojść do degradacji zabytkowego pejzażu urbanistycznego”. Jak przypomina Wiśniewski, obrońcą nowej realizacji Szyszko-Bohusza był z kolei Zbigniew Pronaszko, polski malarz i rzeźbiarz. Przekonywał, że budynek jest ładny, współczesny i że będzie ozdobą Krakowa.

Michał Wiśniewski reasumuje: „źródeł fermentu, jaki wywołał ten budynek, należałoby szukać w micie Krakowa jako miasta wyjątkowego, skarbnicy polskości i jej narodowych pamiątek, jaki wytworzył się w XIX wieku. (...) Dyskusja, którą wywołał Feniks, nie przyniosła ostatecznych odpowiedzi, ale jej największą wartością było ukazanie, jak delikatnym problemem jest wprowadzanie nowej architektury w starą tkankę urbanistyczną zabytkowego miasta”. W latach 1941-1942 przekształcono główną elewację budynku, do której doklejono pilastry, natomiast attykę zastąpiono dachem mansardowym.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto