Urząd odmówił deweloperowi zgody na wycinkę drzew pod kolejny blok w Czyżynach. Ten jednak odwołał się od tej decyzji, co zirytowało mieszkańców. O sprawie opowiada w rozmowie z LoveKraków.pl Piotr Marczyk, jeden z inicjatorów protestu.
Jakub Drath, LoveKraków.pl: Wasza akcja polega na wysyłaniu maili do dewelopera przeciwko wycince drzew. Od czego się zaczęło?
Piotr Marczyk: Firma Budimex ma tam swój teren, który etapami zabudowuje. Teraz chce postawić kolejne cztery bloki na działce, na której rośnie około 70 drzew i krzewów. By to zrealizować, zwróciła się do Wydziału Kształtowania Środowiska o zgodę na wycinkę. Aż tu nagle…
Odpowiedź urzędu wszystkich zaskoczyła.
Przyznam, że do tej pory nie spotkałem się z taką sytuacją, by urząd odmówił zgody na wycinkę.
W ciągu całych ostatnich sześciu lat zdarzyło się to 43 razy, podczas gdy co roku wycina się kilkanaście tysięcy drzew.
Dla mnie w tej decyzji uderzające było to, że argumentacja urzędników jest de facto miażdżąca dla dewelopera. Napisali, że miał on budować to osiedle w ramach wcześniejszej decyzji środowiskowej, która nakazywała mu „zachować i zabezpieczyć przed zniszczeniem jak największą ilość drzew oraz krzewów”. Tymczasem w decyzji czytamy, że deweloper nie przykładał staranności do zachowania tego otoczenia. Po upublicznieniu decyzji urzędu przez media społecznościowe przetoczyła się fala radości.
Co stało się później?
Ta radość zmieniła się w oburzenie, bo mimo tak jednoznacznej opinii urzędników deweloper postanowił się od tej decyzji odwołać, by ją uchylić. Uznałem wtedy, że trzeba jakoś zareagować i pokazać sprzeciw wobec tych planów. Nasza akcja polega po prostu na tym, by napisać maila do Budimexu z apelem, by wycofali skargę i podporządkowali się decyzji urzędników.
Jak będzie teraz przebiegać cała procedura?
Sprawa trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Może ono albo tę decyzję podtrzymać, uchylić, lub skierować do ponownego rozpatrzenia. Już wystąpiliśmy z wnioskiem o udostępnienie informacji publicznej, by poznać akta sprawy i argumentację, jaką zastosował deweloper.
Jak oceniacie szansę powodzenia Waszej akcji? Teren należy do dewelopera, a brak inwestycji to dla niego utrata sporych zysków.
Na pewno nie będzie łatwo. Warto jednak zauważyć, że Budimex jest naprawdę kontrowersyjny dla otoczenia. Mieszkańcy os. Dywizjonu 303 czy II Pułku Lotniczego od dawna sprzeciwiają się jego inwestycjom. Chodzi nie tylko o drzewa, ale też o grodzenie i zabudowę pasa startowego dawnego lotniska. Więc Budimex musi być świadomy tego, że jego osiedle jest traktowane jako swego rodzaju intruz. Było dla mnie dużym zaskoczeniem, gdy na ich stronie zobaczyłem zakładkę poświęconą polityce społecznej odpowiedzialności biznesu. Tam jest pięknie napisane, jak ważny jest dla nich zrównoważony rozwój, otoczenie społeczne i środowiskowe. To może złudna nadzieja, ale liczę, że obnażenie tej hipokryzji może tutaj zadziałać. Istnieje też ryzyko, że firma całą tę sprawę zlekceważy.
Czy są w Krakowie przykłady spraw, w których udało się dewelopera przekonać do działań oczekiwanych przez mieszkańców?
Dobrym wzorcem jest podpisywanie umów pomiędzy deweloperami a ZIKiT-em, w którym zobowiązują się oni np. do przebudowania skrzyżowania czy wybudowania fragmentu drogi. To jest coraz częstsza praktyka. Widzę, że generalny klimat w mieście jest taki, by jednak podnosić wymagania i ograniczać samowolę. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że w wielu przypadkach jest już za późno, bo sporo monstrualnych inwestycji już powstało. Powinniśmy teraz zabezpieczać się na przyszłość.