Groźna banda napadała mieszkańców Krakowa. Jej członek przeprasza swoje ofiary

Jakub S. przed krakowskim sądem fot. Artur Drożdżak

Kilkuosobowa banda terroryzowała mieszkańców Krakowa. Dobiega końca proces ostatniego z jej członków. Jakub S. teraz przed krakowskim sądem przepraszał ofiary za swoje czyny. Grozi mu 12 lat odsiadki.

Główni sprawcy odsiadują już kilkuletnie wyroki za rozboje, ale teraz na salę sądową trafiła sprawa jednego z członków bandy Jakuba S. Sąd przesłuchiwał pokrzywdzonych mężczyzn.

Dziewczyna prosiła o gotówkę

Ofiara bandy, 20-letni student Jakub Z. opowiadał, że przez komunikator gadu gadu w listopadzie 2021 r. skontaktowała się z nim 17-letnia dziewczyna. Umówili się na spotkanie. Twierdziła, że potrzebuje gotówki na alkohol lub narkotyki. Wydawało mu się, że rozmówczyni może być pod wpływem substancji psychotropowych, pytała, czy przywiezie piwo.

Pojechał na ul. Nefrytową w Bieżanowie, by sprawdzić, czy wszystko z nią jest w porządku. Gdy pojawił się pod wskazanym przez nią adresem rozmówczyni się nie pojawiła. Było za to trzech nieznanych mu mężczyzn, w tym oskarżony. Jeden z agresorów miał czapkę z logo klubu Cracovia. Domagali się pieniędzy, jeden bił po twarzy Jakuba Z. i ukruszył mu zęba. Drugi sprawca był spokojniejszy, a trzeci, czyli oskarżony Jakub S. stał z boku i przyglądał się rozwojowi sytuacji.

Jeden z napastników użył gazu pieprzowego, ale nie trafił pokrzywdzonego, inny usiłował mu wyrwać telefon, po chwili sprawcy uciekli. Policja zbagatelizowała sprawę, gdy świadek ją zgłosił, bo przecież nic mu się nie stało. Jakub S. na sali rozpraw przeprosił pokrzywdzonego.

– Byłem wtedy pod wpływem narkotyków, jeszcze raz przepraszam, żałuję swojego czynu – nie krył oskarżony.

Umówione spotkanie z nieznajomą

Podobne słowa wypowiedział do drugiej ofiary napadu, 37-letniego Marcina K. Ten został napadnięty przez czterech mężczyzn na nowohuckim osiedlu Na lotnisku.

– Zjawiłem się tam po rozmowie przez komunikator gadu gadu z nieznaną dziewczyną – opowiadał. Widział, że agresorzy domagają się gotówki. Jeden twierdził, że Jakub Z. jest pedofilem i umówił się z jego nieletnią siostrą. Kazał sobie płacić.

– Rozeszliśmy się, gdy dałem im drobną kwotę, jakieś 70 zł – opowiadał pokrzywdzony. Domagali się jeszcze wypłaty pieniędzy z bankomatu, ale do tego nie doszło. Szczegółów świadek już nie pamiętał z powodu upływu czasu. Nie kojarzył oskarżonego jako uczestnika rozboju.

– Jeśli był to nie udzielał się zbytnio w tej grupce, która mnie napadła – dodał. Incydentu na policji wtedy nie zgłaszał.

Sąd sprawę odroczył do początku września i wtedy wyda wyrok.