Podejmował wszystkie zadania w duchu służby, a nie kariery – mówił kard. Marian Jaworski w homilii podczas mszy sprawowanej w kościele franciszkanów za zmarłego kard. Franciszka Macharskiego.
Kard. Marian Jaworski, emerytowany metropolita lwowski, poświęcił homilię powołaniu każdego chrześcijanina i każdego kapłana. Mówił o odpowiedzi na głos Boga, o pokorze i wolności. Potem nawiązał do posługi zmarłego kard. Macharskiego. – Kardynał Franciszek poszedł do kapłaństwa i był posłuszny. Przyjmował wszystko, co Kościół mu polecił. Nie mówił „nie, to jest za trudne”. Został wezwany także do tego, by być biskupem, następcą św. Stanisława i wielkich poprzedników. Czy to była kariera? Myślę, że nie. Przyjął to tak samo, w duchu posłuszeństwa woli Bożej i służby – mówił kardynał.
– To, co cechowało całe jego życie, to zawołanie „Jezu Ufam Tobie”. Ja nie liczę na siebie, ja Tobie ufam. Jestem przekonany, że na tej zasadzie podejmował wszystkie swoje obowiązki i zadania w Kościele – wspominał były metropolita lwowski.
Wspomniał też o skromności i prostocie zmarłego, okazywanej nie ostentacyjnie lecz szczerze. O prostym mieszkaniu i oszczędności. – Nie gromadził. To było to dyskretne nawiązanie do patrona, św. Franciszka z Asyżu – zwracał uwagę kard. Jaworski.
Nigdy się nie skarżył
– Był oddany służbie w Kościele, nie włączał się w żadną polityczną akcję, ale nie zapomniał o sytuacji człowieka i pomagał w najtrudniejszych sytuacjach – podkreślał kaznodzieja. – Nigdy nie narzucał swego słowa. Czasem się nawet wydawało, że jest zbyt oszczędny. Ale to nie znaczyło, że nie jest obecny, że nie słucha.
– Nigdy nie mówił o sobie. Nie mówił o tym, co zostało zrobione. Ale co więcej, nigdy się nie skarżył. My wiemy, że czasy, kiedy przyszło mu pasterzować, to były lata trudne, lata przemian. A jednak nigdy się nie skarżył. Przyjmował to, co Opatrzność Boża zsyłała. A w cierpieniu, w świadomości odchodzenia do Pana, można było odczytać jego całkowite zawierzenie Bogu – podsumował hierarcha.