W niedzielny wieczór podwórko osiedla 2 Pułku Lotniczego w Czyżynach rozświetliły niebieskie lampy służb. Z nieoficjalnych informacji wynikało, że interwencja straży pożarnej i policji jest związana z podejrzeniem rozrzucenia trucizny na zwierzęta domowe.
Od zeszłego tygodnia, głównie w sferze medialnej, panuje popłoch wśród właścicieli czworonogów. Zewsząd zalewają nas informacje o rozsypanych na terenie całego miasta trujących substancjach, które docelowo są przeznaczone dla psów.
Trudno jednak mówić o realnej skali problemu. Policja zaapelowała do właścicieli psów, które mogły paść ofiarą trucicieli o zgłaszanie tego typu zdarzeń. Również weterynarze, którzy podejrzewają, że zwierzę mogło ucierpieć przez celowe działanie człowieka, powinni powiadomić o tym służby.
W poniedziałek skontaktowaliśmy się z krakowska policją, żeby zapytać, czy te apele coś zmieniły.
Zgłoszeń jak na lekarstwo
Policjanci dostają mnóstwo informacji, ale nie takich, z którymi mogliby zrobić coś konkretnego. – Nie mamy żadnych zawiadomień, za to wzrosła liczba interwencji związanych z podejrzeniem rozsypania jakiejś substancji. Wszystko zaczęło się mniej więcej w środę. W czwartek mieliśmy dwie interwencje i faktycznie w jednej straż pożarna potwierdziła, że to, co tam leżało, mogło być groźne dla psów. W tej sprawie prowadzimy postępowanie – mówi Piotr Szpiech, rzecznik prasowy komendy miejskiej policji. Mundurowi ustalają, kto i dlaczego rozrzucił tę substancję, akta zostały również przekazane do prokuratury.
Większość zgłoszeń jednak się nie potwierdza, są to: sól drogowa, piasek, resztki jedzenia, trociny czy styropian. Mimo to policjanci są czujni. – Dzielnicowi rozmawiają z mieszkańcami w tym temacie, inni policjanci również zwracają na to uwagę – stwierdza Piotr Szpiech i powtarza apel dotyczący zgłaszania przypadków otrucia lub próby trucia zwierząt.