Muraloza w Krakowie? „Taką iluzję mogą tworzyć szpetne projekty”

– W przestrzeni Krakowa jest dużo atrakcyjnych murali, chociaż nadal znacznie mniej niż np. w Warszawie czy Łodzi. Artyści są coraz bardziej świadomi swoich prac i siły ich oddziaływania na otoczenie. Murale dobrze zrealizowane, estetycznie dopasowane do otoczenia są akceptowane, szybko wpisują się w dane miejsce, a często definiują je na nowo – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Marcin Nawrocki, współpomysłodawca projektu 101 Murali dla Krakowa, prezes Fundacji Świadoma Przestrzeń.

Natalia Grygny, LoveKraków.pl: Ile murali udało się fundacji stworzyć w tym roku w Krakowie?

Marcin Nawrocki: W trakcie pandemii udało nam się zrealizować dwa murale przy rondzie Mogilskim – to projekt Wild City i projekt poświęcony działaniom mieszkańców w ramach budżetu obywatelskiego. Oprócz tego zrealizowaliśmy mniejszy mural „Żabka” na budynku fabryki Peterseima, nawiązujący do historii tego miejsca.

Kiedy planują państwo odnowę dobrze znanych mieszkańcom „Farbek” przy rondzie Mogilskim?

Pierwotne plany trochę pokrzyżowała nam pandemia, a pozostałe projekty także przesunęły nam się na drugą połowę roku i niestety nie zdążyliśmy zająć się tym muralem. Na pewno „Farbki” zaczniemy odnawiać już wiosną 2021 roku. Sądzę, że będzie to nawet pierwsza rzecz, którą zajmiemy się w najbliższych miesiącach. Ważne, by dopisała pogoda, bo niskie temperatury uniemożliwiają prowadzenie prac. Do akcji odnawiania muralu zachęcamy również mieszkańców, by wsparli nas w tej inicjatywie. Projekt naprawy muralu uwzględnia zresztą umieszczenie postaci mieszkańców na projekcie. Zależy nam także, aby zabezpieczyć ten projekt na przyszłość przed tego typu dewastacją, a nie tylko odmalować. Staramy się na ten cel pozyskać fundusze. Nawet jeśli się to w pełni nie uda, to i tak będziemy działać. To kwestia, którą traktujemy bardzo osobiście - to jeden z murali, który tak naprawdę rozpoczął ten cały proces tworzenia przy rondzie Mogilskim. Poza tym sposób, w jaki „Farbki” zostały zniszczone, też nas boli. Jesteśmy świadomi, że murale pojawiają się, znikają, ale nie godzimy się z tą formą dewastacji. Mural ulegał powolnemu zniszczeniu, ale ten akt głupiego wandalizmu nas zabolał. Dlatego na wiosnę zabieramy się do pracy i odnawiamy.

O muralach sporo się mówi w ostatnim czasie w kontekście powołania rady ds. murali, która ma uporządkować te powstające w naszym mieście. To pana zdaniem dobry pomysł?

Szczerze mówiąc, nie jestem do końca przekonany do tej idei. Uporządkowanie i zadbanie o estetykę, jak i wiele innych tematów związanych z radą nie jest jeszcze do końca określone. Wszystko jest w trakcie. Dla mnie stylistyczne uporządkowanie murali to taki trochę oksymoron, bo każdy mural jest inny, ma swoje przesłanie, stylistykę czy nawiązania do swojej unikalnej lokalizacji. Oczywiście zdaję sobie sprawę, dlaczego taka rada ma powstać. W przestrzeni zdarzają się projekty rażąco nie wpisujące się nawet w bardzo ogólne założenia i bardzo słabo zrealizowane. Dlatego moim zdaniem rada powinna przede wszystkim przeciwdziałać takim sytuacjom. Nie chciałbym jednak, aby powstał organ mówiący o tym, co można, a czego nie można i narzucający odgórnie styl, w jakim mural powinien być tworzony. Chciałbym uniknąć sytuacji, w której ktoś definiuje, że murale w Krakowie mają nawiązywać wyłącznie do miasta, historii, bo odbędzie się to ze szkodą dla jakości i różnorodności tych prac. Oczywiście, nawiązywanie  do kluczowych motywów miejskich jest interesujące i często trafne, ale przecież nie zawsze. Nie chciałbym, aby ta rada stała się jeszcze dodatkową instancją opiniującą działalność, bo pracy przy pozyskiwaniu zezwoleń, ścian, funduszy jest i tak mnóstwo. Samo malowanie to chwila przy ogromie pracy związanej z przygotowaniem projektu, niezbędnych zezwoleń i opinii. Nie chciałbym, aby do tego wszystkiego, co już jest, doszła jeszcze instytucja, która jeszcze bardziej będzie ingerować w ten proces. Mam nadzieję, że zostanie to powołane z głową i będzie miało na celu uproszczenie, a nie utrudnienie artystycznych działań.

Jednym z założeń powołania takiej rady, ma być również pomoc, jeśli chodzi o uproszczenie tego procesu związanego m.in. z uzyskaniem pozwolenia na stworzenie muralu.

W większości przypadków murale powstają nie na ścianach miejskich, ale prywatnych. Czy rada w takie ściany też będzie ingerować? Wbrew pozorom to trudny temat i nie dotyczy wyłącznie kwestii powołania rady, która rozwiąże wszystkie problemy. I mówię to jako osoba działająca praktycznie w temacie murali. Owszem, tworzenie na miejskich ścianach może zostać dzięki temu uproszczone, ale dyrektorzy poszczególnych instytucji miejskich i tak będą musieli wyrazić zgody na powstanie murali. Rada siłą rzeczy tak naprawdę ograniczy się do kwestii artystycznych, decydowania czy coś może powstać, czy nie. My jako fundacja artystyczna współpracujemy z wieloma bardzo różnymi twórcami i jesteśmy cały czas otwarci na nowe kreatywne pomysły kolejnych artystów. Kreatywne wykorzystanie i łączenie stylistyk jest siłą murali. Nie chcielibyśmy, aby niektórzy artyści byli wykluczeni lub preferowani ze względu na stylistykę swoich prac.

Czy w Krakowie Pana zdaniem mamy do czynienia z „muralozą”? Czy może większość projektów wpisuje się w estetykę miejskiej przestrzeni?

Zacznę od tego, że w przestrzeni Krakowa jest dużo atrakcyjnych murali chociaż nadal znacznie mniej niż np. w Warszawie czy Łodzi. Artyści są coraz bardziej świadomi swoich prac i siły ich oddziaływania na otoczenie. Jako fundacja często rozmawiamy z różnymi twórcami – zarówno młodszymi, jak i starszymi, którzy często się do nas zgłaszają, z nowymi pomysłami projektowymi. Na tym też polega działalność „101 Murali dla Krakowa”. Oczywiście istnieje grupa osób realizujących murale na pograniczu legalności czy tandetnie wyglądającej reklamy. Są i tacy twórcy, którym z pewnością brakuje także umiejętności. Murale dobrze zrealizowane, estetycznie dopasowane do otoczenia są akceptowane, szybko wpisują się w dane miejsce, a często definiują je na nowo. Niestety, czasem powstają projekty, które po prostu rażą. I to one powodują, że chociaż tak naprawdę jest ich mało, to przez ich pryzmat patrzy się na wszystkie murale. Potem tworzy się otoczka, że takich realizacji w Krakowie jest mnóstwo. Tutaj rada ds. murali może oczywiście pomóc, bo na takie realizacje w tej chwili troszkę nie ma lekarstwa. „Muralozy” w naszym mieście nie ma, bo samych murali tak naprawdę nie ma dużo. W ciągu ostatnich 2-3 lat zniknęło bardzo wiele wartościowych prac. Natomiast do świadomości przebijają się często te, które są rażąco szpetne, i tworzą iluzję, że w miejskiej przestrzeni jest ich bardzo dużo.