Nie będzie Krakowa bez dorożek

fot. Krzysztof Kalinowski

Radni w środę pochylili się nad obywatelskim projektem uchwały kierunkowej, która miała na celu zakaz zaprzęgania koni do dorożek. Wniosek nie znalazł jednak poparcia wśród większości samorządowców.

Agnieszka Wypych, prezes Krakowskiego Stowarzyszenia Obrony Zwierząt, przekonywała radnych, że nadszedł czas, by wyeliminować ruch dorożkarski. Pod projektem uchwały podpisało się ponad 800 osób. Wypych oceniła, że dorożki nie są wizytówką miasta, tylko palącą skazą na jego wizerunku.

Prezes KSOZ uważa, że większość mieszkańców jest za tym, by konie nie były wykorzystywane w naszym mieście. – Walczymy o to od pięciu lat – mówiła.

Według Agnieszki Wypych, regularnie dochodzi do „dramatycznych scen z końmi”. Zwierzęta mają przez to cierpieć, doznawać urazów czy nawet umierać. Argumentem za likwidacją dorożek mają być również różnego rodzaju wypadki. Oprócz tego konie są zmuszane do pracy w hałasie i skrajnie nieprzyjaznych warunkach atmosferycznych.

Odmienne stanowisko

Prezydent negatywnie ocenił projekt uchwały. Tomasz Popiołek, dyrektor wydziału spraw administracyjnych, przypomniał, że miasto przeprowadziło badania koni. – Każdy, kto wygłasza swoje hasła, może sprawdzić ich prawdziwość i sięgnąć po badania. Jednak do tej pory nikt z nich się nie zgłosił, by je zobaczyć. Nie przedstawili też swoich badań – zaznaczył.

Opinia zajęła kilka stron i najważniejsze informacje, jakie z niej płyną są takie, że stan zdrowia był wielokrotnie monitorowany we współpracy z ekspertami. Wyniki badań mówią o tym, że parametry koni pracujących mieszczą się w normach, bez względu na panujące warunki meteorologiczne.

– Notowane pojedyncze na przestrzeni ostatnich lat upadki koni nie były spowodowane przegrzaniem zwierząt, temperatura nie miała bezpośredniego wpływu na zaistniały stan zwierzęcia, co potwierdzały badania weterynaryjne przeprowadzane po zaistniałych sytuacjach – stwierdzili urzędnicy.

– Nadmieniam, że w Krakowie do pracy dorożkarskiej używanych było dotychczas blisko 100 koni. W tak dużej grupie populacyjnej, zawsze mamy do czynienia z jednostkami obarczonymi wadami genetycznymi, predyspozycjami chorobotwórczymi o podłożu fizjologicznym. Czasem przyczyną wypadku jest nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Notowano przypadki mięśniochwatu, który świadczył raczej o zbyt dobrym żywieniu koni niż ich zaniedbywaniu w tym zakresie – czytamy w uzasadnieniu. Dorożkarze muszą też mieć dwie pary koni, a dodatkowo pracują oni co drugi dzień.

Prezydent nie zgadza się na zakaz działalności dorożkarzy na terenie Krakowa, ponieważ jest to sprzeczne z kierunkami działań miasta w kwestii dotyczącej wspierania przedsiębiorczości oraz swobody jej prowadzenia. – Jednym z celów Programu Wspierania Przedsiębiorczości i Rozwoju Gospodarczego Miasta Krakowa jest wspieranie indywidualnych przedsiębiorców jakimi są m.in. dorożkarze – przypomina.

Kilku z nich postanowiło zabrać głos w czasie dyskusji. Jarosław Madej stwierdził, że 90% zarzutów i twierdzeń w uzasadnieniu uchwały jest nieprawdziwe. – Absurdem jest to, że musimy odpowiadać na rzeczy nieprawdziwe – stwierdził

Przedsiębiorca podkreślił, że dorożkarze mają w sumie 500 koni, które na zmianę pracują na rynku. Zdradził, że przygotowanie każdego z nich do pracy wymaga kilkunastu miesięcy żmudnej pracy. Przypomniał również, że koń odpoczywa w pozycji stojącej, więc nic mu się nie dzieje, gdy po prostu stoi, a warunki w mieście ma czasem lepsze niż w miejscu stacjonowania.

Konie na razie jednak nie znikną z Rynku Glównego. Za projektem głosowało 12 radnych (PO, Nowoczesna, Kraków dla Mieszkańców), przeciwni byli radni z klubu radnych PiS oraz Przyjaznego Krakowa.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto