Niewykorzystany potencjał krakowskich sanktuariów [Rozmowa]

Centrum Jana Pawła II fot. Marek Marszałek/LoveKraków.pl

Sanktuaria Miłosierdzia Bożego i Jana Pawła II stanowią potencjał dla miasta, ale by go wykorzystać, potrzebne są pomysły i współpraca. O turystyce pielgrzymkowej do dwóch centrów religijnych na południu Krakowa opowiadają w rozmowie z LoveKraków.pl dr hab. Elżbieta Bilska-Wodecka oraz dr hab. Izabela Sołjan z Instytut Geografii i Gospodarki Przestrzennej UJ.

Jakub Drath, LoveKraków.pl. Ile osób odwiedza rocznie sanktuaria w Łagiewnikach i w Borku Fałęckim?

Dr hab. Izabela Sołjan: Prowadzimy głównie monitoring ruchu w Łagiewnikach, kilka razy w roku. Dane z Centrum Jana Pawła II jest dość trudno uzyskać, są zbierane od niedawna. Jeżeli chodzi o Łagiewniki, od lat podawana jest szacunkowa liczba około dwóch milionów. Na podstawie naszych obserwacji możemy stwierdzić, że w ostatnich latach nie występują gwałtowne zmiany, jednak należy pamiętać, że nie ma dokładnych badań ruchu pielgrzymkowego. Jak w przypadku wszystkich sanktuariów, są to dane szacunkowe.

Czy otworzenie drugiego sanktuarium zmieniło coś w natężeniu ruchu?

IS: Centrum Jana Pawła II nie podaje jeszcze danych, ale kilkaset tysięcy osób rocznie na pewno odwiedza to miejsce.

Dr hab. Elżbieta Bilska-Wodecka: Na pewno. Bo można zaobserwować taką prawidłowość, że pielgrzymki Polaków, którzy przyjeżdżają specjalnie do Łagiewnik, znajdują też czas, żeby odwiedzić sanktuarium Jana Pawła II. Poza tym, Łagiewniki mają dobrą lokalizację – przy trasie do Zakopanego – co sprawia, że wiele osób które jadą przez Kraków na wakacje w góry odwiedza Sanktuarium Bożego Miłosierdzia, pozostając tam godzinę lub dwie i jedzie dalej. Szczególnie w sezonie wakacyjnym oraz w czasie tzw. długich weekendów widoczny jest wzrost indywidualnego ruchu pielgrzymkowego.

A w pozostałych częściach roku?

EBW: Sanktuarium Bożego Miłosierdzia charakteryzuje się trochę innym niż inne sanktuaria natężeniem pielgrzymów w ciągu dnia. Największy napływ pątników obserwowany jest przed godz. 15.00, kiedy to pielgrzymi przybywają, aby wspólnie odprawić Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Wśród nich są zarówno mieszkańcy Krakowa, jak i przyjezdni. W ciągu roku, poza okresem wakacyjnym, najwięcej pielgrzymów przybywa na święto Bożego Miłosierdzia oraz przypadające po nim soboty i niedziele. W tym okresie można zaobserwować autokary z pielgrzymami m.in. ze Słowacji. Są obecne również pielgrzymki z katolickich krajów hiszpańskojęzycznych. Hiszpanie czy Meksykanie przyjeżdżają tu na dłużej, najczęściej są obecni podczas Triduum Paschalnego. Nie jest ich wielu, są to zwykle grupy 40-50-osobowe. To jest novum, bo chyba w żadnym polskim sanktuarium nie ma takiego zjawiska.

Skąd się dowiadują o Krakowie? To kwestia działań promocyjnych miasta?

EBW: To bardziej jest religijna promocja, ponieważ kult Miłosierdzia Bożego jest znany na całym świecie. Odkąd w 2000 roku święto Miłosierdzia Bożego zyskało charakter ogólnoświatowy, w sanktuarium zaczęto stopniowo zauważać wzrost liczby pielgrzymów zagranicznych. Takim „wizualnym” dowodem na zasięg kultu jest obecność w wielu kościołach na całym świecie obrazu Miłosierdzia Bożego. Tak więc kult Miłosierdzia Bożego i sanktuarium są bardzo znane.

Pod względem liczby krajów, z których przyjeżdżają turyści, jest w czołówce

IS: Tych krajów jest ponad sto. Ale żeby nie mieć fałszywego obrazu, taki sam międzynarodowy charakter ma Lourdes czy Fatima. Są to najbardziej znane ośrodki katolickie i tam stopień umiędzynarodowienia jest bardzo wysoki. W Lourdes ponad połowę stanowią pielgrzymi zagraniczni, u nas mamy tylko kilka procent, więc nie możemy się porównywać.

A jeśli chodzi o ogólną liczbę pielgrzymów?

IS: Częstochowa ma więcej. W ostatnich latach notuje spadek, ale jest to w granicach 3,5 milionów. Największe sanktuaria, takie jak Lourdes czy Fatima, mają około 6-7 milionów. Ale nawet te sanktuaria włoskie, do których też przyjeżdża się po drodze, jak Asyż czy Padwa, mają te swoje 5 milionów. Tak więc potencjał Krakowa nie jest do końca wykorzystany. Trzeba też jednak pamiętać, że u nas inna jest tradycja, inna jest organizacja pielgrzymek, Łagiewniki są ciągle na początku drogi. W przypadku naszych sanktuariów szwankuje zagospodarowanie turystyczne i promocja. U nas nie ma nawet ulotek w innych punktach miasta.

Gdzie leży przyczyna?

EBW: W braku współpracy. Sanktuarium w Lourdes jest widoczne na stronie miasta, wydawana jest w kilku językach gazetka. Od lat przyjeżdżają stałe grupy w stałych terminach. A pielgrzym w Łagiewnikach przyjeżdża na krótko, indywidualnie. Kiedy przejdzie się po hotelach w Krakowie, w ilu jest informacja o tym, że jest takie miejsce i jak tam dojechać? Nie wspominając już o centrach informacji turystycznej. W innych krajach jest to standardem. Trzeba przyznać, że pierwsze takie działania zostały już podjęte, przy współpracy z instytucjami zarówno na poziomie miasta, jak i województwa. Mamy pięknie wydane broszury, ale nie są dostępne dla pielgrzymów i turystów.

Jak działa przekaz informacji w drugą stronę: w sanktuariach o atrakcjach miasta?

IS: Też nie działa. Nie znajdzie tam pan informacji o innych atrakcjach Krakowa, by ktoś, kto tam przybędzie, mógł coś więcej zobaczyć. Dla wielu Łagiewniki w ogóle nie są w Krakowie!

EBW: A przecież nawet z punktu widzenia turystyki religijnej jest wyznaczony i szlak Jana Pawła II, i szlak świętej Faustyny. Z jedenastu tematycznych szlaków turystycznych w Krakowie osiem jest mniej lub bardziej związanych z walorami religijnymi.

Pielgrzym nie wychodzi z sanktuariów do miasta?

EBW: Nie wychodzi. A przecież Kraków jako jedyne miasto w Polsce ma tak bogate walory turystyczne, które mogą być wykorzystane także w turystyce religijnej. Oprócz zabytków architektury sakralnej z Krakowem było związanych było wiele osób wyniesionych na ołtarze. Organizowane są też różne wydarzenia kulturalne związane tematycznie w religią. Warto tu wspomnieć np. Noc kościołów. Należałoby stworzyć jakieś punkty, w których te informacje byłyby rozkładane. Tam, gdzie dochodzi zwykły turysta. Grupy z przewodnikami mają swoje utarte szlaki, ale brakuje informacji dla turystów indywidualnych.

Jak może wyglądać współpraca pomiędzy obydwoma sanktuariami?

IS: Proszę pamiętać, że mamy dwa sanktuaria i dwóch gospodarzy, przy czym jedno sanktuarium jest podzielone między dwóch. Jest zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia i Kuria Metropolitalna w Krakowie. Nowa bazylika i wiele obiektów wokół niej nie jest już własnością sióstr. Trzeba zatem wypracować taki model współpracy, który będzie uwzględniał administrujące sanktuariami podmioty, z jak największą korzyścią dla przybywających pielgrzymów.

Na ile te dwa ośrodki mogą się traktować jako konkurencję, a na ile się wzajemnie wspomagać?

IS: Tu właśnie wszystko zależy od tego, jak się ta współpraca ułoży. Im bardziej będą sobie pomagać, tym większa będzie korzyść dla obydwu stron.

Jak oceniają panie poziom rozwoju infrastruktury dla turystów? Co jeszcze jest do zrobienia?

EBW: Centrum Jana Pawła II ma dopiero w planie budowę hoteli, więc tam będzie obiekt noclegowy na terenie samej strefy sanktuarium. W Sanktuarium Bożego Miłosierdzia tę rolę pełnią Dom Pielgrzyma i wynajmowane pokoje w części klasztornej. Trudno jest ocenić, w jakim stopniu to wystarcza, ponieważ nie mamy pełnych danych. Tych pokoi nie jest dużo, ale nie ma też zwyczaju pozostawania na miejscu. Poza tym trzeba pamiętać, że w Krakowie jest różnorodna baza noclegowa, z której też mogą korzystać pielgrzymi. Nawet bardzo duża pielgrzymka Słowaków też jest jednodniowa. Wyjątek stanowią grupy lub osoby, które przyjeżdżają na rekolekcje, czy spotkania modlitewne.

Co jest skutkiem, a co przyczyną?

EBW. Gdyby chcieli zostawać, to mieliby gdzie. Teraz w sąsiedztwie Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach zbudowano kilka domów rekolekcyjnych i zakonnych. Przenoszą się także z innych części Krakowa. Jest to proces typowy dla dużych sanktuariów – podobnie działo się na Jasnej Górze, gdy po odzyskaniu przez Polskę niepodległości powstała tam archidiecezja oraz zaistniały sprzyjające warunki polityczno-gospodarcze.

W dyskusji o infrastrukturze wokół sanktuariów pojawia się często argument, że miasto nie powinno w żaden sposób do tego dokładać. Że skoro to Kościół zdecydował o inwestycji, powinien zadbać również o dojazd.

IS: Sanktuarium jest też w mieście: może służyć miastu i dać zyski wszystkim. Przy odpowiedniej promocji i współpracy zarówno kult Miłosierdzia, jak i osoba Jana Pawła II są na tyle znane, że w te sanktuaria warto inwestować. Przy właściwie ułożonym programie pielgrzym zatrzyma się na kilka dni i znajdzie czas, by zwiedzić także centrum miasta.

Podobne wątpliwości budzą także Światowe Dni Młodzieży. Jak Panie oceniają ewentualne korzyści miasta wynikające z ich organizacji?

EBW: Promocyjnie na pewno Kraków na tym zyska. W najważniejszych dziennikach światowych pojawiają się i będą się pojawiać informacje o naszym mieście. Gdyby chciano wykupić ten czas antenowy i przeznaczyć na reklamę to na pewno koszty byłyby duże. Na chwilę obecną wszystkie miejsca hotelowe w Krakowie i okolicach są już zarezerwowane na czas ŚDM. Miejscowe firmy będą zaangażowane w organizację, np. w catering. Ale jeżeli chodzi o zyski, trudno jest je obecnie oszacować. Miasto będzie musiało pokryć niektóre koszty związane z organizacją tego wydarzenia. O tym, kto stracił, kto zyskał, będzie można powiedzieć dopiero po imprezie.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Łagiewniki-Borek Fałęcki
News will be here