Nikt tu nie żąda niczego poza poezją

fot. Andrzej Głuc

Fenomen Krakowskiego Salonu Poezji jest trudny do opisania osobie, która nigdy nie uczestniczyła w tym wydarzeniu. W jaki sposób bowiem można opisać ogromne zaangażowanie i przywiązanie, jakim widzowie od dwudziestu jeden lat obdarowują tę niezwykłą, w skali całego kraju, inicjatywę?

Kiedy 20 stycznia 2002 roku, z pomysłu Anny Dymnej, zainaugurowano Krakowski Salon Poezji najprawdopodobniej nikt nie przypuszczał, że przez tyle lat uda się kontynuować jego działalność i to w niezmienionym kształcie. Każdej niedzieli, w południe, w Starym Teatrze publiczność tłumnie wypełnia Salę Heleny Modrzejewskiej, żeby usiąść naprzeciwko aktorów i posłuchać wierszy oraz kameralnego wykonania muzyki. Nie dzieje się właściwie nic więcej, a jednak dzieje się wszystko.

Cały urok Salonu Poezji tkwi w nienaruszalności zasad. Zmieniają się wiersze, zmieniają wykonawcy, nawet adres (pierwotnie Salon Poezji był organizowany w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie), ale konstrukcja pozostaje stała. To teatr, w którym widz zawsze czuje się bezpieczny i zaopiekowany. Teatr, który pozwala wyciszyć emocje, odnaleźć spójność w rozedrganym świecie. Doskonale tę potrzebę wyraził były gospodarz Salonu – Józef Opalski: „W ciszy i zadumie, radości i wzruszeniu, oczekiwaniu i spełnieniu. W czasach zamętu i kryzysu – spokój. Rozmowa w gronie prawdziwych przyjaciół. Nikt tu nie żąda niczego poza poezją, poza jej żywiołem, który się unaocznia i staje wspólnym świętem”.

Oczywiście ogromne znaczenie dla zbudowania tak trwałej relacji między publicznością a sceną ma wyjątkowa charyzma Anny Dymnej, która z bezinteresownym zaangażowaniem dba o przygotowanie każdego wydarzenia – wybiera wiersze, aktorów, ale przede wszystkim jest obecna. Ta legendarna już postać polskiej kultury niemal każdej niedzieli otwiera Salon, chętnie rozmawia z widzami, nawiązuje z nimi interakcję, co istotniejsze jednak – w sposób intuicyjny wie, jak dobrać salonowy repertuar tak, by w pełni skupić uwagę odbiorców. Fenomen ten bezbłędnie opisuje Bronisław Maj: „Cóż takiego wie o nas Anna Dymna, czego sami byśmy nie wiedzieli?”. Intuicja towarzyszy jej również przy dobrze współpracowników oraz gospodarzy Salonu Poezji. Przez lata swoją wiedzą, obyciem literackim, znajomością polskiej sceny muzycznej Dymną wspierali – Halina Jarczyk (która odpowiada za całą muzyczną stronę przedsięwzięcia), Bronisław Maj, Krzysztof Orzechowski, Anna Burzyńska, Józef Opalski, Jacek Romanowski, Dorota Imiełowska oraz wielu innych artystów i teoretyków sztuki.

Jedną z żelaznych zasad Salonu Poezji jest profesjonalizm. Czytanie wierszy, często niełatwych w odbiorze, powierza się zawsze zawodowym aktorom lub studentom aktorstwa, którzy pozostają pod pedagogicznym nadzorem swoich profesorów. Tylko w tym sezonie w trakcie niedzielnych spotkań, można usłyszeć głos Anny Polony, Edwarda Linde-Lubaszenki, Doroty Segdy, Anny Radwan czy Romana Gancarczyka. Aktorom zawsze towarzyszy muzyka w wykonaniu takich znakomitości jak Konrad Mastyło, Beata Rybotycka, Mariola Cieniawa, Sławomir Berny, Michał Wierba, Jacek Bylica czy Motion Trio.

Profesjonalizm widać także bardzo wyraźnie w doborze tekstów literackich świadczących najlepiej o dogłębnej znajomości poezji, jaką prezentują gospodarze, a także – lub może przede wszystkim – o rozmiłowaniu w tym rodzaju twórczości, które pozwalają pisać coraz to nowe scenariusze, sięgać do poezji różnych kultur i przestrzeni językowych, a nawet epok literackich. Ta żonglerka tematami i stylami pozwala odnaleźć się w trakcie Salonu Poezji widzom o zróżnicowanych gustach, zapraszając w jednym miesiącu do wysłuchania tak odmiennych tekstów jak „Podróż zimowa” Stanisława Barańczaka, „Kamasutra” Vatsyayany Mallanagi czy teksty Aleksandra Fredry. Ta różnorodność poetyckich i muzycznych światów zamknięta w solidnych ramach Krakowskiego Salonu Poezji sprawia, że wydarzenie jest nie tylko poruszające i pouczające zarazem. Jest przede wszystkim ważne. Ważne dla wszystkich, którzy słuchają.

Sponsorem Głównym Krakowskiego Salonu Poezji jest polski bank rozwoju, Bank Gospodarstwa Krajowego (www.bgk.pl).

Daria Będkowska