MPK: "Od nas nikt nie wyjeżdża nietrzeźwy"

Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Krakowie oraz druga firma przewozowa - Mobilis zapewniają, że ich kierowcy są codziennie sprawdzani na obecność alkoholu w wydychanym powietrzu. – U nas żaden pracownik nie wyjedzie na linię nietrzeźwy – informuje Jarosław Prasoł z MPK.

Po weekendowym wypadku w Łodzi, gdzie pijany motorniczy tramwaju potrącił śmiertelnie dwie osoby, postanowiliśmy sprawdzić, jakie są procedury związane z nieodpuszczaniem do takich sytuacji w krakowskich firmach komunikacyjnych.

MPK: sprawdzamy kierowców

Największy przewoźnik, Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Krakowie, który zatrudnia ponad tysiąc kierowców oraz motorniczych zapewnia, że pracownicy są sprawdzani na obecność alkoholu w wydychanym powietrzu. – Przed wyjazdem z zajezdni prawie każdy kierujący pojazdem MPK przechodzi test, czy nadaje się do pracy i odebrania karty pojazdu – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Jarosław Prasoł z MPK.

Przedstawiciel przewoźnika zaznacza, że zdarzają się również wyrywkowe kontrole podczas pracy. – W szczególności, kiedy kierowcy przejmują pojazd w ciągu dnia, na trasie – wyjaśnia Prasoł. – Jeśli alkomat wykaże, że kierowca albo motorniczy spożywał alkohol, to taka osoba nie może prowadzić pojazdu. Wzywamy policję do wyjaśnienia sprawy – dodaje. W 2012 roku w MPK stwierdzono, że 10 osób jest w stanie po użyciu alkoholu, natomiast w 2013 roku było to siedem osób.

Mobilis: nie było jeszcze nietrzeźwego kierowcy

Drugi przewoźnik – Mobilis, który obsługuje kilka linii autobusowych posiada podobne procedury jak MPK. Żaden nietrzeźwy kierowca nie może opuścić zajezdni pod wpływem alkoholu. – Nie zdarzyło się nam, że kierowca przyszedł w stanie wskazującym, ale jeśli doszłoby do takiej sytuacji, to automatycznie rozwiązujemy umowę o pracę – mówi Irenusz Hyra, doradca zarządu w krakowskim oddziale Mobilis.

W ciągu roku dyspozytor firmy Mobilis otrzymywał kilka zgłoszeń od pasażerów, którzy podejrzewali, że kierowca jest nietrzeźwy. – Na miejsce wysyłamy pracownika, który zazwyczaj w obecności funkcjonariuszy policji dokonuje badania alkomatem. Żadne zgłoszenie na szczęście się nie potwierdziło – tłumaczy Hyra.