Odnaleziono zaginione drzeworyty

fot. Marcin Wąsik/MEK

Po kilku latach intensywnych prac zespół Muzeum Etnograficznego w Krakowie odnalazł zaginione po II wojnie światowej drzeworyty z okresu dawnej Rzeczypospolitej. Grafiki te znajdowały się we Lwowie. Do końca listopada będzie można je oglądać w Muzeum Etnograficznym.

Najnowsza wystawa nosi tytuł „Spotkanie. Drzeworyty ludowe z kolekcji Józefa Gwalberta Pawlikowskiego zachowanej we Lwowie”. Na ekspozycję składa się 141 dzieł, które nigdy wcześniej nie były eksponowane ani w całości publikowane. Od lat 40. XX wieku dostęp do nich w ogóle nie był możliwy.

Są to drzeworyty gromadzone przez J. G. Pawlikowskiego na terenach dawnej Rzeczypospolitej w czasach, kiedy ostatni drzeworytnicy wykonywali dzieła dla ludności wiejskiej. – Spośród 141 wizerunków, 60 to przedstawienia maryjne. Pawlikowski gromadził zbiory w sposób przemyślany, ale często też przypadkowy. Nie miał bowiem takiego rozróżnienia jak współcześni naukowcy w Muzeum Etnograficznym – mówi Grażyna Mosio, jedna z kuratorów wystawy.

Sztuka zaginiona

– „Spotkanie” czyli nazwa naszej wystawy, to jest pochodna pragnienia, jakie mieliśmy w Muzeum Etnograficznym, by do tej kolekcji dotrzeć i ją poznać. Od siedemdziesięciu lat z powodu zawieruchy wojennej nie było wiadomo, gdzie te drzeworyty tak naprawdę są. Udało się w 2012 roku, w czasie jednej z misji kustoszów muzeum do Lwowa, właśnie te grafiki znaleźć – opowiada Antoni Bartosz, dyrektor MEK.

Drzeworyty odnaleziono we Lwowskiej Narodowej Bibliotece Ukrainy im. Wasyla Stefanyka. Po II wojnie światowej ich istnienie było zagrożone przez władze komunistyczne, stąd wiele prac zostało zatajonych w archiwach. Dr Larysa Kupczyńska, pracownik naukowy lwowskiej biblioteki, tłumaczy, iż między innymi dlatego po wojnie część z tych prac nie mogła zostać szybko odnaleziona. – Władze radzieckie zabraniały specjalistom pracować nad tym zagadnieniem. Drugą kwestią było zaplanowane przez władzę zniszczenie dzieł niebezpiecznych ideologicznie, w tym dzieł sztuki – mówi ukraińska specjalistka.

Wartość drzeworytów

Józef G. Pawlikowski nazywał gromadzone przez siebie grafiki „starożytnościami ojczystymi”. Już wówczas przedstawiały one świat, który mijał. Wiejska tradycja drzeworytnicza została wyparta przez malarstwo na szkle, a potem przez litografie i chromolitografie. Kolekcja powstała w połowie XIX wieku, kiedy państwo polskie nie istniało. – Zbierane przez Pawlikowskiego dzieła miały być ilustracją narodu pozbawionego własnej państwowości – mówi Beata Skoczeń-Marchewka, kustosz działu sztuki MEK.

Dzieła te pełniły przede wszystkim funkcję świętych obrazów. – Drzeworyty to była taka biblia pauperum, gdyż większość ówczesnych wieśniaków to byli po prostu analfabeci – tłumaczy Grażyna Mosio, jedna z kuratorów wystawy.

– Droga drzeworytów prowadziła w wielu przypadkach do „świętego kąta” w chłopskiej chacie. Zniszczone wizerunki zawsze były palone, nigdy ich nie wyrzucano. Drzeworyt to był rodzaj talizmanu – opowiada Antoni Bartosz, dyrektor MEK. – Nas w drzeworytach ludowych interesuje przede wszystkim świat, o którym mówią – dodaje.

Prezentowane dzieła są pozostałością po minionej epoce, w której sztuka drzeworytnicza zastępowała wieśniakom czytanie Biblii. Obrazy zdobiły nie tylko wiejskie chaty, ale niejednokrotnie mieściły się również w cerkwiach. Wystawa pokazuje XIX-wieczną ludową wrażliwość na sztukę i religię.