Jak ustaliliśmy, małopolscy śledczy skierowali akt oskarżenia w sprawie patodeweloperki przy ulicy Siarczanej. Sprawę opisywaliśmy na naszych łamach.
Śledczy z małopolskiego wydziału Prokuratury Krajowej prowadzą postępowanie w sprawie działalności kiboli Cracovii. Jak ustalili, pieniądze z handlu narkotykami pseudokibice inwestowali w nieruchomości. Jednym z przykładów jest budynek, który powstał w rejonie ulicy Siarczanej. Zdaniem prokuratury niezgodnie z wydanym przez urząd miasta pozwoleniem. Okazuje się bowiem, że zamiast czterech mieszkań powstało dwanaście lokali. Zostały sprzedane, a właściciele do dziś muszą walczyć o legalizację samowolki. Czują się poszkodowani i twierdzą, że to nie oni odpowiadają za obecny stan rzeczy, tylko inwestor. Sprawę szeroko opisywaliśmy TUTAJ.
Akt oskarżenia
Teraz dotarliśmy do najnowszych informacji. W ostatnich dniach prokuratura skierowała w tej sprawie akt oskarżenia do krakowskiego sądu. Objętych jest nim łącznie siedem osób. Wśród nich Wojciech K., który zdaniem śledczych na pewnym etapie swojego życia był osobą całkowicie zadłużoną, wręcz bankrutem. Pomocną dłoń wyciągnął do niego Adrian Z., w przeszłości kierujący grupą kiboli Cracovii. Zginął 15 grudnia 2017 roku podczas próby zatrzymania przez policjantów. Jak twierdzą małopolscy śledczy, Z. spłacił część zobowiązań Wojciecha K. i udzielił mu ochrony przed wierzycielami. Wspólnie rozpoczęli działalność gospodarczą. Założyli spółkę, którą zarządzał Wojciech K. Pieniądze na jej działalność, jak zaznacza Prokuratura Krajowa, pochodziły głównie od Adriana Z.
Śledczy ustalili, że w ramach współpracy Wojciecha K. z grupą przestępczą powstał wspomniany wcześniej budynek przy Siarczanej. Jak twierdzi prokurator Tomasz Dudek, autor aktu oskarżenia, „inwestycja ma postać dość powszechnego zjawiska na terenie Krakowa, tzw. patodeweloperki, polegającej na budowie budynków jednorodzinnych, które następnie były bezprawnie przekształcane w budynki wielorodzinne”. Poza Wojciechem K. oskarżył także Krzysztofa W. (architekta) oraz Roberta L. (notariusza), którzy zdaniem śledczych mieli fałszować dokumenty, związane w inwestycją przy Siarczanej w Krakowie. Nie przyznają się do winy. Podobnie sam Wojciech K., który twierdzi, że budynek powstał zgodnie z projektem oraz pozwoleniem na budowę.
Wojciech K. sprzedał dziesięć z dwunastu mieszkań za ponad 2,2 mln złotych. Część pieniędzy przeznaczył na spłatę swoich wierzycieli, a reszta została przeznaczona na inne inwestycje, które realizowała spółka deweloperska Adriana Z. Śledczy twierdzą, że do sprzedaży lokali doszło za pośrednictwem innych osób związanych z gangiem braci Z.
Nabywcy lokali przy Siarczanej znaleźli się w trudnej sytuacji. Jak poinformowała Prokuratura Krajowa, w 2019 roku budynek skontrolował nadzór budowlany, który następnie nakazał jego współwłaścicielom doprowadzić nieruchomość do stanu zgodnego z projektem. Chodziło m.in. o połączenie lokali oraz zamurowanie niektórych drzwi wejściowych.
Śledczy twierdzą, że w sprawę zamieszana jest też była pracownica sądu rejonowego Sylwia P., która miała pomagać członkom grupy w załatwieniu formalności, związanych z księgami wieczystymi mieszkań przy Siarczanej.
Nie przyznaje się ona do winy.
Zaniki pamięci
Aktem oskarżenia jest objęty również notariusz Andrzej C., który zdaniem śledczych także współpracował z grupą przestępczą krakowskich kiboli. Jego sprawa nie dotyczy już jednak budynku przy ulicy Siarczanej.
Jak ustalił prokurator Tomasz Dudek, C. uczestniczył w oszustwie na szkodę starszej pani, która w tym czasie znajdowała się w przytulisku i miała zaniki pamięci. Kobieta była współwłaścicielką działki w Biskupicach. Przed notariuszem zobowiązała się do sprzedaży swoich udziałów prywatnej osobie. W sprzedaży pośredniczyła kobieta, która działała w kibolskim gangu. Starsza pani co prawda podpisała dokumenty przed notariuszem, ale nie miała świadomości „co do podejmowanych czynności”. Andrzej C. usłyszał zarzut oszustwa i przekroczenia uprawnień. Nie przyznał się oraz odmówił składania wyjaśnień.