Po wyroku Jana T. Dziś kwota łapówki wyniosłaby 1,6 mln złotych

Prok. Radosław Nieczarowski fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

– Dobrze, że ten wyrok zapadł i oceniam go pozytywnie – powiedział w sądzie prokurator Radosław Nieczarowski, który od dwóch lat prowadził sprawę Jana T. i innych oskarżonych.

Przed sądem I instancji zapadł wyrok dotyczący przyjmowania korzyści majątkowych przez byłego dyrektora Zarządu Dróg i Komunikacji Jana T. Były urzędnik został skazany na pięć i pół roku pozbawienia wolności za przyjęcie ponad pół miliona złotych na budowę domu, zegarka w zamian za stanowisko i sfinansowanie naprawy samochodu przez właściciela jednej z firmy współpracujących z miastem.

Jan T., zwykle mający dużo do powiedzenia, tym razem nie chciał komentować wyroku. Kilka zdań powiedział za to prokuratur, który od dwóch lat zajmował się tą sprawą. – W pierwszej kolejności muszę powiedzieć, że dobrze, iż ten wyrok zapadł. Akt oskarżenia został złożony w 2008 roku. Wyrok oceniam pozytywnie. Wnosiłem o karę niewiele większą, bo siedem lat pozbawienia wolności, ale ta orzeczona jest również satysfakcjonująca – stwierdził Radosław Nieczarowski.

– Wszyscy oskarżeni kontestowali swoją winę. Sąd natomiast orzekł o ich winie w głównych wątkach. Doszło do kosmetycznych zmian czynów, ale to nie zmienia istoty rzeczy. Kwestia korumpowania i przyjmowania korzyści z aktu oskarżenia ostała się – stwierdził prokurator.

Dziś kwota ta byłaby trzykrotnie większa

Na pytanie dziennikarzy o rozbieżność pomiędzy tym, jaka kwota została wyliczona w akcie oskarżenia, a jaką przyjął sąd, prokurator odparł, że śledczy posiłkowali się fakturami od podwykonawców. Dokumenty te miały odzwierciedlać realną korzyść majątkową, ponieważ w interesie firmy było to, by kwota była jak największa. Wyliczenia śledczych dały sumę ok. 880 tys. złotych.

– Sąd  natomiast oparł się na opinii biegłego z 2021 czy 2022 roku. Sceptycznie się do niej odnoszę. Wyrok jest nieprawomocny i moi adwersarze procesowi najpewniej złożą środki odwoławcze. Ja również pokuszę się o apelację – stwierdził prok. Nieczarowski.

Oskarżyciel publiczny dodał, że dzisiaj byłaby mowa o kwocie ok. 1,6 mln złotych. – Przygotowując się do mowy końcowej, wziąłem pod uwagę inflację – 86 proc. – dodał prokurator.