Na lata 2025-2027 miejscy urzędnicy przewidują budowę przystanku kolejowego na Prądniku Czerwonym. Na razie brakuje pieniędzy. Gmina liczy na unijne dofinansowanie.
Przypomnijmy: w kwietniu 2022 roku, po kilku miesiącach od otwarcia ofert, miasto unieważniło przetarg na budowę nowego przystanku kolejowego na Prądniku Czerwonym. Inwestycja, już wówczas znacznie opóźniona względem pierwotnych założeń, okazała się zbyt droga – kwotę nieco ponad 97,3 mln zł brutto zaproponował Strabag, a konsorcjum firm ZUE i Mota-Engil było gotowe zrealizować prace za prawie 84,7 mln zł. Miejscy urzędnicy zakładali natomiast na ten cel znacznie niższą kwotę – 49,2 mln zł brutto.
Gminie nie udało się znaleźć brakującej kwoty, inwestycja trafiła do szuflady. Teraz do tematu w interpelacji do władz miasta powrócił radny miejski Piotr Moskała z Koalicji Obywatelskiej. Zastanawia się, czy analogicznie jak w przypadku przystanku Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej na osiedlu Piastów, finansowanie budowy tego na Prądniku Czerwonym mogłoby przejść na PKP? Prezydent Krakowa Aleksander Miszalski wyjaśnił, że jeszcze za czasów jego poprzednika prowadzona była korespondencja z kolejarzami w tej sprawie. Urzędnicy chcieli wiedzieć, czy PKP PLK byłoby w stanie dofinansować realizację inwestycji? Odpowiedź była negatywna. – PKP poinformowało, że nie ma możliwości partycypacji w kosztach realizacji tego zadania – przekazał radnemu Moskale prezydent Miszalski.
Jednak miasto się nie poddaje. Nadzieją na budowę przystanku, wraz z parkingiem Park&Ride, są pieniądze unijne. Gmina liczy na dofinansowanie nawet w kwocie ponad 95 mln zł. Urzędnicy zapewniają, że dokumentacja projektowa oraz pozwolenie na budowę są aktualne. Żeby nie wygasło, końcem 2023 roku w terenie zostały przeprowadzone prace geodezyjne. Dzięki temu ważność pozwolenia została przedłużona aż do 19 grudnia 2026 roku.
Złożenie wniosku o dofinansowanie inwestycji jest planowane w czwartym kwartale tego roku. Natomiast realizacja zadania to z kolei lata 2025-2027.