Prezydent chce obniżyć dotację dla prywatnych przedszkoli

fot. LoveKraków.pl

Urzędnicy planują obcięcie dotacji dla niesamorządowych niepublicznych przedszkoli. Wiceprezydent Katarzyna Cięciak argumentuje to posunięcie wymuszaniem na gminach zapewnieniem miejsc w placówkach miejskich dla wszystkich dzieci w wieku od 3 do 5 lat. Radni miejscy są w tej sprawie podzieleni.

W 2009 roku politycy zachęcali do zakładania prywatnych przedszkoli. Teraz urzędnicy zmienili zdanie. Zmusiła ich do tego zmiana w prawie krajowym. Rząd PO zdecydował, że od 1 września 2017 roku każde dziecko musi mieć zapewnione miejsce w samorządowym przedszkolu. Magistrat już teraz przygotowuje się do zmian i tnie dotację do minimum, na jakie pozwala ustawa. Może też na tym, nieznacznie, ale jednak, skorzystać budżet miasta.

10 % mniej

W 2014 roku niesamorządowym przedszkolom, punktom przedszkolnym i oddziałom przedszkolnym przy szkołach podstawowych przekazano ogółem 71,73 mln zł. Do listopada tego roku już 81,10 mln zł. – Szacuje się, że zmiany dotyczące zasad dotowania przedszkoli i punktów przedszkolnych zmniejszą wydatki gminy o ok. 5 mln rocznie – mówi Zbigniew Krzysztyniak, dyrektor biura prasowego krakowskiego magistratu.

Nowe zasady, o których mowa, to zmniejszenia dotacji do 75% w przypadku przedszkoli niepublicznych (z 85%) i zwiększenia dotacji do 110% w przypadku przedszkoli publicznych.

– Zmiany mają zachęcić osoby prowadzące niepubliczne przedszkola do prowadzenia niesamorządowych przedszkoli publicznych, w których obowiązują takie same odpłatności jak w przedszkolach samorządowych – podaje drugi argument Krzysztyniak.

Radni podzieleni

O tym, czy dojdzie do takich zmian zdecydują miejscy radni. Ci wydają się być podzieleni. – Wszystkie dzieci są równe i powinny być równo traktowane. Nie rozumiem, dlaczego niepubliczne mają dostawać mniej pieniędzy – stwierdza radna Małgorzata Jantos (PO).

Wykładowczyni UJ przypomniała również o tym, że w sądach toczą się sprawy związane z rozliczaniem dotacji. – Obecnie mamy pięć procesów. Miasto nie chce iść na ugodę, a ma już 1,5 mln złotych opłat sądowych – dodaje Jantos. Radna uważa również, że rośnie liczba prywatnych placówek, które tak czy inaczej spełniają swoją funkcję.

Podobne zdanie ma radna Agata Tatara (PiS). – W tych przedszkolach rodzice nie muszą robić wyprawek, dokupować ręczników czy papieru toaletowego – mówi Tatara. – Pada też argument, że przedszkola podnoszą czesne, ale nie przypominam sobie, abyśmy uchwalając zmiany, jakiekolwiek warunki z tym związane tworzyli. – Za utrzymaniem status quo jest także Grzegorz Stawowy (PO), który przypomniał o jakich oszczędnościach jest mowa.

– Mieliśmy kilka lat na zmiany, było wiadomo, że wrzesień jest granicą. Dlatego teraz proponujemy, abyście państwo rozważyli przejście na status publicznego przedszkola – zwróciła się do przedstawicieli placówek niesamorządowych radna Barbara Nowak (PiS).

Mocny głos przyszłego wojewody

Jak twierdzą urzędnicy, większość placówek zwiększyło czesne. Wyliczenia pokazują, że od 2010 roku, średnia wysokość czesnego wzrosła z 255 do 490 zł miesięcznie. Natomiast wpisowego z 202 do 376 złotych. To nie podoba się  radnemu PiS i przyszłemu wojewodzie Małopolski, Józefowi Pilchowi. – Będę tępił takie zachowania, że my wam podnosimy dotację, a wy podnosicie czesne – stwierdził. – Wykorzystujecie to, że rodzice dzieci muszą korzystać z płatnych przedszkoli. Jeśli macie dotacje, a podnosicie czesne, to powinniście być likwidowani albo dopłaty powinny być zabierane – mówi Józef Pilch. Decyzji o podniesieniu kosztów broni jednak Stawowy, który przypomina, że istnieje zjawisko inflacji.

O tym, czy dotacja zostanie zmniejszona, radni najprawdopodobniej zadecydują za dwa tygodnie.

 

News will be here