Rafał Trzaskowski z PO: Poza Warszawą największą więź odczuwam z Krakowem [Rozmowa]

Rafał Trzaskowski, wiceminister spraw zagranicznych ds. europejskich fot. Archiwum Rafała Trzaskowskiego

Rafał Trzaskowski od środy jest oficjalnie liderem krakowskiej listy Platformy Obywatelskiej do Sejmu. Czy warszawiak został zesłany do Krakowa z powodu braku wyrazistych przywódców w lokalnej PO? Czy pomysłami na stworzenie z Krakowa „polskiej stolicy innowacyjności” uwiedzie wyborców? Na te oraz inne pytania w rozmowie z LoveKraków.pl odpowiada wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski.

Patryk Salamon, redaktor naczelny LoveKraków.pl: Został pan namaszczony na krakowską „jedynkę” listy PO. Po co premier Ewa Kopacz zmieniała lidera i wyznaczyła pana ministra na lokomotywę wyborczą?

Rafał Trzaskowski, minister ds. europejskich, lider krakowskiej listy PO do Sejmu: Motywacja była taka, aby pokazać nowe twarze Platformy w całej Polsce. Trudno byłoby tych wszystkich ludzi zmieścić na jednej liście wyborczej. Dlatego pani premier zdecydowała, że o zaufanie wyborców będziemy walczyć w różnych miejscach w Polsce. A ja jestem rodzinnie z Krakowem związany, dlatego padła propozycja, bym kandydował ze stolicy Małopolski. Uznałem to za zaszczyt i bardzo ciekawą propozycję, bo przez losy rodzinne związany jestem z miastem. Mój ojciec – krakowski jazzman, dziadek – przedwojenny krakowski sędzia apelacyjny i pradziadek – podpora galicyjskiego szkolnictwa – wszyscy byli krakowianami, jak również i przyrodni brat – Piotr Ferster, wieloletni dyrektor Piwnicy pod Baranami. Poza Warszawą największą więź odczuwam właśnie z Krakowem.

Skierowanie pana do Krakowa nie było związane z marazmem w lokalnej Platformie i brakiem wyrazistych liderów, którzy mogliby zrobić ładny wynik wyborczy?

Nie odczytuję tego w ten sposób. Jak pan spojrzy na listy Platformy, to w bardzo wielu miejscach na „jedynkach” są nowe twarze, np. na Śląsku profesor Zembala, na Pomorzu, gdzie jest mnóstwo popularnych i silnych liderów, ma pan ministra Korola. To jest świadomy wybór pani premier, żeby pokazać nowe twarze.

Uznajmy, że jest pan nową twarzą w Krakowie. Jak pan chce zachęcić do siebie mieszkańców miasta?

Oś kampanii wyborczej zostanie wyznaczona dla całej Platformy. Nasza narracja będzie spójna z programem ogłoszonym za tydzień. Nasza strategia będzie polegać na tym, by zaoferować Polakom zmianę - bo tego oczekują - ale będzie to zmiana odpowiedzialna, której będą towarzyszyć bardzo konkretne propozycje. Oczywiście narrację tą w moim przypadku  dopełni konkretna oferta skierowana do mieszkańców Krakowa.

W pana ocenie, jakie to są problemy?

Zacznę od tego, że na krakowskiej liście PO do Sejmu zawsze były osoby mające doświadczenie rządowe. Obecnie tylko Bogdan Klich, który startuje w wyborach do Senatu je posiada. A łatwiej zabiegać o interes na rzecz danego miejsca, jeśli takie doświadczenie się ma. Chciałbym być, w dobrym tego słowa znaczeniu, adwokatem Krakowa, jego specyfiki i interesów w Sejmie. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której po wyborach nie traktuję Krakowa poważnie – utraciłbym bowiem wiarygodność jako polityk. Jeśli mieszkańcy Krakowa udzielą mi mandatu, zrobię wszystko by ich nie zawieść.

A co z tymi problemami?

Jest parę problemów, a może raczej kwestii, które rozpoznaję jako istotne. Kraków powoli rozwija się w stolicę polskiej innowacyjności. Jako minister cyfryzacji i człowiek zajmujący się od paru dobrych lat nowymi technologiami, czy np. star-up’ami mam niezłą wiedzę i doświadczenie w tych sprawach. Jesteśmy w trakcie tworzenia inicjatywy w Nowej Hucie, która ma łączyć biznes, jak i świat akademicki. Chodzi o to, aby trend ten wzmacniać, poszukiwać źródeł finansowania, zainteresować potencjalnych inwestorów, dbać o to, by krajowe i europejskie regulacje sprzyjały tego typu przedsięwzięciom. A wszystko po to, by miasto się rozwijało a młodzi ludzie kończący tu studia, mogli zostać i związać się na stałe z Krakowem. To są tematy, które mnie najbardziej interesują i jestem przekonany, że w tej dziedzinie mogę w Krakowie zapewnić wartość dodaną.

Przecież pan nie uwiedzie krakowian rozwojem start-upów.

Zacząłem celowo od tego, co nie jest do końca oczywiste. Aby Kraków mógłby być centrum innowacyjności, potrzebne jest stworzenie odpowiedniego kontekstu. Ważna jest infrastruktura a wszyscy wiemy, że ta w otoczeniu Krakowa mogłaby się rozwijać znacznie szybciej, szczególnie trasa S7. Te inwestycje są już wpisane na listę rządowych priorytetów i należy pilnować ich realizacji, ale ważne jest również to, aby walczyć o nowe projekty dla województwa. Oczywiście sprawą kluczową pozostaje jakość powietrza. Teraz jako minister ds. europejskich zajmuje się polityką energetyczną i klimatyczną– więc znam ten problem szczegółowo. Co więcej, moja żona pochodzi z Rybnika, a w tym regionie Śląska problem niskiej emisji jest nawet większy niż w Krakowie.

Muszę przerwać. Premier Ewa Kopacz, podczas ostatniej wizyty w naszym mieście powiedziała, że „Polska węglem stoi”. My tutaj największy problem właśnie mamy z piecami opalanymi węglem.

To są dwie różne rzeczy. Można prowadzić politykę ograniczania emisji w sposób inteligentny, który nie zakaże stosowania węgla w polskiej gospodarce. Nasza gospodarka rzeczywiście na węglu stoi. Zmieniamy nasz mix energetyczny, ale nie możemy z dnia na dzień zakazać jego używania. Wszyscy wiemy dobrze, że w Krakowie głównym problemem złej jakości powietrza są nie tylko zanieczyszczenia przemysłowe, ale emisja związana z indywidualnym ogrzewaniem budynków. Niemal 70% domów rodzinnych ogrzewanych jest tu kotłem lub piecem węglowym, niestety często paliwem złej jakości. Możliwość zaoferowania obywatelowi wyboru i pomocy w stosowaniu na własne potrzeby lepszego, mniej emisyjnego paliwa nie kłóci się z zabieganiem na forum Unii Europejskiej o interes polskiej gospodarki, która jeszcze długo będzie napędzana węglem. Nie widzę tu sprzeczności.

Wspomniał pan wcześniej, że trzeba ograniczyć emisję w sposób inteligentny. Jak to zrobić?

Musimy wyeliminować niską, czyli szkodliwą emisję. Ale wiadomo, że takie rzeczy łatwiej się robi poprzez zachętę. Dlatego namawianie do skorzystania z funduszy europejskich, czy dotowanie do ogrzewania nowymi technologiami lub odnawialnymi źródłami energii powinno przynieść zamierzony skutek. To jest już w szykowanym planie rządowym dotyczącym ochrony powietrza. Potrzeba szerszej inicjatywy rządowej, dzięki której dofinansujemy inwestycje w bardziej przyjazne środowisku i ludziom sposoby ogrzewania.

Pamiętam pana kampanię do Parlamentu Europejskiego w Warszawie. Ona była innowacyjna, jak na ówczesne czasy, czyli rok 2009. Podobny zabieg zamierza pan zastosować podczas jesiennej kampanii do Sejmu. Zaskoczy pan krakowian?

Wówczas byłem zupełnym outsiderem, nikomu nieznaną osobą. Takiej osobie dużo łatwiej zrobić kampanię lekką, niekonwencjonalną niż kiedy jest się ministrem. Ale oczywiście będę robić ją między innymi za pośrednictwem internetu, aby nie była nudna i sztampowa. Tyle, że sześć lat temu byłem jednym z pionierów robienia kampanii w internecie. Było mi zdecydowanie łatwiej niż teraz, kiedy każdy polityk posługuje się tym medium. Dla mnie najważniejsze jest jednak, żeby prowadzić ją na miejscu. Chcę, żeby ludzie wiedzieli, że jestem związany z Krakowem i traktuję mieszkańców tego miasta jak najbardziej poważnie.