Rozmowa na dzień dobry. Drastycznych podwyżek opłat za śmieci da się uniknąć

Grzegorz Stawowy fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

MPO proponuje podwyżkę opłat za odbiór odpadów i zmianę sposobu ich naliczania. W środę odbyło się spotkanie, podczas którego mieszkańcy zdecydowanie skrytykowali pomysły urzędników. O całym zamieszaniu wokół tej sprawy rozmawiamy z radnym Grzegorzem Stawowym.

Jakub Drath, LoveKraków.pl: Propozycje zmiany sposobu naliczania opłat za śmieci budzą duży sprzeciw. Gdzie leży problem, co poszło nie tak?

Grzegorz Stawowy, Radny Miasta Krakowa, Koalicja Obywatelska: Wygląda na to, że po stronie rządowej nie przewidziano drastycznego wzrostu kosztów w samorządach. Natomiast samorządy, kiedy zaczęło im brakować pieniędzy w systemie – a on się musi sam finansować – zaczęły szukać pieniędzy u tych, którzy produkują śmieci, czyli u mieszkańców.

Czyli w praktyce podwyżek nie da się uniknąć i pozostaje tylko kwestia jak je rozłożyć?

Niekoniecznie. W Krakowie brakuje w deklaracjach składanych do MPO ok. 110 tysięcy ludzi. Tyle osób jest zameldowanych w mieście, ale nie płaci za wywóz odpadów. Pierwsza rzecz, którą należałoby zrobić, to zastanowić się nad tym, jak tych ludzi odnaleźć. Bo prawdopodobnie wynika to z tego, że część ludzi nieprawidłowo zadeklarowała liczbę mieszkańców.

Powiedzmy to wprost: to ludzie, którzy oszukują w ten sposób miasto.

Siebie, sąsiadów, miasto. Oni oszukują wszystkich, bo przyjmując założenie, że te 110 tysięcy ludzi płaci stawkę jak w spółdzielniach, czyli ok. 15 zł za osobę, to wychodzi w skali roku prawie 20 mln zł. To duża część dziury, o której mówi MPO. Jesteśmy w stanie uniknąć zmian i drastycznych podwyżek. Po drugie, mamy turystów, którzy w liczbie 13 milionów przyjeżdżają do Krakowa. Zadałem pytanie prawnikom, żeby przygotowali takie stanowisko prawne, które pozwoli nałożyć inną, wyższą stawkę za śmieci na hotele, hostele i firmy, które wynajmują mieszkania krótkoterminowo. I mamy trzecią niemierzalną grupę: ludzi wynajmujących tu mieszkania a zameldowanych poza Krakowem. W tej chwili połowa nowo budowanych mieszkań jest kupowana na wynajem. Jeżeli wymyślimy sposób, jak tych ludzi włączyć do systemu, mamy kolejne źródło wpływów, bez podwyżek.

Co Pan w takim razie myśli o naliczaniu w zależności od ilości zużytej wody? Wyłapujemy wtedy i najem krótkoterminowy, i niezameldowanych, i tych, którzy próbują oszukać deklarując mniejszą liczbę lokatorów.

Na pierwszy rzut oka wydaje się to najszerszą metodą, która obejmie największą liczbę osób. Natomiast kiedy po raz pierwszy pracowałem nad stawkami opłat za śmieci w 2013 roku i analizowaliśmy różne możliwości, to okazało się, że większość spółdzielni i wspólnot nie ma opomiarowanych licznikami mieszkań, tylko ma zbiorczy licznik dla budynku. W związku z tym wszyscy płacą zaliczkę na zużycie wody, ale nie da się przypisać konkretnego zużycia do konkretnego mieszkania. Z tego co słyszałem w rozmowach z mieszkańcami, nadal w wielu wspólnotach i spółdzielniach tak jest. To oznacza, że ta metoda byłaby wówczas mocno wątpliwa.

Może w takim razie warto pójść w kierunku opomiarowania?

Uzależnienie opłat od zużycia wody miałoby duże zalety. Pozwalałoby pobierać opłaty za mieszkania, które teoretycznie stoją puste, a w praktyce są wynajmowane. To już nawet nieważne, czy legalnie czy nielegalnie – bardzo łatwo znaleźć właściciela nieruchomości, trudniej znaleźć najemców. Dodatkowo, ta metoda ma aspekt ekologiczny, bo zachęca ludzi do oszczędzania wody.

Jak Pan myśli, w którą stronę się to teraz potoczy? Na spotkaniu emocji było dużo i większość była za tym, by naliczać od osoby.

Po wysłuchaniu mieszkańców na spotkaniu wydaje mi się, że metoda na osobę będzie najbardziej akceptowalna, ale w zależności, jaka będzie stawka. Bo jeżeli emeryt mieszkający sam będzie musiał zapłacić 29 zł, a nie kilkanaście, to ludzie się na to nie zgodzą. Bo wtedy mieszkańcy Krakowa, szczególnie ci samotni, musieliby ponieść wzrosty kosztów gospodarki odpadami i wszystkich niepłacących. Trzeba szukać rozwiązania, w którym osoby samotnie mieszkające nie będą głównymi płatnikami systemu, a jednocześnie żeby złapać do systemu opłat za segregację śmieci turystów, najemców i osoby zameldowane niewpisane w deklaracjach. W mojej ocenie, jeśli się to uda, podwyżka powinna się skończyć na kilku złotych na osobę.