Natalia Grygny, LoveKraków.pl: Kubuś Puchatek, Piotruś Pan, baśnie Andersena i braci Grimm, Akademia Pana Kleksa… Jak bohaterowie dziecięcej literatury zmieniali się na przestrzeni lat? Co teraz – oprócz klasyków – warto czytać dzieciom?
Łukasz Dębski: Dzisiaj lubimy wracać do klasyków, ale w nieco innej odsłonie. Wystarczy spojrzeć na poezję dziecięcą – wiersze Kerna, Ficowskiego, Grochowiaka doczekały się nowej, niesamowitej oprawy graficznej. Jeśli natomiast pomyślimy sobie o książce idealnej dla dziecka, to przede wszystkim będzie w niej bohater, z którym można się zaprzyjaźnić. To nie zmienia się od lat. Kubusia Puchatka kochaliśmy za jego łakomy brzuch i chętne do pomocy serce, Piotrusia Pana za beztroskę i odwagę, te same cechy mają współcześni bohaterowie. Maluchy uwielbiają przygody Pucia – (Marta Galewska-Kustra, seria „Pucio”), który tak jak oni dopiero poznaje świat, uczy się mówić i opowiadać.
Kinga Wojnicka: Nieco starsze dzieci mogą polubić Gęś (Marta Galewska-Kustra, „A niech to Gęś kopnie”) za jej poczucie humoru i nieświadomy urok, którym zaskarbia sobie nowych przyjaciół. Ci jeszcze starsi na pewno chętnie poznają nowe przygody superinteligentnego Kuby i zwariowanej Amelii (Rafał Kosik, seria „Kuba i Amelia/Amelia i Kuba”). Jeśli chodzi o nazwiska twórców, to w ciemno możemy polecić książki Andrzeja Maleszki, Wojciecha Widłaka, Rafała Kosika, Michała Rusinka, Grzegorza Kasdepke, Joanny Olech, Małgorzaty Strzałkowskiej, Marcina Szczygielskiego, Marty Kisiel.
To w takim razie zapytam was jako ekspertów. Jak wybrać odpowiednią książkę dla dziecka? Czym się sugerować?
ŁD: Dzisiaj wybór rzeczywiście jest ogromny. Warto sięgać po książki małych wydawnictw, które specjalizują się w literaturze dziecięcej, wtedy mamy pewność, że unikniemy kiczu i nudy. Takich wydawnictw w ostatnich latach powstało w Polsce naprawdę sporo: Muchomor, Dwukropek, Tashka/Fika, Hokus-Pokus, Dwie Siostry. Zawsze też można wybrać się do jednej z krakowskich kameralnych księgarni, gdzie znajdziemy nie tylko genialnych księgarzy gotowych wesprzeć nas swoją wiedzą, ale też selektywnie wybrane tytuły. W trakcie indywidualnych poszukiwań warto zerknąć, czy książka znalazła się wśród polecanych w polskich konkursach literackich, takich jak Nagroda Polskiej Sekcji IBBY (każdego roku IBBY publikuje również pokonkursową listę), Nagroda im. Ferdynanda Wspaniałego (około 15 nominowanych tytułów każdego roku).
Obecnie książki dla najmłodszych to prawdziwe dzieła sztuki. Barwne teksty zdobią niezwykłe ilustracje… Czy w przypadku literatury dla najmłodszych też mówimy o pewnych trendach?
KW: Mamy dzisiaj na rynku książki wielu wspaniałych pisarzy i ilustratorów. Znajdziemy na półkach tytuły bardzo różnorodne. Polscy ilustratorzy, a także autorzy każdego roku przywożą nagrody z międzynarodowych konkursów. Nazwisk jest tak wiele, że nie sposób wszystkich wymienić. Warto jednak wspomnieć o Aleksandrze i Danielu Mizielińskich. Ich „Mapy” (wyd. Dwie Siostry) sprzedały się na świecie już w prawie 3 milionach egzemplarzy i są naszym największym zagranicznym bestsellerem od czasów „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza. W wyborze książek nie należy się jednak kierować trendami. Bo i po co?
A jakie my – dorośli – możemy znaleźć inspiracje w literaturze dla dzieci? Większość z nas ma sentyment do bajek z dzieciństwa.
KW: W książkach dla dzieci można znaleźć często poruszające i ważne tematy. Wystarczy spojrzeć, chociażby na prozę dla nastolatków. Znajdziemy tytuły, gdzie mowa jest o dorastaniu, odrzuceniu, osamotnieniu, ale i takie dotykające jeszcze trudniejszych tematów przemocy i zdrady. Wiele tytułów dziecięcych porwie też dorosłych, zafascynuje i wciągnie.
Co roku dane o poziomie czytelnictwa w naszym kraju są alarmujące. Ale też każdego roku podczas Festiwalu Literatury dla Dzieci organizowanego przez was w kilku miastach Polski pojawia się tłum dzieci spragnionych spotkań z literaturą i ulubionymi autorami. Zwłaszcza listy uczestników warsztatów pękają w szwach. Jak wy to zrobiliście?
ŁD: Rzeczywiście, od kilku lat książka przegrywa z innymi dostępnymi formami rozrywki. My jednak nie zachęcamy dzieci do czytania. To by nic nie dało. Staramy się pokazywać książkę w taki sposób, aby dzieci i młodzież sami poczuli chęć jej przeżycia. Na spotkaniach w ramach festiwalu pozostawiamy bardzo dużo czasu na pytania, tak aby czytelnik miał szansę na konfrontację z twórcą, mógł samodzielnie znaleźć odpowiedź na nurtujące go pytania. A dzieci przecież mają takich pytań całą masę!
KW: Nasz festiwal to również cała masa aktywności około literackich. Rozmowa o książce nie może wywoływać ziewania, dlatego o literaturze dyskutujemy w formie warsztatów, spektakli, gier i stand-upów. Przyciągamy dzieci i rodziców ciekawymi miejscami, być może dlatego nasze listy rejestracyjne pękają w szwach. Bo kto nie chciałby nagrać wiersza w Radiu Kraków, przeczytać piłkarskie przygody na Stadionie Energa czy posłuchać książki zaśpiewanej przez chórzystów Opery Bałtyckiej.