– Grupa, którą rozpracowałam, to wierzchołek góry lodowej. Tak naprawdę nie wiemy, ile Ukrainek, przybywających do Polski, nadal jest wykorzystywanych przez sutenerów – twierdzi prokurator Halina Simczuk.
Był 14 listopada 2021 roku, kiedy Dagmara B. została zatrzymana w mieszkaniu przy ulicy Limanowskiego w Krakowie. Kobieta zajmowała się sutenerstwem. W związku ze swoją działalnością została skazana przez sąd początkiem 2023 roku.
Gdy policjanci weszli do wspomnianego mieszkania, zastali tam również Darię S. To kluczowa postać w postępowaniu, w ramach którego na początku kwietnia tego roku małopolscy śledczy z wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej skierowali akt oskarżenia do Sądu Okręgowego w Krakowie. Objął 15 osób.
– Prostytucja była zawsze i będzie nadal. Nie jest zakazana. Ale sutenerstwo już tak. Co więcej, w tej sprawie doszło moim zdaniem do handlu ludźmi. Jedna z dziewczyn została sprzedana grupie przestępczej – przekonuje w rozmowie z LoveKraków.pl prokurator Halina Simczuk, autorka aktu oskarżenia.
Telefonistki i rekruterzy
Dagmara B. wyznała śledczym, że od około 2019 r. przestała świadczyć usługi seksualne za pieniądze. Od tamtej pory czerpała korzyści finansowe z prostytucji innych kobiet. Wśród nich była m.in. wspomniana Daria S. Dagmara prowadziła działalność nie tylko w Polsce, ale i Szwecji. Jak już wspomnieliśmy, sutenerstwo skończyło się dla niej wyrokiem skazującym.
Mimo to Daria S. poszła w jej ślady. Kobieta urodziła się w 1996 roku w Energodarze (Ukraina). Po przybyciu do Polski zamieszkała we Wrocławiu. Około 2022 roku, poprzez wspólnych znajomych, poznała młodszego o rok Vladyslava K., również Ukraińca, urodzonego z kolei w Charkowie.
Daria i Vladyslav wspólnie zajęli się sutenerstwem. Początkowo łączył ich wyłącznie biznes, jednak z czasem zostali parą. W kwietniu 2023 roku zaczęli prowadzić agencję towarzyską. Na początku działalności Daria zajmowała się kontaktem z klientami. Zarządzała też kobietami. Po stronie jej partnera była kwestia reklamy i zamieszczania ogłoszeń w Internecie. Do prostytucji angażowane były kolejne dziewczyny. Jak podają śledczy, struktura organizacyjna grupy zaczęła się rozrastać. Zaangażowano telefonistki, kierowców, fotografów oraz rekruterów. „Wszystkie te osoby działały w jednym celu: wykonywania przez kobiety za odpłatnością jak największej liczby usług seksualnych na rzecz klientów” – informują w małopolskim wydziale Prokuratury Krajowej.
Dwie grupy przestępcze
W pewnym momencie relacje między Vladyslavem a Darią zaczęły się psuć. Dziewczyna była zazdrosna o kontakty swojego partnera z kobietami, które świadczyły usługi seksualne. Vladyslav miał natomiast zastrzeżenia co do tego, jak Daria zarządza prostytutkami. W sierpniu 2023 roku doszło między nimi do awantury. Była nawet próba rozdzielenia grupy na dwie osobne struktury. Spór udało się jednak załagodzić. Skończyło się na wzajemnej wymianie zastrzeżeń, rozmowach z dziewczynami i zerwaniu współpracy z jedną z nich.
Prokuratura twierdzi, że Vladyslav wciągnął w sutenerstwo swojego przyjaciela Denysa D., który również jest objęty aktem oskarżenia. Vladyslav barwnie przedstawiał znajomemu szczegóły swojej działalności. Ostatecznie Denys stwierdził, że też wejdzie w taki biznes. Swoją działalność zapoczątkował około września 2023 roku. „Zarządzał działaniami telefonistek, kierowców, marketera. Nie zatrudniał natomiast fotografa. Sam wykonywał zdjęcia kobietom” – podają śledczy. W efekcie na rynku pojawiła się kolejna grupa, zajmująca się sutenerstwem.
„Vladyslav, Daria i Denys stworzyli zwarte struktury, działające w jednym celu, którym było uzyskanie korzyści majątkowej z prostytucji kobiet” – twierdzi prokuratura. I dodaje: „Vladyslav K. w głównej mierze dostarczał Denysowi D. zasoby ludzkie. Nie pobierał za to jednak żadnego wynagrodzenia, jak również nie rościł sobie praw do części wynagrodzenia, uzyskiwanego z prostytucji”.
Bierz wszystko
Grupa Darii i Vladyslava „zatrudniała” telefonistki, których rola była bardzo ważna. Klient, dzwoniąc pod wskazany w ogłoszeniu numer, w pierwszej kolejności miał kontakt właśnie z telefonistką. Jej zadanie było jasne: przekonać mężczyznę, by ostatecznie zdecydował się na spotkanie z dziewczyną. Każda z prostytutek miała określony zakres usług. Ale nie zawsze był respektowany. „Wielokrotnie, szczególnie kiedy telefonami od klientów zajmowała się Daria S., zgadzano się na wszystko, byleby zatrzymać uwagę klienta oraz uzgodnić spotkanie” – twierdzą małopolscy śledczy.
Poza telefonistkami byli też kierowcy, którzy podjeżdżali po dziewczyny w uzgodnione miejsce i zawozili je do klientów bądź od nich odbierali. Oczywiście otrzymywali za to wynagrodzenie. „Daria S. i Vladyslav K. zobowiązali kierowców do tego, by przekazywali im informacje, jeśli któraś z kobiet, udających się do klienta, nie prezentowała się dobrze, to znaczy była nieodpowiednio ubrana lub była nieumalowana” – napisano w akcie oskarżenia.
W grupie przestępczej działali też rekruterzy. Dziewczyny były kuszone reklamami, które zamieszczano na TikToku oraz Telegramie. Poszukiwano kobiet do towarzystwa, którym oferowano tygodniowe wynagrodzenie między 3,5 a 4,6 tys. euro. Miesięcznie mowa o kwotach pomiędzy 15,5-17,8 tys. euro.
Rotacja między miastami
Jak ustaliła prokuratura, Vladyslav i Daria oparli swój biznes o krótkoterminowy wynajem apartamentów. To właśnie tam dochodziło do spotkań dziewczyn z klientami (ale były też sytuacje, że to one przyjeżdżały do klientów). „Przy czym kierujący grupą zapewniali mieszkania jedynie na wstępnym etapie pracy kobiet. Kolejne mieszkania musiały znaleźć sobie już same” – twierdzą małopolscy śledczy.
Kobiety nie miały wpływu na treść ogłoszeń, w szczególności na wysokość podanych tam stawek za spotkanie. Te ustalali szefowie grupy przestępczej. Przykładowa opłata za jedno spotkanie wynosiła 600 zł (z czego 300 zł szło na konto dziewczyny), z kolei za całą noc 8 tys. zł. Były też inne stawki: 800 czy nawet 1200 zł za godzinę. Prokuratura ustaliła, że grupa Vladyslava i Darii działała od kwietnia 2023 roku do 25 maja 2024 roku. Nie tylko w Krakowie, ale również w Poznaniu, Wrocławiu i Warszawie. W tym czasie szefowie grupy mogli otrzymać od prostytutek nawet 480 tys. złotych. Vladyslav oraz Daria mieli pod sobą od 13 do 17 kobiet, głównie Ukrainek, a Denys D. około 10 dziewczyn.
– Trudno jest ocenić, jaka była skala procederu w Krakowie. Rotacja kobiet pomiędzy miastami była bardzo duża. Jednak z wyliczeń oskarżonych wynika, że większe korzyści finansowe przynosiła im działalność w Krakowie niż w Warszawie – twierdzi prokurator Simczuk.
Nielegalny biznes
Nie wszystkie kobiety dobrowolnie decydowały się na współpracę z grupą Vladyslava i Darii. W akcie oskarżenia opisany jest przypadek młodej kobiety z Ukrainy, którą w nielegalny biznes wciągnął partner. Przyjechała do Polski, gdzie poznała Valeriego F. Obdarzyła go uczuciem, jednak bez wzajemności. Jak się okazało, mężczyźnie chodziło o to, żeby osiągnąć zysk.
Śledczy ustalili, że Valeri żył kosztem dziewczyny. Zabrał jej kartę do rachunku bankowego, na który młoda kobieta otrzymywała wypłatę. Odebrał jej również telefon. „Jednocześnie cały czas zapewniał dziewczynę co do trwałości łączących ich uczuć. Mówił, że załatwia jej zatrudnienie poza granicami Polski. Opisywał jej pracę jako modeling na pograniczu escortu. Wziął od niej nawet wymiary, rzekomo dla przygotowania odpowiedniej garderoby” – piszą śledczy.
Młoda Ukrainka nie domyślała się, że w rzeczywistości Valery był w kontakcie z Darią S. i negocjował jej przekazanie w charakterze prostytutki. W 2023 roku mężczyzna wyjechał, zostawiając swoją dziewczynę bez środków do życia. Co więcej, zaczął ją przekonywać, że ma u niego dług, musi zwolnić się z obecnej pracy i przyjechać do innego miasta, gdzie będzie zarabiać jako modelka. Śledczy ustalili, że młoda kobieta ostatecznie przyjechała w ustalone miejsce. Spotkała się tam z Valerim, a ten przekazał ją Darii S.
Szefowa grupy nawet nie kryła przed dziewczyną, na czym będzie polegać w rzeczywistości jej praca i że nie ma ona nic wspólnego z modelingiem. Poszkodowana miała być w złym stanie psychicznym. Była też ślepo przywiązana zarówno do Valerego, jak również do kierujących grupą przestępczą. Valery, pod pretekstem spłaty zadłużenia, zabierał młodej Ukraince praktycznie wszystkie pieniądze, jakie zarabiała na prostytucji. W akcie oskarżenia mowa jest o 120 tys. złotych. Valery jest w tymczasowym areszcie. Ma zarzut m.in. handlu ludźmi. Nie przyznaje się do niego. Jego sprawa jest rozwojowa. Wobec Valerego nie został jeszcze skierowany akt oskarżenia.
Śledcza dodaje: – Grupa, którą rozpracowałam, to wierzchołek góry lodowej. Tak naprawdę nie wiemy, ile Ukrainek, przybywających do Polski, nadal jest wykorzystywanych przez sutenerów. Dziewczyny, które spotykamy na swojej drodze, zapewniamy, że nie grozi im odpowiedzialność karna.
Śledczy wyjaśniają im, że zostały wykorzystane.
Zarzuty
Vladyslav K. i Daria S. mają m.in. zarzuty kierowania grupą przestępczą, zajmującą się sutenerstwem. Mężczyzna poszedł na współpracę z organami ścigania. Kobieta nie przyznaje się do zarzucanych jej czynów. Odmówiła składania wyjaśnień. Denys D. ma podobne zarzuty. Również poszedł na współpracę z organami ścigania. Większość grupy stanowili Ukraińcy. Byli jednak wśród nich również Polacy. Marcin K., żonaty mężczyzna, ojciec dwójki dzieci, fotografował dziewczyny, które świadczyły usługi seksualne. Jest objęty aktem oskarżenia. Ma zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i czerpania korzyści majątkowej z prostytucji kobiet. Jak podają małopolscy śledczy, „nie przyznaje się do całokształtu zarzutów”.