Niedaleko budowanej Trasy Łagiewnickiej inwestor postanowił zbudować blok. W tym rejonie jeszcze nie obowiązuje plan miejscowy, dokument jest sporządzany od trzech lat. Jak zauważył radny Łukasz Gibała, dwie działki, na których ma powstać budynek, miały być przeznaczone pod zieleń. Sąsiedzi inwestycji nie wiedzieli nic o planach budowy. Zaalarmowała ich dopiero obecność ciężkiego sprzętu w rejonie inwestycji.

Jak to było?

O przebieg tego postępowania zapytał krakowskich urzędników radny Gibała. Chciał się dowiedzieć, dlaczego sąsiedzi nie zostali o niczym poinformowani, czyli de facto niepotraktowani jako strona, której przysługuje np. sprzeciw.

Urząd potwierdził, że w projekcie planu miejscowego „Kobierzyńska” dwie działki objęte wnioskiem były przeznaczone na zieleń urządzoną. Jednak plan nadal nie jest uchwalony.

Natomiast 23 kwietnia inwestor złożył wniosek o pozwolenie na budowę. I już 10 maja otrzymał pozytywną decyzję (ustawodawca dał 65 dni na rozpatrzenie wniosku).

Prezydent miasta przekonuje, że sąsiedzi inwestycji, czyli właściciele i zarządcy przyległych nieruchomości, nie mogli być brani pod uwagę jako strony. Dlaczego? Bo wielorodzinny budynek nie będzie oddziaływał na te wymienione nieruchomości.

Tak wykazał inwestor, a urzędnicy przyznali mu rację, opierając się na dostarczonych dokumentach.

Ekspresowe tempo?

W 2020 roku Polski Związek Firm Deweloperskich w swoim corocznym Rankingu Miast podał, że w 2019 roku najmniej wydanych pozwoleń na budowę w skali kraju „w czasie nieprzekraczającym 65 dni zanotowano w Krakowie – niespełna 6% wszystkich decyzji wydanych w tym mieście”.

Zapytaliśmy urząd miasta, jaki jest średni czas oczekiwania na wydanie pozwolenia na budowę. Chcieliśmy się również dowiedzieć, czy takie tempo załatwiania spraw związanych z inwestycjami mieszkaniowymi stanie się standardem w Krakowie. Na odpowiedzi czekamy.