Zabił dwa razy w Krakowie, teraz chce ułaskawienia

Skazany Rafał W. w sądzie fot. Artur Drożdżak

Recydywista Rafał W. ps. Majcher w 1997 r. został skazany za zabójstwo. W 2014 r. dopuścił się kolejnej zbrodni i z jego ręki zginęła kobieta. Teraz mężczyzna walczy o ułaskawienie.

– Zapadło już postanowienie w tej sprawie, ale jest niejawne – informuje Joanna Specjał z biura prasowego krakowskiego sądu. Zgodnie z procedurą sądy skazujące wcześniej mężczyznę muszą wypowiedzieć się, czy wniosek o ułaskawienie jest zasadny, nim trafi on na biurko prezydenta RP. Ich opinia nie jest wiążąca.

Zabił po raz pierwszy w 1997 r.

Rafał W. był kilka razy karany za włamania. W 1997 r. za zabójstwo na tle rabunkowym popełnione w hotelu dla pracowników PKP na ul. Dworcowej i uśmiercenie Antoniego P. ps. Capuccino usłyszał ze wspólnikiem wyrok po 15 lat więzienia. Karę odbywał do 2008 r., odsiedział w sumie 11 lat.

Po wyjściu na wolność „Majcher” nie wrócił do żony i związał się z inną kobietą, Joanną K. W nowym związku stosował przemoc, pił alkohol i zażywał narkotyki. Co typowe dla recydywistów, zarzucał nowej partnerce zdradę, tropił jej domniemanych kochanków i wyżywał się nad nią fizycznie, kiedy miał na to ochotę.

Po dwóch latach Joanna K. zerwała znajomość, gdy ciężko pobita trafiła do ośrodka ofiar przemocy. Rafał zainkasował kolejne wyroki: półtora roku za oszustwo oraz trzy i pół za rozbój. W tamtym czasie poznał Monikę P. Właśnie warunkowo opuściła zakład karny. Lubiła pić alkohol, ćpała, nie dbała o siebie mimo choroby. Para wynajmowała mieszkanie przy ul. Myślenickiej, ale musiała się wyprowadzić, bo nie płaciła czynszu.

Druga zbrodnia przy Myślenickiej

Właścicielka lokalu wypowiedziała im umowę, mieli się wynieść za 30 dni, czyli w sierpniu 2014 r. Szukali innego mieszkania i pomoc zaoferowała znajoma Katarzyna K., z którą razem ćpali. To ona potem była głównym świadkiem, w jaki sposób Rafał W. brutalnie potraktował Monikę P. W końcu znaleziono ją martwą w mieszkaniu. Mężczyźnie groziło co najmniej 12 lat więzienia, bo prokuratura postawiła mu zarzut zabójstwa w recydywie. Nie przyznał się do winy, ale potwierdzał, że pobił partnerkę.

– Nie miałem zamiaru jej zabijać. Zaatakowałem, bo byłem wzburzony podejrzeniami, że nie była mi wierna – mówił. W trakcie procesu poprzednia partnerka Rafała W. zeznała, że mężczyzna miał „mocny prawy sierpowy” i zdarzało mu się być agresywnym wobec niej. Dlatego go zostawiła, choć mieli razem dziecko.

Inni świadkowie potwierdzili, że stosował przemoc też wobec Moniki P. Bała się go, bo potrafił uderzyć pięścią przy innych osobach w trakcie spotkania towarzyskiego. Poniżał ją przy tym i obrażał. Sąd nie przyjął, by oskarżony dokonał zabójstwa. Uznał, że z jego ręki Monika P. doznała ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, który skutkował jej śmiercią. Wymierzył mu za to karę 10 lat więzienia.

– Oskarżonym kierowała chęć dania nauczki pokrzywdzonej, ukarania jej za rzekomą zdradę. Bicie po głowie i kopanie po ciele jeszcze nie świadczyło o tym, że Rafał W. obejmował świadomością skutek w postaci śmierci kobiety – uznał sąd. Ten wyrok jest prawomocny.

 

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Podgórze