Nawet przez miesiąc wiosną płazy wędrują ze swoich habitatów do stawów, zalewów czy starych koryt rzek, aby się tam rozmnażać. Niestety ich miejsca zamieszkania są często oddzielone od wody ulicami. – W zależności od tego, jaki ruch panuje na drodze i jak ona jest szeroka, śmiertelność żab może osiągnąć nawet 90% - mówi Mariusz Waszkiewicz z Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody.
Żaby i ropuchy są rozjeżdżane, gdy idą złożyć skrzek, a później podczas powrotu. Jak mówi Waszkiewicz, mniejsze straty są wtedy, gdy wracają. – Trzeba jednak zabezpieczać je w obie strony – mówi ekolog. Problem w tym, że w zależności od gatunku wędrówki mogą trwać nawet miesiąc.
Od 20 lat Mariusz Waszkiewicz przenosi żaby przy Pieskowej Skale. Tam „zbiera” nawet 7 tysięcy sztuk. – Po prostu ratujemy żywe stworzenia. To wystarczy – zapewnia Mariusz Waszkiewicz. Ekolog dodaje, że żaby są drapieżnikami, więc z punktu widzenia przydatności człowiekowi dziesiątkują te insekty, które są szkodnikami dla rolników.
Co można zrobić?
Waszkiewicz chciałbym na początek zebrać informacje z całego Krakowa o miejscach, gdzie płazy muszą pokonać ulice. – Później dobrze by było zabezpieczyć przejścia. Być może stworzyć zaporę wzdłuż drogi, aby nie wchodziły na nie. Droższe, ale lepsze rozwiązanie, to zbudowanie przepustu, choć nie wszędzie jest to możliwe – wymienia prezes TROP-u.
Najtańszym, ale czasochłonnym rozwiązaniem jest postawienie odpowiednich siatek na szlaku przemarszu żab i ropuch. – Chodzą one wieczorami, więc trzeba by było poczekać, a później ekipa zbierałaby je do wiader i przenosiła do stawów – podpowiada ekolog.
Potrzebni są tylko pomocnicy, którzy by to robili. Ekipa Waszkiewicza działa w jednym miejscu i to absorbuje jej czas. Chętni do działania są jednak pracownicy ZZM. – Jeśli zauważyłeś miejsca na drogach, w których giną żaby, zgłoś nam to - 12 34 18 516, sekretariat@zzm.krakow.pl
Wpadniemy z „wiaderkiem” - będziemy ratować i pomagać! – deklarują na stronie Kraków w Zieleni.