Zandberg w Krakowie: Polska jak przaśnik dla członków partii politycznych

fot. KRZYSZTOF KALINOWSKI

Kandydatką partii Razem w uzupełniających wyborach do senatu została aktywistka proaborcyjna i feministka Ewa Sładek.

Adrian Zandberg, kandydat na prezydenta Polski z partii Razem w trakcie konferencji prasowej nie szczędził słów krytyki pod adresem obecnej koalicji rządzącej. Wskazał, że liderzy partii rządzących rok temu składali wielkie obietnice, które pozostały niespełnione.

Polska paśnikiem

– Miał być koniec z koryciarstwem i korupcją. Miała być nowoczesna Polska, która odważnie idzie do przodu. A wszyscy widzimy, choćby po informacjach z ostatnich dni, że od roku jest przebieranie nogami w miejscu, mamy zawstydzającą politykę, jeśli chodzi o kwestie korupcji i rozdawanie stanowisk. Traktują państwo polskie, jakby było paśnikiem dla członków partii politycznych, a nie naszym wspólnym dobrem – powiedział.

– Od roku widzimy również, że ten rząd zawodzi miliony ludzi, którzy idąc na wybory, liczyli na prawdziwą zmianę. Liczyli na nią, głosując zarówno do sejmu, jak i do senatu. Najwyższy czas, aby wysłać rządzącym czytelny sygnał, że nadal chcemy zmiany i nie zadowala nas, że panów z PiS zastąpili panowie z Platformy – dodawał Zandberg.

Politycy niczym stonka

– Teraz, tak jak poprzednicy, którzy obsadzali spółki Skarbu Państwa swoimi ludźmi, tak obecna władza, niczym stonka, robi dokładnie to samo. Nie zadowala nas również to, że na miejsce skrajnego konserwatyzmu Prawa i Sprawiedliwości przyszli ludzie, którzy nie potrafią zgodzić się nawet na lekcje o zdrowiu, ponieważ ich XIX-wieczne poglądy na to nie pozwalają. Możemy wysłać im sygnał, że nie akceptujemy tego, iż przez rok nie udało się rozwiązać kluczowych problemów dotyczących praw kobiet, a sprawy te wciąż stoją w miejscu – podkreślił.

Zandberg zakończył swoją wypowiedź, przypominając o nadchodzących wyborach. – Wybory uzupełniające do senatu w Krakowie to okazja, aby wysłać jasny sygnał, że nadal chcemy prawdziwej zmiany – powiedział.

Kandydatka do senatu

Kandydatką partii Razem w wyborach uzupełniających do senatu w okręgu nr 33 (obejmującym część Krakowa) w miejsce Bogdana Klicha z Platformy Obywatelskiej została aktywista proaborcyjna i feministka Ewa Sładek.

Ewa Sładek podkreśliła, że jej pokolenie nie zna polityki innej niż tej opartej na konflikcie PiS i PO. – Moje pokolenie nie będzie czekać, aż starsi panowie znowu będą nam meblować życie i kraj – powiedziała.

Sładek zaznaczyła, że startuje w wyborach, bo chce, aby w senacie był słyszany głos polityczek, które będą reprezentowały interesy obywateli i walczyły o prawa kobiet. – Pora na senatorki, które łączą działalność polityczną z aktywizmem – mówiła.

Podczas swojej wypowiedzi podkreśliła znaczenie dostępu do legalnej i dostępnej aborcji.

– Mamy prawo domagać się legalnej i dostępnej aborcji bez żadnych kompromisów. To nie jest temat zastępczy – to kwestia zdrowia, życia i godności. Mamy również prawo żądać sprawnie działającej ochrony zdrowia. Obecny, niewydolny system, w którym Polki i Polacy czekają coraz dłużej na pomoc, musi zostać zastąpiony nowoczesnym rozwiązaniem. Przeznaczenie osiem procent PKB na ochronę zdrowia to absolutne minimum – podkreślała.




Senacki klub seniora

Poruszyła również kwestię składu senatu, wskazując, że jest to obecnie izba zdominowana przez osoby starsze. – Średnia wieku w senacie to 61 lat. To najstarszy skład w historii – powiedziała.

Według Sładek brak reprezentacji młodych ludzi w Senacie powoduje, że ich potrzeby są ignorowane. – Moje pokolenie, trzydziestolatków, nie jest w ogóle reprezentowane. Być może dlatego nasze postulaty nie są tam ani słyszane, ani rozumiane – zauważyła.

Zwróciła uwagę na nierówności płciowe w senacie. – Na ulicach często skandujemy: „Demokracja bez kobiet to półdemokracja”. Tymczasem w senacie co piąta osoba to kobieta – powiedziała.

Na zakończenie Sładek zaapelowała do mieszkańców Krakowa o udział w wyborach. – Startuję, bo chcę, aby senat stał się miejscem realnych zmian, a nie politycznej emerytury – dodała.