Do końca marca z powierzchni ziemi ma zniknąć Motel Krak. Postanowiliśmy sprawdzić co kryje się w pomieszczeniach opuszczonego budynku. Odwiedziliśmy podziemia oraz nieruchomości niedostępne dla szerszej publiczności.
Wchodzimy do dawnego Motelu Krak od strony Ronda Ofiar Katynia. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to liczne dokumenty, które leżą na ladzie dawnej recepcji. Przeglądnęliśmy kilka książek z danymi osobowymi klientów obiektu. W papierach znajdujemy szczegółowe informacje na temat rezerwacji pokojów, wniesionej opłaty, dacie pobytu oraz numery telefonów kontaktowych.
Jednak nasze największe zdziwienie wzbudziły teczki ze sprawozdaniami finansowymi. Bierzemy do ręki pierwszą teczkę. Widzimy pełne zestawienie „przyjętych pieniędzy zagranicznych i czeków podróżniczych”. Wszystkie rachunki potwierdzone pieczęcią banku PKO.
Piwnice strachu
Urząd Miasta Krakowa kilka miesięcy temu podjął decyzję o rozbiórce budynku. Od poniedziałku na sześciohektarowym terenie znajduje się ekipa rozbiórkowa. Robotnicy mają zakończyć pracę do kwietnia. W pierwszej kolejności niszczone jest wyposażenie pokoi.
Z głównego holu motelu schodzimy do podziemi. Niestety musimy korzystać z wbudowanych w telefony latarek. Podziemia w głównej mierze były przeznaczone na pomieszczenia służbowe. Największe zdziwienie wzbudziła w nas kotłownia. Po trzech ogromnych piecach pozostała wielka dziura oraz ceglane elementy. Z ogromnego pomieszczenia wracamy na korytarz i idziemy dalej.
W każdy podziemnym pomieszczeniu widzimy łóżka oraz koce. Po puszkach po piwach oraz butelkach wódki przypuszczamy, że były to „pokoje gościnne” dla bezdomnych. – Łóżka przynieśli do piwnic z pokoi. Prawie wszystkie tapczany wynieśli – mówi nam jeden z robotników, który wynosi z domków stary zielony dywan.
W podziemiach motelu trafiamy do pomieszczenia, gdzie widzimy szyby wentylacyjne. Pozostało kilka rur, którymi odprowadzano nieprzyjemne zapachy z restauracji w latach świetności obiektu przy ul. Radzikowskiego.
Najsłynniejszy pokój motelowy w Krakowie
Najgłośniej o pokojach w Motelu Krak było w 2006 roku. Wtedy prezes spółki Forte (wynajmującej obiekty) pozwał Jacka Majchrowskiego. Wacław Stechnij chciał, aby prezydent Krakowa uregulował należność za wynajmowany pokój nr 71. Firma zażądała od gospodarza naszego miasta prawie 58 tysięcy złotych.
Pokój nr 71 nie był jeszcze odwiedzany przez robotników. Drzwi do tego pomieszczenia, podobnie jak kilku innych, zabite były deskami. Jednak po chwili udało nam się wejść. Do dyspozycji prezydenta pozostawał mały pokój oraz łazienka z prysznicem i toaletą. Nie widać, żeby były to pokoje luksusowe – nawet w latach, kiedy odwiedzane były przez gości.
Paczki leków, drukarki, monitory, reklamy whisky – skarby motelu
Zapytaliśmy robotników, co ciekawego znaleźli. W pierwszym momencie odpowiadają, że wszystkie cenne rzeczy zostały już dawno rozkradzione. – Nie uświadczycie nawet jednego kabla miedzianego. Wszystko już pewnie jest na złomie – mówi pracownik firmy rozbiórkowej.
Robotnicy przypominają sobie jednak o kilku „skarbach”. W jednym z pokoi pozostał pokaźny plik wizytówek. Można tam było znaleźć dane kontaktowe do lekarzy nie tylko z Europy, ale np. Japonii. Jakiś gość motelu pozostawił również lekarstwa. – Oddaliśmy je do utylizacji. Było tego trochę – opowiada robotnik.
Na placu pomiędzy garażami a zabudowaniami restauracyjnymi leży cała sterta starego sprzętu elektronicznego. Znajdujemy wśród rupieci stos aparatów telefonicznych, drukarkę A3, urządzenie do telegrafów.