Zakończył się mecz charytatywny „Jan Paweł II i jego Cracovia”, rozegrany na stadionie przy ul. Kałuży. W spotkaniu zmierzyły się dwie drużyny Pasów: obecna oraz ta, która miała zaszczyt odwiedzić Ojca Świętego w Watykanie w styczniu 2005 roku. Mecz zakończył się zwycięstwem „Cracovii 2014” 3:1.
Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 19:06 we wtorek. Jest to godzina symboliczna. Klub Cracovia został założony w 1906 roku. Bilet wstępu na mecz kosztował jedynie 2 złote, a wszystkie pieniądze z wejściówek przeznaczone zostaną na Małopolskie Hospicjum dla Dzieci w Krakowie.
Na pierwszą bramkę nie trzeba było długo czekać. Już w 7 minucie spotkania Łukasz Zejdler wyprowadził „obecną Cracovię” na prowadzenie. Przy trafieniu zawinił golkiper zespołu sprzed 9 lat – Marcin Cabaj, występujący obecnie w Sendecji Nowy Sącz. Już dwie minuty później Cabaj ponownie wyjmował piłkę z siatki. Nieporozumienie w obronie wykorzystał Marcin Kuś i występujący w tradycyjnych biało-czerwonych pasach zawodnicy aktualnej Cracovii objęli dwubramkowe prowadzenie. W 14 minucie spotkania pierwszą groźną akcję przeprowadziła ekipa z 2005 roku, czym wzbudziła zachwyt na trybunach. Przez następne 10 minut nie wydarzyło się nic szczególnego, a po 25 minutach sędzia zakończył pierwszą połowę spotkania.
Druga odsłona była bardziej wyrównana. Mimo widocznych braków kondycyjnych zawodników ubranych na błękitno, ich umiejętności techniczne i zgranie – po tylu latach bez wspólnych treningów – mogły mocno zaskoczyć. Nie dziwne, że każde udane zagranie „Pasów 2005” było nagradzane gromkimi brawami. Na boisku brylowali Paweł Nowak, Marek Citko i Łukasz Szczoczarz. Popularny „Szczota” miał kilka naprawdę dogodnych sytuacji podbramkowych, jednak do końca meczu nie wykorzystał żadnej z nich. Słaba skuteczność oldboyów była także zasługą dobrej gry w bramce Matko Perdijića, który kilkakrotnie wychodził zwycięsko z pojedynków sam na sam, a także popisał się dwiema kapitalnymi interwencjami – po strzale głową jednego z zawodników byłej Cracovii, a raz po rzucie wolnym. Druga połowa była bardzo wyrównana, ale kiedy już nic nie wskazywało na zmianę wyniku gry, w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Dawid Nowak, który pewnie minął Cabaja i skierował piłkę do pustej bramki. Przed końcowym gwizdkiem sędzia Sławomir Steczko podyktował rzut karny dla Cracovii 2005, a honorowe trafienie dla drużyny ubranej na błękitno zanotował Marek Citko, dla którego było to pierwsze trafienie w barwach Cracovii. Sam zawodnik jednak się tego faktu wypierał, twierdząc, że już kiedyś dla Pasów strzelił. Były reprezentant Polski wypowiedział się także na temat spotkania z Janem Pawłem II oraz obecnej sytuacji Cracovii.
– Nie, czemu? W Cracovii strzelałem bramki. Chyba źle się pan przygotował (śmiech). Każdy, kto spotkał na swojej drodze Ojca Świętego ma z tym związane niesamowite wspomnienia. Tym bardziej, że okazało się, że został świętym człowiekiem. Tę świętość dało się odczuć. Udało nam się właściwie tuż przed jego śmiercią być w Watykanie na osobistej audiencji. Był to czas świąteczny. Bardzo mile wspominam wspólne śpiewanie kolęd. To wszystko było niesamowite. Tym bardziej, że była to prywatna audiencja, nie było tłumów, nie było pośpiechu, więc każdy mógł spokojnie otrzymać błogosławieństwo. To było na pewno miłe i przyjemne. Myślę, że coś takiego już nigdy w życiu mi się nie przydarzy – powiedział Citko.
– Jeśli chodzi o sam mecz, grało się naprawdę dobrze. Fajny stadion, fajna atmosfera. Byliśmy na pewno gorsi fizycznie - choć piłkarsko już niekoniecznie - przez co przegraliśmy, ale i tak myślałem, że będzie gorzej. Na pewno szkoda tych straconych sytuacji, ale sam fakt, że do nich dochodziło pokazuje, że jesteśmy zgraną mocną piłkarsko ekipą i jeśli chodzi o umiejętności czysto techniczne, nie odbiegamy poziomem od obecnej Cracovii. Ten zespół potrzebuje wzmocnień. Myślę, że utrzyma się w lidze, zwycięży w barażach, jednak na pewno trzeba będzie zakupić lepszych zawodników, odpowiednią pensją zachęcić ich do gry i wtedy dopiero można mówić o podnoszeniu jakości drużyny – dodał najlepszy polski sportowiec 1996 roku.
Bardzo ciepło o tym meczu oraz o najbardziej znanym w świecie kibicu Cracovii wypowiedział się także Łukasz Szczoczarz. – Moje stracone sytuacje nie były najważniejsze. Najważniejszy był ten mecz, ta inicjatywa. Bardzo się cieszę, że to doszło do skutku. Spotkanie z Ojcem Świętym to było bardzo mocne przeżycie. Jak tam byłem, nie mogłem wydusić z siebie nawet słowa, tak byłem podekscytowany. Na pewno są to chwile, których nie zapomnę do końca życia – wypowiedział się „Szczota”. Przypomniał także o dobrze znanym już zwrocie „Cracovia Pany!”, który Ojciec Święty wyszeptał na spotkaniu z zawodnikami. – To „Cracovia Pany!” będzie się pamiętało na pewno do końca życia – dodał.
CRACOVIA (2013/14)–CRACOVIA (2004/2005) 3:1 (2:0)
1:0 – Zejdler 7
2:0 – Kuś 9
3:0 – D. Nowak 45
3:1 – Citko 49 karny
Cracovia (2013/14): Perdijić–Kuś, Żytko, Mikulić, Marciniak–Danielewicz, Zejdler, Budziński–Steblecki, Ntibazonkiza, Boljević oraz Pilarz, Dudzic, Wawrzynkiewicz, Kuligowski, Jaroszyński, Nykiel, Rakels, Szewczyk, D. Nowak, Bernhardt.
Cracovia (2004/2005): Cabaj–Świstak, Węgrzyn, Wawrzyczek, Radwański, Baran, Citko, Dudziński, Giza, Baster, Szczoczarz oraz Makuch, P. Nowak
Sędzia: Sławomir Steczko
Widzów: 2587