Dawna piekarnia, a dziś miejsce, które urzeka smakami, zapachami i zupełnie bezpretensjonalnym charakterem. W niedzielne południe zaglądamy na Targi Ekosfery, z których głodnym wyjść nie sposób.
Przemysłowo-magazynowa przestrzeń nie zapowiada tego, co kryje w sobie jeden z budynków w starym Płaszowie. Od czterech lat, co sobotę, spotykają się tu lokalni producenci, dostawcy, importerzy i liczne grono mieszkańców, dla których to stały punkt weekendowego programu.
Warunek: pasja
Na stoiskach, obok kolorytu świeżych warzyw, regionalni producenci sera, wędlin, ogromna witryna chłodnicza z rybami i owocami morza, włoskie delikatesy i przysmaki, rozlewnia win z całej Europy, lokalny producent piwa kraftowego, stoisko z regionalnym chlebem. Inne, z domowymi przecierami i kiszonkami.
– To wydarzenie, które ściąga co tydzień mnóstwo osób, którego chcą poczuć klimat takiego prawdziwego targu. Wystawców jest niewielu, ale to efekt mocnej selekcji, którą tu stosujemy. Sami decydujemy, czy dany handlowiec tu pasuje, bo nasze targi to okazja do tworzenia pewnej atmosfery i jakości, nie do tego by myśleć o maksymalizacji sprzedaży przeciętnych produktów. Dla nas to pasja, nie tylko praca – tłumaczy Patryk, nazywany z włoska przez współpracowników Patrico – współorganizator targów na co dzień zajmuje się importem świeżych produktów prosto z Toskanii i Sycylii.
Zostać w Płaszowie, spróbować Europy i Małopolski
Targ odbywa się tu co sobotę, ale my odwiedzamy starą piekarnię w niedzielne południe. Taka okazja tylko raz w miesiącu, gdy oprócz zwiedzenia stoisk handlowych, można tu naprawdę dobrze zjeść. Smażony miks owoców morza, czyli fritto misto, prawdziwa włoska pizza, fish&chips, oryginalne kanapki z prawdziwym holenderskim matjasem, wypiekane na miejscu pieczywo, włoskie wędliny, sery czy sycylijski przysmak na słodko kruche rurki canollo z kremem z włoskiej ricotty i pistacjami. Do tego kawa, wino, szprycer czy aperitivo.
Prawdziwym hitem jest tu malutkie stoisko Pana Marka, który poza domowymi przetworami i kiszonymi warzywami na miejscu wyrabia malinowe lody. Takie jak dawniej, kremowe, bardzo owocowe, ekstremalnie wręcz śmietankowe. – Pewnie Pan takich jeszcze nie jadł. Ale Pana rodzice na pewno – przekonuje właściciel. Przed opróżnieniem pojemnika lodów powstrzymuje mnie jedynie lekka nietolerancja na laktozę.
Smak powolnej niedzieli
Bywalcy podobnych wydarzeń z pewnością dostrzegą, że jest tu znacznie taniej. Zresztą najeść się nie trudno od samego degustowania. Tłumnie jest oczywiście na wspomnianym stoisku rybnym, nazwanym od imienia współorganizatora, Kapitanem Konradem. Koniecznie trzeba tu przyjść na robionego według własnej receptury, świeżego, smażonego dorsza z frytkami, czy pyszne bagietki z wędzonymi na miejscu rybami.
– Nasze wydarzenie organizujemy tak, by nie konkurować z innymi porannymi gastro-targami, takimi jak Art&Food Bazar na Starym Kleparzu. Z pewnością jest też bardziej kameralne. I o to nam chodzi, by miło spędzić czas z przyjaciółmi i rodziną, nieśpiesznie zjeść śniadanie czy lunch, porozmawiać z wystawcami, dowiedzieć się jak powstaje dany ser czy wino – mówi Konrad. – Mamy też mały plac z tyłu budynku. Czasami stawiamy tu dmuchańce dla dzieci, a ostatnio jeden z wystawców zabrał ze sobą kozy, z którymi bawili się nasi najmniejsi goście. Można wziąć koc i zrobić sobie tu mały piknik – dodaje Patryk.
Siedzimy, rozmawiamy i oczywiście jemy i pijemy, przy prostych ławach, otoczonych drzewkami oliwnymi, które nasz rozmówca przywiózł z Toskanii. Co chwilę ktoś podchodzi, czymś częstuje – czasami serdecznym uśmiechem. W luźnej, otwartej atmosferze mija poranek i południe.
Targ EkoSfera odbywa się w Starej Piekarni przy ulicy Gromadzkiej 24c co tydzień w sobotę w godzinach od 7 do 14. O terminie kolejnego wydarzenia niedzielnego organizatorzy informują w swoich mediach społecznościowych.