27 lutego wyrok w sprawie wypadku Beaty Szydło

Sześć lat temu doszło do wypadku, który do tej pory nie został ostatecznie wyjaśniony. W jednym samochodzie jechała premier Beata Szydło z kierowcą, w drugim Sebastian Kościelnik. W krakowskim sądzie proces odwoławczy w tej sprawie zmierza do zakończenia.

10 lutego 2017 roku rządowa kolumna złożona z trzech samochodów przejeżdżała przez Oświęcim. Pojazdy rządowe rozpoczęły manewr wyprzedzania Seicento, którym poruszał się mężczyzna. Kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie rozpoczął skręt w lewo i przez to miał się zderzyć z samochodem, którym jechała Beata Szydło. W wyniku zderzenia limuzyna wjechała w drzewo. Ranna została premier i funkcjonariusz BOR.

Od tego czasu trwa spór, czy kolumna użyła sygnałów dźwiękowych i świetlnych, co oznaczałoby, że w tym przypadku były to pojazdy uprzywilejowane, czy tylko świetlnych. Sąd I instancji uznał, że dźwięków nie było, ale wyrok, jaki zapadł, nie usatysfakcjonował żadną ze stron.

Odwołanie

14 lutego w procesie odwoławczym zakończyły się mowy końcowe. Wyrok ma zapaść 27 lutego. Sąd I instancji uznał Sebastiana Kościelnika winnego nieumyślnego spowodowania wypadku i warunkowo umorzył postępowanie. Jednocześnie orzekający stwierdził, że za wypadek również odpowiada kierowca BOR-u. Od wyroku odwołał się obrońca oskarżonego i prokuratura.

– Sąd warunkowo umorzył postępowanie, co nie jest rozumiane jako skazanie w rozumieniu przepisów prawa, natomiast to przesądza całkowitą winę Sebastiana w tej sprawie. Stąd nasza apelacja – powiedział adwokat oskarżonego Władysław Pociej, który żąda uniewinnienia dla swojego klienta.

Prokuratura Okręgowa w Krakowie chce, by sąd uznał oskarżonego za winnego i domaga się roku ograniczenia wolności w postaci wykonywania 20 godzin prac społeczny miesięcznie.

– Miejmy nadzieję, że ta sytuacja dla przyszłych rządzących – kimkolwiek nie będą – pokaże, że tego typu sytuacje, jeżeli chodzi o uprzywilejowanie, powinny zostać ograniczone do minimum, żeby nie stwarzać niebezpieczeństwa dla obywateli – stwierdził po rozprawie Sebastian Kościelnik.