Zespół naukowców pod kierownictwem mgr Moniki Ziemianin przeprowadził badania dotyczące pyłków brzóz. O badaniach opowiedziała dr hab. Ewa Czarnobilska. Wszystko zaczęło się od zwiększonej liczby pacjentów, którzy w ostatnich latach w większej liczbie zaczęli zgłaszać objawy alergii w kwietniu. Chodził o nieżyt nosa, kaszel czy zapalenie spojówek. – Testy skórne potwierdziły alergię na brzozę – mówi alergolożka.

Pojawiło się więc pytanie, dlaczego nagle pyłki tego drzewa zaczęły uczulać te osoby? Zbadane zostały pyłki drzew rosnących w centrum Krakowa oraz dla porównanie tych rosnących w Gorlicach czy Niepołomicach.

– Okazało się, że zawartość białka odpowiedzialnego za rozwój alergii jest znacznie wyższa w pyłku pochodzącym z drzew rosnących w Krakowie. To oznacza, że alergen będzie bardziej agresywny i pacjent z alergię na pyłek brzozy w dużych miastach może mieć nie tylko klasyczne obawy, ale również może dojść do rozwoju astmy oskrzelowej, mogą wystąpić duszności i kaszel – stwierdza dr Czarnobilska.

Rzecz jasna stała ekspozycja na zanieczyszczenia powietrza sama w sobie prowadzi do rozwoju alergii, więc nie ma co winić wyłącznie brzozy. Lata życia w smogu doprowadziły do tego, że wcześniej zdrowe osoby dziś muszą mierzyć się choćby z objawami alergii.

Doktor Ewa Czarnobilska podkreśla, że główną substancją i składnikiem zanieczyszczonego powietrza odpowiedzialną za rozwój alergii są wolnorodniki tlenowe. – Ich źródłem jest ozon, dwutlenek azotu i siarki, pył zawieszony – wymienia specjalistka.

Ich wpływ na organizm jest znaczący i może doprowadzić do odpowiedzi immunologicznej, jak w chorobie atopowej, która jest uznawana za chorobę wrodzoną.

Całość wykładu dostępna jest tutaj: