News LoveKraków.pl

Auto za 200 tys. zł. Milion w sejfie. Co arcybiskup zarzuca proboszczowi Rasiowi?

fot. Joanna Adamik/Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

W liście, który w ostatnich dniach odbił się szerokim echem w mediach, arcybiskup przedstawia proboszczowi parafii Mariackiej, ks. Dariuszowi Rasiowi, długą listę zarzutów.

O liście abpa Marka Jędraszewskiego do ks. Dariusza Rasia informowaliśmy w miniony czwartek. Jego krótki fragment opublikował wcześniej ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. W zakończeniu metropolita, uzasadniając to stwierdzonymi uchybieniami, wezwał „po ojcowsku” proboszcza Bazyliki Mariackiej do złożenia rezygnacji. – Pragnę również dodać, że złożona rezygnacja zostanie potraktowana jako wzięcie słusznej odpowiedzialności za popełnione uchybienia i jako taka będzie mogła być podstawą powierzenia w przyszłości innych urzędów kościelnych – napisał abp. Jędraszewski na końcu dokumentu.

Siedem stron

List krążył już od pewnego czasu wśród krakowskich księży. Wkrótce po ujawnieniu tego faktu przez ks. Isakowicza-Zaleskiego, pojawiły się również informacje o zawartości pozostałych stron dokumentu.

Siedmiostronicowy tekst składa się z czterech głównych punktów. To wskazanie nieprawidłowości, do których miało dochodzić w parafii, a które wykazała ubiegłoroczna kontrola. Arcybiskup podaje, że raport z niej otrzymał 9 listopada, samo pismo natomiast datowane jest na 13 listopada.

Braki w dokumentacji

Arcybiskup zarzuca ks. Rasiowi m.in. niewłaściwe prowadzenie dokumentacji dotyczącej spraw finansowych. Zgodnie z treścią listu, zapisy w księdze przychodów i rozchodów miały dotyczyć tylko części wpływów i wydatków i nie pokrywać się z wyciągami bankowymi. Wpisy miały być ogólnikowe i nie dawać pełnego obrazu źródeł przychodów czy celowości wydatków. Nie było też protokołów potwierdzających komisyjne liczenie gotówki – metropolita zwraca uwagę, że w przypadku tej parafii obrót gotówką przekracza dziennie kwotę kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Abp Jędraszewski wytyka ks. Rasiowi, że w czasie pandemii, kiedy kuria zapytała parafię o posiadane zabezpieczenia finansowe, nie uwzględniono w odpowiedzi miliona złotych przechowywanego w sejfie w zakrystii.

Bez upoważnienia

Uwagi dotyczą też podejmowania różnych decyzji finansowych bez zgody arcybiskupa. Wskazane tu zostały nie tylko darowizny od firmy Comarch, ale także środki od spółek Skarbu Państwa czy dofinansowanie remontów konserwatorskich ze środków przyznawanych przez SKOZK.

Zgód władz kościelnych nie było także w sprawie operacji wymiany walut, zawierania umów najmu czy organizacji koncertów w bazylice. Podobnie miało być w przypadku zakupu czy sprzedaży samochodów. Arcybiskup zarzuca proboszczowi także brak współpracy i informacji w sprawie prowadzenia ośrodka wypoczynkowo-rekolekcyjnego w Zembrzycach i pensjonatu „Pod Strzechą” w Krakowie.

Zatrudnienie bez umowy

Zastrzeżenia dotyczą również sposobu zatrudniania i wynagradzania obowiązującego w parafii. Arcybiskup pisze, że dla członków komisji nie stało się jasne, według jakich norm rozliczani są księża pełniący tam posługę. – Z ocenianej sytuacji wynika, że zatrudnienie Sióstr zakonnych posługujących w parafii nie opiera się na prawnie przyjętej formie umowy, co wydaje się sprzeczne z obowiązującym prawem, a także niedorzeczne zważywszy na skalę środków materialnych, którymi dysponuje parafia – czytamy w piśmie.

Zarzut dotyczy też wypłacania premii bez umowy świeckim pracownikom czy wynagradzanie w ten sposób strażaków pracujących na „Hejnalicy”.

Arcybiskup przywołuje przykład konkursu na stanowisko organisty, w którym miała zwyciężyć osoba, która według oceny archidiecezjalnej komisji zajęła dopiero czwarte miejsce. Proboszcz, by wpłynąć na wybór preferowanej osoby, miał zmienić zasady gry w trakcie konkursu, stawiając wymóg rezygnacji z innych zajęć.

Samochód dla proboszcza

W ostatnim punkcie arcybiskup sporo uwagi poświęca kwestii zakupu samochodu przez ks. Dariusza Rasia. Chodzi o Audi Q5, które najpierw, w 2018 roku, zostało wzięte w leasing przez należący do parafii hotel Wit Stwosz. Wartość samochodu wynosiła wówczas niecałe 209 tys. zł. Po niecałych trzech latach hotel wykupił auto za kwotę nieco ponad 51 tys. zł (wynikającą z wysokości wpłacanych wcześniej miesięcznych rat), ale nie miał na to własnych środków – skorzystał z pożyczki udzielonej przez parafię (co nie zostało uwzględnione w księdze przychodów i rozchodów). Dwa miesiące później samochód kupił ks. Raś, ale za taką samą kwotę, za jaką wykupiono auto – 51,4 tys. zł. Dwa dni później hotel przelał środki na konto parafii, co było de facto spłatą pożyczki.

Zdaniem arcybiskupa, wartość rynkowa samochodu mogła być w dniu sprzedaży nawet trzykrotnie większa, a takie postępowanie można uznać za działanie na szkodę hotelu i parafii, nosi też znamiona wykroczenia skarbowego.

Na koniec metropolita pozostawia jeszcze jedną uwagę do proboszcza, dotyczącą jego wizerunku. Chodzi o posługiwanie się „oznakami pontyfikalnymi w postaci noszonych jednocześnie infuły, pektorału, pierścienia, a nawet pastorału, co stoi w sprzeczności z obowiązującym prawem”.

Wciąż cisza

Sprawy jak dotąd nie skomentowali ani sam zainteresowany, ani rzecznik prasowy Archidiecezji Krakowskiej ks. Łukasz Michalczewski – który podkreśla jedynie, że sprawy personalne są rozstrzygane pomiędzy metropolitą a danym księdzem.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto