Ile miał wynieść czynsz dla „Kuranta”? Są dwie różne wersje

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

W związku z zamknięciem słynnej księgarni „Kurant” przy Rynku Głównym 36 w sieci pada wiele zarzutów wobec Arcybractwa Miłosierdzia, które jest właścicielem kamienicy. Internauci oskarżają stowarzyszenie o to, że swoimi decyzjami przyczyniło się do zamknięcia „Kuranta”.

W połowie września pisaliśmy o tym, że znana księgarnia „Kurant” po 32 latach działalności, zamyka swój lokal przy Rynku Głównym. Jej właścicielka tłumaczyła, że decyzja to została podjęta w związku z „podniesieniem czynszu przez właściciela o 100 proc.”.

Z takim uzasadnieniem decyzji nie zgadza się ks. Łukasz Michalczewski, pełnomocnik Arcybractwa Miłosierdzia, które jest właścicielem kamienicy przy Rynku Głównym 36.

Rynek Główny to jest miejsce, gdzie trwa walka o lokale, nie inaczej było w przypadku „Kuranta”. – Jeszcze za czasów prof. Jacka Majchrowskiego odbywało się z jego i naszej inicjatywy wiele spotkań – tłumaczy ks. Łukasz Michalczewski. Wówczas, jak się mu wydawało, udało się wypracować konsensus. Pełnomocnik ds. kultury, Robert Piaskowski, wskazał instytucję, która miałaby prowadzić razem z Marią Mirotą-Cofur ten lokal. – Z tego co wiem i z tą instytucją właścicielce dojść do porozumienia nie udało się.

Umowa najmu, którą „Kurant” miał podpisaną z Arcybractwem Miłosierdzia wygasła 1,5 roku temu. – Przez rok nie doczekaliśmy się żadnej propozycji ze strony właścicielki tej firmy – twierdzi duchowny.

– Nam nie chodziło o jakąś drastyczną podwyżkę czynszu, tylko żeby rzeczywiście ten czynsz urealnić do stawek naturalnych. Nie mówię „rynkowych”, bo zdawałem sobie sprawę, że takich stawek nie była pani w stanie zapłacić. Nigdy nie mówiliśmy jaki ten czynsz ma być. Mówiliśmy, żeby on się zbliżył jakoś do stawki minimalnej. Prosiliśmy o to. Dawaliśmy różne propozycje: założenia fundacji, wspólnego tworzenia jakichś rozwiązań. Żadnej z tych rzeczy nie udało się przez te półtorej roku wypracować – przyznaje z żalem.

Negocjacje w sprawie czynszu z jednym „ale”

Inne stanowisko przedstawia w rozmowie z LoveKraków.pl Maria Mirota-Cofur właścicielka „Kuranta”. – Zasugerowano nam cenę co najmniej dwa razy tyle, co wówczas płaciłam – 20 tys. zł netto za miesiąc, czyli 40 tys. zł. Przy okazji ks. Michalczewski powiedział mi, że są podmioty gotowe zapłacić 100 tys. zł czynszu za miesiąc. Wcześniej nasz czynsz wynosił 16 tys. zł netto. Kiedy ks. Michalczewski powiedział, żebyśmy zaproponowali wyższy czynsz, to podaliśmy 20 tys. zł miesięcznie. Wtedy ksiądz nas wykpił – oczywiście niepublicznie. Oficjalnie było tak, że spotkaliśmy się w lutym z ówczesną władzą miasta, ks. Michalczewskim i dyrekcją Polskiego Wydawnictwa Muzycznego. Przedstawiciel Arcybractwa powiedział wówczas na forum, że możemy się umówić na czynsz w wysokości 40 tys. zł netto. A jeśli PWM weszłoby z nami do lokalu, da nam 10 proc. rabatu do czynszu. Czyli 36 tys. zł, które również byłoby dla nas nie do udźwignięcia. Dodatkowo, gdybyśmy na tę propozycję przystali, to mieliśmy zamontować w księgarni puszkę na datki dla Arcybractwa – zdradza szczegóły negocjacji pani Maria.

Obecnie dawna siedziba księgarni muzycznej „Kurant” stoi pusta. – Chcemy, żeby to miejsce rzeczywiście było miejscem związanym z kulturą – deklaruje duchowny.

Decyzja o zamknięciu „Kuranta”. Gdzie szukać winnych?

Po ogłoszeniu decyzji o zamknięciu „Kuranta”, w sieci rozpętała się burza. Oto przykłady [pisownia oryginalna- przyp. red.]:

„Arcybractwo Miłosierdzia??? Żadnego miłosierdzia! 100% więcej czynszu? A rząd miejski naprawdę nic nie mógł zrobić? Skandal!” – można przeczytać w sieci. I dalej: „Arcybractwo miłosierdzia!!! Gnoje zachłanne!! i dziwią się że ludzie tłumnie odchodzą od instytucji kościoła! To jest po prostu kolejny skandal z udziałem kościoła!!”. Czy: „Pan ksiądz postanowił złupić przedsiębiorcę”.

Jego zdaniem doszło do „niesprawiedliwych osądów”, które zostały wydane przez społeczeństwo i media. – Nie zgadzam się z tym stanowczo. Jesteśmy wulgarnie obrażani, bo tak niestety się dzieje. Na to nie ma żadnej mojej zgody, żeby ktoś wulgarnie odnosił się do takiego miejsca, gdzie ludzie otrzymują pomoc każdego dnia – podkreśla.

Ks. Łukasz Michalczewski w rozmowie z LoveKraków.pl zdradza, że otrzymywał wiele propozycji, żeby wydzierżawić ten lokal za bardzo duże pieniądze, ale „wszystkie z nich odrzucił”.

Dlaczego? – Umówiliśmy się z ówczesnym  pełnomocnikiem ds. kultury panem Piaskowskim, że będziemy robić wszystko, żeby księgarnia muzyczna mogła dalej tu funkcjonować. To nie jest tak, że my się nie chcieliśmy dogadać – tłumaczy.

Duchowny wyjaśnia, że koszty eksploatacyjne lokalu na rynku są tak duże, że: – Nie możemy utrzymywać po prostu czyjegoś biznesu. Mam nadzieję, że niektórzy to zrozumieją przynajmniej i liczyłbym tutaj na słowo „przepraszam” od tych, którzy nas do dziś dzień obrażają, a nie znają faktów – mówi ks. Michalczewski.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Stare Miasto