Budżet miasta na 2025 rok ma być bliżej mieszkańca. Deficyt? Zaplanowany na 730 mln złotych

Prezydent Aleksander Miszalski, archiwum fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Prezydent Krakowa zaprezentował projekt budżetu na przyszły rok. Nie ma w nim wielkich inwestycji. Co więcej, 90 proc. z nich to kontynuacje zadań z ubiegłych lat. Wycofano się również z wielu przeskalowanych zamierzeń, a w zamian postawiono na te mniejsze, bliższe mieszkańcom.

– Tegoroczny budżet nie był łatwy, o czym wiedzieliśmy już na początku roku. Jeszcze więcej dowiedzieliśmy się po przejęciu władzy i przeprowadzeniu audytu. Niektóre kwoty w 2024 roku były wpisane wirtualnie, bo nie było środków na realizacje. Mimo wszystko udaje nam się ten budżet jakoś dopinać, między innymi dzięki środkom z centrali i zaciągniętym zobowiązaniom oraz kilku zatrzymanym inwestycjom – powiedział na wstępie podczas konferencji prezydent Aleksander Miszalski.

– Niestety, w kolejnym budżecie nie będzie dużo łatwiej – dodał.

Utrzymać się na powierzchni

Dochody miasta w przyszłym roku zostały zaplanowane na 8,95 mld złotych – najwięcej w historii. Dochód własny miasta został określony na 2,8 mld zł, środki centralne z CIT i PIT wyniosą natomiast 5,5 mld złotych – to o 900 mln zł więcej, niż w zeszłym roku (600 mln zł pochodzi z budżetu centralne, 300 mln zł z bazy podatkowej miasta), do tego należy doliczyć subwencje na ponad pół miliarda złotych.

Prezydent zaznacza, że wzrost tych kwot to jednocześnie dobra i zła wiadomość. Zła, bo rośnie inflacja, dobra, ponieważ miasto rozwija się gospodarczo, o czym właśnie świadczą wpływy z podatków.

W tym roku deficyt budżetowy ma wynieść – według wyliczeń na koniec września – 900 mln złotych, w 2023 roku było to aż 1,5 mld złotych. W 2025 roku kwota ta ma być mniejsza i wyniesie 730 mln złotych. – Taki jest plan. Dodatkowo musimy utrzymać nadwyżkę finansową w wysokości 270 mln złotych, bo takie są wymogi ustawowe – podkreśla Aleksander Miszalski.

Prezydent określa planowany deficyt jako duży i wskazuje, że jego zmniejszenie to jeden z najważniejszych celów nowej administracji Krakowa. – Musimy sytuację miasta, która jest bardzo zła, poprawić. Oczywiście nie jest tak, że nie zamierzamy inwestować, ale trzeba to wszystko wyważyć – stwierdza.

Deficyt ma być pokryty z emisji obligacji oraz kredytu.

Na co Kraków wydaje najwięcej pieniędzy?

Największą częścią budżetowego tortu, jak co roku, jest edukacja i oświata. To aż 41 proc. całości kwoty i plan na przyszło rok to 3 mld złotych, co oznacza wzrost w stosunku do 2024 roku o 400 mln złotych. Prezydent Miszalski przyznaje, że w tej dziedzinie nie ma mowy o szukaniu oszczędności. Wiązałoby się to z zamykaniem szkół, oddziałów i ze zwolnieniami wśród kadry.

Drugim pod względem wielkości konsumowanych sum jest transport publiczny, który w przyszłym roku ma kosztować 1,2 mld złotych (bez inwestycji). I na pewno nie jest to ostateczna kwota, która w ciągu roku, jak zaznacza Aleksander Miszalski, urośnie. – Przy takim budżecie musielibyśmy ciąć komunikacje – przyznaje wprost.

W tym segmencie prezydent też nie chce oszczędzać, ponieważ krakowianie wskazują jeszcze sporo do poprawy w tym, jak funkcjonuje choćby komunikacja miejska.

778 mln złotych zaplanowano na gospodarkę komunalną i ochronę środowiska, 373 mln złotych to pieniądze na wsparcie dla rodzin.

Inwestycje? W większości kontynuacja

Program inwestycyjny został rozpisane na 940 mln złotych, z czego 300 mln złotych to szeroko pojęty transport, 116 mln złotych – planowanie przestrzenne, 115 mln zł – integracja społeczna, a 106 mln złotych to kwestie związane z ochroną środowiska.

90 proc. zadań to kontynuacja tych, które już zostały rozpoczęte lub są związane umowami bądź dotacjami. Reszta to nowe zadanie, o które proszą mieszkańcy: chodniki, parkingi, modernizacje dróg, sygnalizacja świetlna itd. To są małe zadania, ale ich jest dużo i to właśnie na nie czekają krakowianie – przekonuje Aleksander Miszalski.

Wśród tych kontynuowanych jest: budowa ośmiu żłobków, rewitalizacja parków miejskich, rozbudowa szkół i budowa nowej przy ul. Dekerta.

Natomiast wiadomo, co nie powstanie. – Te inwestycje były mocno przeskalowane i według nas nie są zadaniami pierwszej potrzeby – stwierdza prezydent Miszalski. Na pewno więc w przyszłym roku nie ma co liczyć na drogę Nowa Bartla (koszt 82 mln zł), internat z basenem przy ul. Monte Cassino (200 mln złotych), nową siedzibę Zarządu Zieleni Miejskiej (50 mln złotych), Centrum Sportów Zimowych (100 mln złotych) czy zadaszenie Starego Kleparza (18 mln złotych).

Jeśli zaś chodzi o nowe zadanie, to prezydent przekonuje, że słucha mieszkańców. – Ten budżet jest tak zrobiony, aby inwestycje były blisko krakowian. Potrzebujemy nowych terenów pod nasadzenie, dlatego znalazła się taka pozycja w budżecie [61 mln złotych – przyp. red.]. Rozpoczniemy budowę trzech nowych szkół: na Górce Narodowej, Klinach i w rejonie Łęgu – wymienił.

W kasie miejskiej mają również znaleźć się środki na fazę projektową trzech kompleksów mieszkalnych wielorodzinnych przy ul. Wielickiej, Architektów i Padniewskiego.

W pigułce:

  • Plan kwoty dochodu – 8,95 mld zł;

  • Plan wydatków – 9,67 mld zł, z czego edukacja to 3,38 mld zl;

  • Deficyt – 730 mln złotych;

  • Plan inwestycyjny – 940 mln złotych, z czego transportowe (chodniki, ścieżki rowerowe, modernizacje dróg, torowisk itd.) – 300 mln zł;

  • Budżet dzielnic – 84,2 mln zł;

  • Sport - 62 mln zł;
  • Wykup zieleni – 61 mln zł;

  • Polityka mieszkaniowa – 10 mln zł