Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie darowizny na Centrum Muzyki, bo nie dopatrzyła się przestępstwa.
Sprawa dotyczyła darowizny, jaką tajemniczy informatyk z Londynu przekazał miastu na budowę Krakowskiego Centrum Muzyki, które powstaje w rejonie ulicy Piastowskiej. Darczyńca przelał na konto urzędu miasta 10 mln zł. Gmina przekazała darowiznę w formie aportu do Agencji Rozwoju Miasta Krakowa. To gminna spółka, która odpowiada za realizację KCM. Ostatecznie pieniądze zostały przeznaczone na realizację umowy, która dotyczyła budowy parkingu przy centrum. Będą mogły z niego korzystać m.in. osoby, przyjeżdżające na koncerty.
Śledztwo dotyczyło „przyjęcia środków płatniczych w kwocie 10 mln zł, pochodzących z korzyści, związanych z popełnieniem czynu zabronionego, na rachunek bankowy gminy”. Na pewnym etapie postępowania śledczy analizowali dokumenty z innego, powiązanego śledztwa, które w przeszłości prowadziła Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy.
– Toczyło się w sprawie podejrzenia przyjmowania w latach 2018-2020 dochodów z przestępstw na ustalone rachunki bankowe różnych spółek – wyjaśniała nam Agnieszka Adamska-Okońska, rzeczniczka prasowa bydgoskiej prokuratury. – Przestępstwa miały polegać na nielegalnym obrocie instrumentami finansowymi, oferowaniu w Internecie gier hazardowych oraz świadczeniu usług w zakresie prezentowania w Internecie treści pornograficznych – dodawali śledczy z prokuratury w Bydgoszczy.
Zapytaliśmy krakowską prokuraturę, co wspólnego ma to śledztwo, które ostatecznie zostało umorzone, ze sprawą darowizny na Krakowskie Centrum Muzyki? – Analiza dokumentów z tego postępowania wynikała z potrzeby zbadania działań podmiotu, występującego w obydwu postępowaniach, pod kątem zgodności jego działań z przepisami prawa obowiązującymi w Polsce, w szczególności przepisami prawa karnego – wyjaśniał nam prokurator Janusz Kowalski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Ostatecznie śledztwo w sprawie darowizny zostało umorzone. – Wobec braku znamion czynu zabronionego – tłumaczy krakowska prokuratura.
Gdy na jaw wyszła informacja o tym, że zostało wszczęte śledztwo, przedstawiciele magistratu wyjaśniali: „pracodawca darczyńcy przysłał nam oświadczenie, mówiące o tym, że 10 milionów złotych pochodzi z legalnego źródła”.