„Drzewa bezpieczne w 100% nie istnieją”. Czyli czym jest summer branch drop

Os. Podwawelskie, lipiec 2022 fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Wiatr i śnieg to główne powody, przez które drzewa i ich konary się łamią. Istnieje też takie zjawisko jak letnie zrzucanie gałęzi. Wszystkie te zjawiska są niebezpieczne i powodują szkody. Czy można im w jakikolwiek sposób przeciwdziałać?

W zeszłe wakacje gwałtowana burza powaliła setki drzew, w połowie stycznia obfite opady śniegu przetrzebiły krakowski drzewostan. Na szczęście bezpośrednio nikt nie ucierpiał, jednak szkody w mieniu i uciążliwości związane z brakiem energii odczuło wielu mieszkańców.

Występowanie tego typu zjawisk jest nieuniknione, ale czy dysponując odpowiednią technologią, jesteśmy w stanie przewidzieć, które z drzew są najbardziej podatne na uszkodzenia?

Planty, lata 30. XX wieku
Planty, lata 30. XX wieku

Co widać na oko

Zarząd Zieleni Miejskiej posiada specjalistyczne przyrządy, dzięki którym można zbadać stan zdrowia drzewa tak, jak lekarz przy zastosowaniu aparatury może zbadać stan pacjenta. Zanim jednak użyte zostaną odpowiednie narzędzia, stosowane są przeglądy.

Urzędnicy prowadzą inwentaryzację drzew, używając oceny przesiewowej. – Czyli zastosowania w grupie drzew przeglądów, które wychwycą drzewa podejrzane o stwarzanie zagrożenia – tłumaczy Aleksandra Mikolaszek z ZZM.

–  Drzewo z nieprawidłowym wynikiem oceny przesiewowej zostaje dopiero poddane szczegółowym badaniom diagnostycznym – mówi. Ale, jak dodaje, nie wszystkie drzewa mogą być objęte tymi badaniami.

Summer branch drop

Mikolaczek podkreśla, że drzewa są zróżnicowane pod względem budowy. – Drzewa mogą posiadać ukryte, niedostrzegalne wady budowy, ponadto w drewnie zachodzą procesy fizjologiczne, które mogą prowadzić do samoistnego zrzucania konarów (zjawisko funkcjonuje pod nazwą Summer branch drop – letnie obłamywanie gałęzi i podobne zjawisko kladoptozy – zrzucanie gałęzi i konarów najczęściej na skutek niekorzystnych zmian warunków siedliskowych) – wyjaśnia.

Ale wracając do badań. Ze słów przedstawicielki ZZM wynika, że pomimo wewnętrznego rozkładu pni czy konarów, samo drzewo nadal może być witalne.  – Jednocześnie rozkład wewnętrzny nie musi dawać oznak zewnętrznych, a także samo usytuowanie rozkładów (np. w konarach korony) może uniemożliwiać dokładne zbadanie i wyeliminowanie zagrożenia, nawet przy użyciu specjalistycznego sprzętu – stwierdza.

W 2022 roku liczba drzew objętych przeglądem pod kątem prowadzonych zabiegów pielęgnacyjnych (w tym również wycinek) wynosiła 7556 sztuk.

Winni: wiatr i okiść

Najważniejsze jest jednak to, że nie tylko chore lub uszkodzone drzewa tracą konary, łamią się lub przewracają. Najczęściej do takich zdarzeń wynika przez działanie wiatru (jednorazowe silne podmuchy czy długotrwały napór) lub śniegu/marznącego deszczu, zwłaszcza przy temperaturach w okolicach 0 stopni Celsjusza.

– Silne opady powodują okiść, czyli stan oblepienia gałęzi i całych koron drzew poprzez przymarzanie warstwami do ich powierzchni, powodują nadmierne przeciążenie i wyłamania nawet u całkowicie zdrowych drzew – wyjaśnia Aleksandra Mikolaszek.

Siła wyższa

Wniosek jest więc nie tylko oczywisty, ale też niepokojący, bo eliminuje coś, do czego ludzie dążą – poczucie kontroli.

– Sytuacje takie nie są możliwe do przewidzenia, a tym bardziej „przebadania”, przez co należy przyjąć takie zdarzenia jako tzw. „siłę wyższą”. Należy pamiętać, że pewien stopień ryzyka musi być akceptowany, ponieważ drzewa bezpieczne w 100% nie istnieją. Występuje tzw. ryzyko rezydualne, czyli takie, które pozostaje po podjęciu wszystkich możliwych bądź też wszelkich ekonomicznie zasadnych kroków zmierzających do jego uniknięcia – mówi przedstawicielka Zarządu Zieleni Miejskiej.

Oczywiście urzędnicy nie zostawiają wszystkiemu losowi. Z informacji ZZM wynika, że rocznie specjaliści dokonują 9-10 tys. przeglądów. W 2022 roku liczba zabiegów pielęgnacyjnych dotyczyła ponad 7,5 tysiąca sztuk.

Co jednak z tymi specjalistycznymi badaniami, do których używa się tomografu dźwiękowego? W ostatnich dwóch latach przeprowadzono tylko kilkadziesiąt tego typu pomiarów.

– Obrazowo można powiedzieć, że tak jak w medycynie nie każde badanie diagnostyczne przeprowadza się u każdego pacjenta, tak nie każde drzewo kwalifikowane jest do badań specjalistycznych, które ocieniają jego stan fitosanitarny pod określonym kątem. Podanie więc liczby specjalistycznych badań nie oddaje faktycznej ilości skontrolowanych drzew, które na terenach znajdujących się w naszym utrzymaniu, zostały wykonane w danym roku – odpowiada Aleksandra Mikolaszek.