Nie Kraków, nie Jawor na Dolnym Śląsku, a słowacka Nitra została wybrana jako miejsce, gdzie do 2018 roku indyjski koncern TATA Motors wybuduje fabrykę samochodów. Nasze miasto straciło szansę na inwestycję, która zapewniłaby 6 tysięcy miejsc pracy, w tym 4 tysiące w samym zakładzie.
Od dłuższego czasu trwały spekulacje, gdzie powstanie nowa fabryka Jaguar Land Rover. Inwestor rozważał kilka lokalizacji. Oprócz Polski był to Meksyk, Węgry, a także Słowacja. Ostatecznie wygrali nasi południowi sąsiedzi. We wtorek zostały podpisane stosowne dokumenty pomiędzy koncernem Tata Motors, a słowackim rządem. Szczegółowe ustalenia zostaną ogłoszone do końca roku.
Kto zawinił?
Poseł niezrzeszony Łukasz Gibała oskarżył początkiem sierpnia władze Krakowa o bierność i brak chęci do pozyskania prestiżowej inwestycji. Zwrócił się pisemnie do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego z pytaniami dotyczącymi działań podjętych przez miasto, aby zachęcić Tata Motors do wybudowana fabryki samochodów w Krakowie.
Monika Chylaszek, rzecznik prasowy prezydenta Krakowa tłumaczy, że to nie były rozmowy prowadzone przez miasto. Przy inwestycjach międzynarodowych partnerem nie jest samorząd, tylko Państwowa Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Kraków przedstawił swoją ofertę, jednak nie mógł zrobić nic więcej, aby przyciągnąć inwestora.
– Dowiedzieliśmy się, że rzeczywiście jest szansa powstania w Polsce tego typu inwestycji. Miasto z własnej inicjatywy przekazało Państwowej Agencji Informacji swoją ofertę. Zwróciliśmy uwagę na możliwości nowohuckich terenów: Nowa Huta Przyszłości oraz NH2. Przekazaliśmy dokumenty, prezydent rozmawiał z ministrem Piechocińskim, mówiąc, że Kraków byłby zainteresowany. Przy tak dużych inwestycjach partnerem nie jest samorząd, ponieważ inwestor chce uzyskać przede wszystkim zwolnienia podatkowe, a nie my o tym decydujemy. Mogliśmy jedynie przedstawić naszą ofertę i tak zrobiliśmy, ale wszystkich nas pogodził inwestor, wybierając Słowację – tłumaczy.
„Nie walczymy o inwestora za wszelką cenę”
– Na finiszu negocjacji strona słowacka przedłożyła takie warunki wsparcia publicznego, których wysokość jest nieporównywalna z naszym polskim rachunkiem. Rozłożenie korzyści i nakładów byłoby irracjonalne z punktu widzenia nie tylko miejsc pracy, które zostałyby utworzone, ale także obciążeń dla budżetu w przyszłości (...). Nie walczymy o inwestora za wszelką cenę – tłumaczył rezygnację Janusz Piechociński, minister gospodarki.
Fabryka, która zostanie otwarta w 2018 roku, będzie produkować 300 tysięcy samochodów rocznie. Cała inwestycja będzie kosztować 1.7 miliarda euro.