Karol Wojtyła – przez sport do świętości

Karol Wojtyła był nie tylko wspaniałym przywódcą duchowym i pełnym miłosierdzia człowiekiem, ale także wielkim fanem sportu. Jeździł na nartach i nie miał zamiaru przestać nawet po ogłoszeniu go głową Kościoła. Nie obce mu były spływy kajakowe, próbował swoich sił w hokeju na lodzie, grał także w piłkę nożną – był bramkarzem. Jego ulubionym klubem była Cracovia. Zapamiętany został także jako pierwszy papież, który na audiencjach gościł sportowców z całego świata, reprezentujących różne dyscypliny.

Wszystko przez Martynę

Przygoda Karola Wojtyły ze sportem rozpoczęła się – jak w przypadku większości polskich dzieci – od piłki nożnej. Była to pierwsza dyscyplina, z jaką mały „Lolek” miał do czynienia. Początkowo, grając w reprezentacji gimnazjum im. Marcina Wadowity, występował jako obrońca i dzięki swojemu stylowi gry oraz sylwetce zyskał przydomek „Martyna”. Henryk Martyna był wówczas reprezentantem Polski i także występował jako obrońca. Nie wiadomo, co skłoniło młodego Wojtyłę do zmiany pozycji na boisku, jednak z obrońcy przekształcił się w bramkarza, co ponoć było dobrą decyzją, gdyż w tej roli sprawdzał się jeszcze lepiej. Przyszły Ojciec Święty już wtedy, stając między słupkami bramki, wyróżniał się charyzmą, refleksem oraz niezwykłą odwagą, która nie tylko pomagała mu w osiąganiu sukcesów sportowych, ale także zaprowadziła na tron Stolicy Piotrowej.

Cracovia pany!

W roku 1938, kiedy przyjechał do Krakowa, aby studiować polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, zaraził się miłością do Cracovii i już do końca życia kibicował właśnie temu klubowi. Jako papież często pytał swoich współpracowników o postawę drużyny w lidze. W styczniu 2005 roku przyjął zawodników Cracovii na audiencji w Watykanie. Była to jednocześnie ostatnia prywatna audiencja u Jana Pawła II. Maciej Madeja, ówczesny kierownik drużyny, dla portalu Onet.pl tak wypowiedział się na temat tej wizyty:

– Wizyta była zaplanowana i przeprowadzona perfekcyjnie. Od momentu, kiedy wylądowaliśmy na lotnisku w Rzymie, Jan Paweł II miał „gorącą linię” z  biskupem Stanisławem Dziwiszem i co chwilę były telefony: „Czy Cracovia już jest?”, „Czy wszystko jest w porządku?”. Bardzo przeżywał naszą wizytę. Byliśmy umówieni na spotkanie z Ojcem Świętym w Sali Klementyńskiej o 17:30, ale weszliśmy dopiero po 18. Potem okazało się, że papież usnął w swoim fotelu, a Dziwisz nie chciał go budzić. Już po spotkaniu ksiądz kardynał opowiadał, że dostał mały ochrzan: „Stasiu, czemu mnie nie obudziłeś, setka ludzi z mojej ukochanej Cracovii na mnie czeka, jak ja teraz przed nimi wyglądam?” – mówi Maciej Madeja w rozmowie z Onet.pl w 2011 roku. Z tego spotkania zapamiętane zostało także humorystyczne zdarzenie. Papież klepnął w ramię prezesa klubu Janusza Filipiaka i powiedział do niego: „Cracovia pany!”.

Nie tylko futbol

Oprócz piłki nożnej Karol Wojtyła próbował swoich sił w innych dyscyplinach. W młodości miał styczność z hokejem na lodzie, uwielbiał chodzić po górach – w szczególności umiłował sobie Tatry i Bieszczady. Uważał, że wypoczywać powinno się aktywnie i trzymał się tej zasady. Podczas spływu kajakowego dowiedział się o swojej biskupiej nominacji. Od najmłodszych lat jeździł na nartach i uwielbiał tę formę wypoczynku. Bp Adam Dyczkowski, ordynariusz diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, w materiale realizowanym przez TVP Sport wspomina umiejętności narciarskie Karola Wojtyły. – Podziwiałem jego fantastyczną klasę jazdy turystycznej. Miał tzw. foki (specjalne pasy montowane pod nartą, umożliwiające wchodzenie pod górę – przyp. red.). Na tych fokach podchodziło mu się bardzo wygodnie, za to ja musiałem brnąć po kolana w śniegu. Były prezydent Włoch Alessandro Pertini powiedział kiedyś, że Ojciec święty śmiga na nartach jak jaskółka. Sam Wojtyła nie wstydził się swoich umiejętności narciarskich. Będąc kardynałem został zapytany czy to uchodzi, by jeździł na nartach. Odpowiedź była krótka i błyskotliwa. – Jedyne, co nie uchodzi kardynałowi, to źle jeździć na nartach – odparł z uśmiechem.

Będąc papieżem zachęcał do uprawiania sportu. – Sport to nie tylko radość życia i zabawa, ale także nauka pokojowego współistnienia, otwarcie na inne kultury, sposób nawiązywania kontaktów między narodami – powiedział w 1984 na Stadionie Olimpijskim w Rzymie. Już na kilka dni po objęciu pontyfikatu zażyczył sobie wybudowanie basenu w jego rezydencji w Castel Gandolfo i pływał w nim dwa razy dziennie dopóki pozwalało mu na to zdrowie. Wyróżnił się także tym, że jako pierwszy papież gościł na meczu piłkarskim jako kibic.

29 października 2000 roku wziął udział w spotkaniu Reprezentacji Włoch z Resztą Świata. Mimo iż wcześniej planowano, że Ojciec Święty opuści stadion w przerwie meczu, ten postanowił pozostać do końca spotkania. Jan Paweł II był honorowym kibicem zarówno FC Barcelony, jak i Realu Madryt. Co roku docierały do niego karnety sezonowe na mecze obu klubów, oba oznaczone numerem pierwszym. Jan Paweł II porównany został przez byłego prezesa piłkarskiego klubu AS Roma Franco Sensi do jednego z najlepszych napastników na świecie, grającego kiedyś w tym klubie – Argentyńczyka Gabriela Batistuty. Nazwał on Ojca Świętego „Batistutą historii XX wieku, […] który dzięki swym zdolnościom i intuicji rozwiązał wiele trudnych problemów”.

Papież sportu i sportowców

Polski papież gościł na audiencjach wielu sportowców. Z wizytą u niego byli przedstawiciele różnych dyscyplin i największe gwiazdy sportu, wśród których można wymienić chociażby takich piłkarzy jak Portugalczyk Luis Figo czy Brazylijczyk Ronaldo. Jan Paweł II zawsze chętnie przyjmował u siebie sportowców i darzył ich ogromnym szacunkiem. Był także fanem motoryzacji. Lubił zarówno piękne samochody, jak i szybką jazdę. Odwiedził kiedyś nawet fabrykę Ferrari w Modenie. Wypróbował wtedy jeden z modeli marki. Piero Ferrari, syn legendarnego Enzo – założyciela firmy, przewiózł go po torze we Fiorino. To nie jedyny kontakt Ojca Świętego z włoską stajnią spod znaku konia. 17 stycznia 2002 zespół z Maranello gościł u Jana Pawła II. Michael Schumacher oraz Rubens Barrichello – ówcześni kierowcy zespołu Formuły 1 Ferrari – usłyszeli wówczas: „Wasza obecność stanowi dla mnie okazję do przypomnienia o tym, jak ważny jest sport w dzisiejszym społeczeństwie”.