Kronika Krakowskiego Kompostownika. Miasto sceptyczne

Radny Dzielnicy III Łukasz Wantuch postawił na pracę organiczną. I to dosłownie. Do skoszenia trawy przy ulicy Celarowskiej najpierw zatrudnił pracownika (co nie było łatwe), a później postawił kompostownik. Wydał na to 100 zł z diety radnego. – Popatrzmy na to z punktu widzenia Krakowa jako miejsca dbającego o ekonomię i ekologię. Będzie to znakomita darmowa reklama naszego miasta – napisał na swojej facebookowej stronie Wantuch.

Jak przekonuje radny, po skoszeniu miejskich trawników trawa trafia albo do koszy na śmieci, albo do specjalnej kompostowni. W Krakowie są dwie – jedna na ulicy Korsarzy (koło oczyszczalni ścieków Płaszów), a druga to wysypisko śmieci w Baryczy. – Proszę sobie wyobrazić, że ważąca parę ton trawa skoszona np. w Parku Białoprądnickim jedzie przez cały Kraków na ciężarówce palącej 20-30 litrów diesla na godziną, dodatkowo korkując Kraków. Czy nie lepiej zostawić ją na miejscu do kompostowania? – napisał radny.

Za słowami poszły czyny. – Zakupiłem na Allegro metalowy kompostownik o pojemności 660 litrów. Wydawało mi się to bardzo dużo, jednak po skoszeniu zaledwie ok. 20 arów okazało się to dużo za mało – potrzebne byłby co najmniej trzy takie pojemniki, dlatego nadwyżka trawy trafiła tam, gdzie trafia zwykle.

Radny wyliczył, że 660 litrów niekoszonej trawy waży ok. 200 kilogramów. – Proszę sobie wyobrazić ile musi ważyć trawa np. z Plant.

Nie wszystko jest jednak takie kolorowe, jak się wydaje, kompostownik trzeba potrafić postawić. Inaczej będą się z niego wydobywały nieprzyjemne zapachy. Łukasz Wantuch przekonuje, że konsultował to z osobą, która zna się na rzeczy i zrobił wszystko tak, jak należy. W razie niepowodzenia, kompostownik będzie zlikwidowany. – Jeżeli kompostownik zacznie wydawać przykry zapach, to znaczy że coś zrobiłem nie tak i go zlikwiduję. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, za trzy miesiące mieszkańcy osiedla Wiśniowa będą mieli darmowy czarnoziem do doniczek balkonowych. Myślę, że z punktu budowy społeczeństwa obywatelskiego to też jest ważne.

Planty również z kompostownikiem?

Napisałem list do prezydenta Majchrowskiego z propozycją zamontowania jednego drewnianego kompostownika na Plantach na mój koszt. Pięknego, z impregnowanego drewna sosnowego, pomalowanego na zielono lub brązowo – proponuje Wantuch. Jednak, jak podkreśla ZIKiT, jest to teren zabytkowy i decyzję o ustawieniu tam takiej konstrukcji musi wydać konserwator zabytków.

Radny Wantuch ma spore ambicje. Chciałby, aby w Krakowie stanęło kilkaset takich kompostowników. – Będą one używane dwa razy do roku – w lecie na trawę i jesienią na liście. Moim zdaniem taki zakup błyskawicznie się zwróci – uważa radny.

Sceptycznie do pomysłu podchodzi Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu. – Są lepsze miejsca do kompostowania trawy niż środek osiedla czy Planty (tzw. kompostownie). Mamy nadzieję, że mieszkańcy ul. Celarowskiej nie przekonają się o tym na własnych nosach. Doceniając inicjatywę pana Wantucha, nie interweniowaliśmy do tej pory, jeżeli jednak ten kompostownik zacznie komuś przeszkadzać, to wtedy zostanie on usunięty – mówi Piotr Hamarnik z ZIKiT-u

Łukasz Wantuch zapowiedział również, że będzie codziennie przez trzy miesiące robił zdjęcie kompostownikowi i umieszczał na facebookowym profilu i tym samym stworzy „Kronikę krakowskiego kompostownika”.
fot. archiwum prywatne Łukasza Wantucha