Lekcja religii kością niezgody. Komisji wystarczyły wyjaśnienia dyrektora

Zdjęcie przykładowe fot. Krzysztof Kalinowski

Na początku września Gazeta Wyborcza opisała historię matki, która została wezwana do dyrektora XLIV LO, żeby poinformować, że jej dziecko nie będzie uczęszczać na lekcję religii. Skarga na podstawie artykułu trafiła do specjalnej komisji Rady Miasta Krakowa.

Na początku roku szkolnego w wielu szkołach rodzice uczniów bądź już oni sami po osiągnięciu pełnoletności decydują, czy będą uczęszczać na lekcję religii. Podobne praktyki były stosowane w liceum przy ul. Bernardyńskiej 7.

"Rodzic lub opiekun ucznia powinien w formie pisemnej zwrócić się do Dyrekcji XLIV LO w Krakowie z wnioskiem o zwolnienie z lekcji religii. Następnie wniosek należy złożyć osobiście u dyrektora szkoły" – taka informacja wysłana rodzicom mocno niektórych rozsierdziła.

Dyrektor Mariusz Graniczka nie chciał w prasie komentować tego faktu. Musiał jednak odpowiedzieć na skargę, która trafiła do komisji skarg.

Dyrektor wyjaśnia

Wyjaśnienia złożone komisji zaczynają się od informacji, że wypełnienie deklaracji odbywa się w połowie września, po tym, jak uczniowie już poznają nauczyciela religii i sposób, w jaki prowadzi zajęcia.

– Każdy uczeń rezygnujący z lekcji religii podczas trwania roku szkolnego musi poprzez swoich rodziców poinformować o tym fakcie wychowawcę – widnieje w piśmie.

Dalej „procedura” wygląda tak, że informacja ta musi dotrzeć do dyrektora, bo ten jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo uczniów i musi im zapewnić – jeśli lekcja religii jest w środku planu zajęć – opiekę na terenie szkoły. Jeśli natomiast jest na początku lub na końcu, musi wiedzieć, że odpowiedzialność za ucznia biorą jego rodzice. Na tym nie koniec.

– Aby odpowiednio przygotować zajęcia dla ucznia rezygnującego z lekcji religii, dyrektor przeprowadza z nim rozmowę. Podczas niej stara się sprawdzić, czy uczeń nie wymaga pomocy bądź wsparcia, a także pyta, jakie zajęcia chciałby realizować w zamian lekcji religii – napisał dyrektor.

Oprócz tego w piśmie pojawił się zarzut do tekstu Gazety Wyborczej, iż zawiera on kłamstwa (choć brakuje wskazania, jakie twierdzenia z artykuły są fałszywe). Dyrektor dodał też, że nie złamał przepisów, a prawa uczniów i rodziców są w pełni respektowane.

Te wyjaśnienia wystarczyły komisji, by uznać skargę za bezzasadną. Skarga jednak zostanie zaprezentowana wszystkim radnym na jednej z najbliższych sesji.