Łukasz L. milczy, gdzie są pieniądze za 40 aut. Jest akt oskarżenia

Śledczy na tropie samochodowego oszusta fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Zniknęło blisko pięć milionów złotych za zamówione auta dla klientów z Niemiec. – Oskarżony Łukasz L. milczy, gdzie się podziały te pieniądze. Pojazdów kontrahentom nie dostarczył – informuje LoveKraków.pl prokurator Wacław Wiechniak, autor aktu oskarżenia.

Sprawa właśnie trafiła do krakowskiego sądu. Dotyczy 37-letniego przedsiębiorcy z Krakowa, który od kilku lat zajmował się sprzedażą samochodów osobowych. Wcześniej handlował rowerami i miał sklep z biżuterią. Od 2018 r. zajął się obrotem aut, miał doświadczenie w branży jako były pracownik jednego z krakowskich salonów z samochodami.

Z ustaleń Prokuratury Okręgowej w Krakowie wynika, że w czerwcu i lipcu 2022 r. złożył oferty sprzedaży samochodów z polskich salonów trzem kontrahentom z Niemiec i jednemu z Belgii.

Zawarł z nimi umowy w drodze elektronicznej i zobowiązał się dostarczyć nowe auta z salonów. Chodziło o takie marki jak skoda, volkswagen, renault i bmw. Na mocy uzgodnień miał dostarczyć fakturę z kontem do wpłat pieniędzy i po ich wpłynięciu zobowiązał się zorganizować transport aut do klientów. Płatność miała być w złotówkach.

Pieniądze są na koncie, ale samochodów nie ma

Najpierw Łukasz L. przesłał ofertę sprzedaży siedmiu-ośmiu aut z atrakcyjnymi rabatami, niemiecki partner zamówił aż 16 samochodów za 1,7 mln zł. Oferta nie budziła podejrzeń, bo wcześniej niemiecka spółka handlowała z Polakiem. Wydawał się wiarygodnym kontrahentem. Ostatni raz interesy robili w 2020 r. Łukasz L. wystawił fakturę na 1,7 mln zł i prosił o możliwie szybką płatność, by diler nie miał podejrzeń, że auta idą za granicę, co wykluczało rabat. Gdy pieniądze wpłynęły na konto Polaka w dwóch transzach, urwał mailową i telefoniczną korespondencję z Niemcami. Kręcił, że ma kłopot z powrotem z zagranicy, potem że są problemy z rejestracją aut w Polsce i przewiezieniem ich do miejsca załadunku. Podobne wykrętne tłumaczenia słyszał przewoźnik, z którym porozumiał się w kwestii przewozu aut do Niemiec.

W końcu Łukasz L. zerwał wszelkie kontakty z kontrahentami, odesłał ich do swojego prawnika. W podobny sposób potraktował trzy inne firmy z Niemiec i Belgii. W sumie miał im dostarczyć 40 aut. W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że dwóm kontrahentom oferował dziesięć dokładnie tych samych pojazdów. Obaj za nie zapłacili, ale żaden ich nie otrzymał.

Partnerzy z Niemiec pojawili się w Krakowie, by porozmawiać z Łukaszem L., ale do spotkania nie doszło. Sprawa najpierw trafiła do Prokuratury Rejonowej w Podgórzu, w marcu br. śledztwo przejęła Prokuratura Okręgowa, która teraz zakończyła je aktem oskarżenia.

Zrzuca winę na anonimowych pośredników

– Oskarżony nie przyznaje się do winy, nie wskazuje, gdzie znajdują się pieniądze pobrane od pokrzywdzonych – mówi prokurator Wiechniak. Podawał jedynie, że nie dostarczył aut nabywcom, bo nie wywiązali się z umowy pośrednicy, od których sam miał wziąć samochody. Nazw tych pośredników jednak nie podaje, by nie mieli problemów prawnych.

– Z mojej strony nie ma niechęci naprawienia szkody i mam pomysł, jak to zrobić – twierdzi teraz, ale szczegółów oskarżony nie zdradza.

Łukasz L. nie był do tej pory karany, wiadomo, że w pewnej chwili zaczął sprzedawać swój majątek, w tym mieszkanie, które posiadał. Pozostaje w areszcie tymczasowym. Grozi mu za oszustwo 12 lat odsiadki.

Śledczy ze sprawy Łukasza L. wyłączyli do odrębnego prowadzenia sprawę oszustw dotyczących sprzedaży rowerów. Chodzi o kwotę 1,7 mln zł, a do przestępstw miało dochodzić między marcem a czerwcem 2022 r.

 

 

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Podgórze